poniedziałek, 2 września 2013

L.Joe ~ Fragment książki.



  



Scenariusz dla Pri_Marshmallow.


***


Kolejny deszczowy lecz słoneczny, sobotni poranek. A ty musiałaś pracować żeby uzbierać pieniądze na wycieczkę szkolną. Niechętnie wstałaś i poszłaś uliczkami miasta do swojej „wymarzonej” pracy.
 Weszłaś do biblioteki. Starsza, malutka kobieta z siwymi włosami ucieszyła się na twój widok i podeszła do ciebie tak szybko jak tylko mogła.
- ______ ! – zawołała – Dobrze ze już jesteś bo mam dużo pracy dla ciebie i mam nadzieję że mi w tym pomożesz. Trzeba nosić pudełka z nowymi książkami i je poukładać gdzie trzeba. Wszystko jest posegregowane tylko je przynieść trzeba… Dobrze?
- To pani zajmie się czytelnikami a ja to zrobię – uśmiechnęłaś się lekko.
Kobieta podziękowała ci z całego serca i poszła usiąść za biurkiem. A ty zabrałaś się do pracy. Noszenie książek i układanie ich nie było takie złe. Przynajmniej mogłaś poznać jakieś ciekawe książki.
Idąc z kolejnym pudełkiem wypełnionym książkami o romansie poczułaś że weszłaś na kogoś.
- Mianhe ! – przeprosiłaś od razu.
- Nie szkodzi…
Wyjrzałaś zza pudełka. Chłopak był nieziemsko piękny. Jego uśmiech onieśmielił cię i przyprawił o rumieńce na policzkach. Schowałaś się znowu.
- Może ci pomóc? –spytał.
Byłaś zdziwiona bo jeszcze sekundę temu chciałaś go minąć a on cię zatrzymał kładąc rękę na twoim ramieniu. Spojrzałaś w jego stronę.
- Nie trzeba… Naprawdę – uśmiechnęłaś się i chciałaś iść jednak znowu cię zatrzymał.
- Pomogę ci – oznajmił spokojnie i zabrał od ciebie pudełko – Gdzie je zanieść?
Wskazałaś palcem miejsce gdzie musiałaś je zabrać. Chłopak przytaknął głową i ruszył z pudełkiem. Ty poszłaś po następne. Kiedy wróciłaś zobaczyłaś jak siedzi na podłodze po turecku i czyta coś.
Postawiłaś książki obok niego i chciałaś iść po kolejne.
- Jak masz na imię ? –spytał nie odzywając wzroku od książki.
- _______ . A t-ty?
- Byunghun. Ale możesz mi mówić L.Joe… Mogę wypożyczyć już tą książkę?
- Chyba tak, musisz się spytać tej pani przy biurku.
- Hm.. Dzięki – wstał i położył ją na półce – To do roboty…

*** 

 Cały tydzień myślałaś co się stało z tym chłopakiem. Po szkole zawsze wstępowałaś do biblioteki na chwilę aby w czymś pomóc a starsza bibliotekarka dawała ci premię za mniejsze roboty. Cały tydzień nie widziałaś L.Joe i już straciłaś nadzieję.
Tym czasem on przyszedł w sobotę z samego rana wtedy kiedy ty byłaś już w bibliotece. Zdał książkę o którą się wtedy pytał.
- ______ !- zawołał kiedy cię zobaczył, i poszedł do ciebie. Stałaś przy półkach z książkami i wycierałaś kurze.
- Annyeong – przywitałaś się z uśmiechem.
- Właśnie zdałem tamtą książkę… Masz może jeszcze jakieś? –spytał – Co polecasz?
- Pokażę ci mój ulubiony dział…

*** 

Chodziłaś po bibliotece i poprawiałaś książki. Ciągle ukradkiem spoglądałaś na L.Joe. Siedział przy oknie na krześle i czytał książkę. Wyglądał jak anioł. Chciałaś go bliżej poznać ale bałaś się mu przerywać.
- _____ !- starsza pani zawołała cię do siebie – Na dzisiaj możesz już kończyć, wszystko zrobione. Dziękuje ci za pomoc – uśmiechnęła się i zeszła na bok.
Ucieszyłaś się i złapałaś za swoją torbę stojącą obok biurka. Wychodziłaś już do wyjścia.
- ______ !- krzyknął ktoś za tobą, był to L.Joe – Masz czas?
Pokiwałaś głową patrząc na niego pytająco. Czyżby chciał się z tobą umówić ? Nie chciało ci się wierzyć. Był przecież taki piękny.
- Wyjdziemy gdzieś razem ?
To pytanie prawie zwaliło cię z nóg. Zgodziłaś się i zaproponował cukiernię. Usiedliście w kącie przy stoliku a L.Joe zamówił coś do picia i ciastka.
- Długo pracujesz w bibliotece? Nie widziałem cię tam wcześniej – L.Joe zaczął rozmowę.
- Od niedawna. Zbieram pieniądze na wycieczkę szkolną. Ja za to nie widziałam cię tam cały tydzień.
- Wypatrywałaś mnie? – spojrzał na nią podejrzliwie.
- N-nie…! To znaczy… Zastanawiałam się dlaczego mi pomogłeś wtedy i w ogóle…
- Wyglądasz na miłą dziewczynę, chciałem tylko cię poznać… Teraz mam okazję prawda ?
Długo rozmawialiście ze sobą aż w końcu zaczęło się robić późno. Musiałaś już wracać do domu jednak wcale nie chciałaś. Tak świetnie się dogadywaliście.
- Więc odprowadzę cię – uśmiechnął się kiedy wychodziliście do wyjścia.
Widocznie też nie chciał się jeszcze rozstawać. W rękach ciągle nosił książkę którą mu poleciłaś, jeszcze jej nie czytałaś ale była często wypożyczana przez innych.
- Więc… - L.Joe kołysał się na piętach – Może jeszcze spotkamy się kiedyś?
- Byłoby miło – zaśmiałaś się.
Wtedy poczułaś na swoim policzku jego usta. Odsunął się powoli i uśmiechnął. Otworzył książkę na jakiejś stronie i przeczytał :

Joe pocałował ją w policzek. Na jej pięknej twarzy pojawił się lekki rumieniec, dziewczyna nie wiedziała dlaczego to zrobił… A on po prostu się w niej zakochał. Od pierwszego wejrzenia.
 ***

Mam nadzieję że scenariusz się spodoba :3
L.Hoon