sobota, 15 lutego 2014

Zelo ~ Fall in love




Scenariusz dla Iza Zeluś :3

***

Jeszcze tylko ostatnie pociągnięcie pędzelkiem i będę gotowa. Cholera! Jak zawsze muszę coś zepsuć… Nienawidzę malować eyelinerem!
Zmyłam cały makijaż z lewego oka i od nowa malowałam na nim wszystko. Byłam tego wieczoru cierpliwa. W końcu dzisiaj jest moje pierwsze spotkanie z nim. Tak długo się starałam żeby jakoś się do niego odezwać. Tak długo robiłam wszystko żeby zwrócił na mnie uwagę. W końcu udało mi się umówić z nim na randkę.
Zastanawiało mnie dlaczego akurat tak późno i w jakimś nocnym barze, klubie czy co to tam było. Nie znam się na tego typu imprezach, bo jakoś nigdy nie wychodziłam z przyjaciółmi akurat tam.
Wreszcie pomalowałam oczy. Teraz tylko ubranie i włosy. Nałożyłam na siebie zwyczajną przylegającą do ciała sukienkę z paroma koronkowymi wstawkami. Była dość elegancka i kiedy przyjrzałam się w lustrze dodała mi parę lat albo przynajmniej pełnoletniości. A obecnie miałam 17 lat. Może to trochę dziwne że wybieram się w takie miejsca jak nocne kluby ale chciałam się spotkać z nim.
Nałożyłam moje nowe buty i oznajmiłam rodzicom że wychodzę. Oczywiście nie widziałam na ich twarzy zadowolenia ale pozwolili mi wyjść.
Wsiadłam do samochodu i przywitałam się uśmiechem z nim.
- To co, jedziemy? – spytał ucieszony.
- Pewnie. A gdzie ten klub?
- Niedaleko, zobaczysz.

***

Weszliśmy do klubu. Było tu dość… Dziwnie. Nie podobała mi się panująca tu sztywna atmosfera. Jednak nie chciałam narzekać.
Usiedliśmy przy stoliku. Długo nikt do nas nie podchodził. W końcu zrobiła to jakaś młoda kelnerka. Zauważyłam jak on na nią patrzył… Tak jakby mu się podobał tylko jej wygląd. Ale szybko pozbyłam się tych myśli i chciałam cieszyć jego obecnością tutaj. Co to za czasy kiedy dziewczyna sama musi się starać o chłopaka…
-  Więc co mi powiesz?- spytał opierając się o stolik łokciami.
Czułam jak nogą przejechał po mojej nodze. Przeszedł mnie lekki dreszczyk.
- Chyba nie jestem w stanie nic powiedzieć – powiedziałam nieco zawstydzona.
- Onieśmielam cię?
- Nieco.
- Widzę – zaśmiał się. Litości, czemu on jest taki ładny.
Kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia. Kiedy podawała je tej najpiękniejszej istocie na ziemi ja odwróciłam wzrok w stronę baru. Ku mojemu zdziwieniu spotkałam się prosto z wzrokiem barmana. Wyglądał on dość młodo. Uśmiechnął się lekko ale za chwilę odwrócił głowę i przygryzł dolna wargę. Gdzieś już wcześniej go widziałam. Ciekawe…
Zaczęliśmy jeść nasze przekąski. Przyglądałam mu się co chwila. Nie mogłam uwierzyć że jestem tutaj z takim chłopakiem. Jak to się stało że mnie zauważył?
Nie mogłam przestać się uśmiechać i czułam że mam gorące policzki.
Kiedy zjedliśmy coś on przysiadł się na moją stronę i objął ramieniem.
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz- powiedział.
- Dziękuje- powiedziałam odwracając wzrok na chwilę.
Prawda była taka że nie bardzo wiedziałam o czym z nim rozmawiać.
Poczułam jego dłoń na moim udzie. Parę sekund potem zaczął się zbliżać do mnie. Najpierw pocałował mnie delikatnie w usta…
Czy on chce żebym dostała zawału?!
Coś jednak mi się nie spodobało. On ewidentnie wsunął rękę dalej. Złapałam go za nadgarstek.
- Oppa, co robisz?- spytałam.
- Może byśmy przenieśli się do mnie?- uśmiechnął się lekko i zabrał kosmyk moich włosów z twarzy.
Nie chciałam tego tak zaczynać. Myślałam że on jest inny tym czasem już na pierwszej randce dopierał się do mnie. To zdecydowanie nie było w moim guście. O nie.
- Nie chcę jechać do ciebie.
- Dlaczego?
- Bo nie podoba mi się to…
- Chyba po coś się umówiliśmy nie? Ja też chce coś z tego mieć.
- Przepraszam, czy to ma oznaczać że nie jesteś tu tylko po TO? – odsunęłam się od niego.
- Nie, nie to miałem na myśli – znowu chciał się przysunąć i złapał mnie za rękę. Jednak ja się wyrwałam z jego objęć.
Mój ideał legł w gruzach. Nie mogłam uwierzyć że taki miły chłopak nagle tak się zmienia. To w ogóle możliwe?!
- Ale właśnie to powiedziałeś- oznajmiłam.
- Miałem na myśli że bardzo mi się podobasz i nie chcę tylko siedzieć tutaj i rozmawiać – powiedział pośpiesznie- Poszlibyśmy do mnie na film czy coś.
- Nie chcę. Nie dzisiaj.
Wstał i pociągnął mnie za rękę.
- W takim razie nigdy więcej. Albo jedziesz teraz ze mną, albo wcale się już nie zobaczymy.
Postawił mnie przed takim wyborem? Za kogo on się uważa. Pomijając fakt jak bardzo musiałam się w sobie zebrać żeby mu odmówić, przez to że miałam do niego słabość to i tak był zbyt bezpośredni.
Pociągnął mnie za rękę ale ja zapierałam się nogami.
- Puść mnie, nigdzie nie idę!
- Jesteś jakaś głupia!- krzyknął  i szarpnął mnie za ramiona- Nie myślałaś chyba że będziemy parą przez dobre parę lat i że będziemy się kochać?! To dopiero pierwsza randka!
- No właśnie, pierwsza randka a nie spotkanie towarzyskie!
- I tak pewnie lecisz tylko na moją kasę! Niby dlaczego się tak do mnie pchałaś!? A teraz nie chcesz! Nie to nie, zostań sobie tu sama! I zapłać za siebie.
- Mówiłeś żebym nie brała pieniędzy, więc za co zapłacę? Tak czy inaczej jak możesz powiedzieć że chodzi mi o pieniądze?!
- Przepraszam- w naszą rozmowę wtrącił się barman – Można nieco ciszej bo inni goście się denerwują.
- Nie wtrącaj się! – warknął popychając lekko młodego barmana- Nie twój interes, nie nie możemy…!
- Uspokój się…!- zabrałam ręce niegdyś mojego ideału z chłopaka. Za to zostałam lekko popchnięta.
Zaczął się awanturować. Barman wezwał ochronę i za chwilę wyprowadzili go na zewnątrz.
- Noona- barman podszedł do mnie kiedy usiadłam przy stoliku.
Zdziwiłam się. Noona? A po za tym powinnam mu podziękować.
- Wybacz, nie podziękowałam ci – westchnęłam i uśmiechnęłam się a kiedy on usiadł na krzesełku spojrzałam na niego- Dziękuję.
- Ależ nie ma za co tylko… Noona, nie powinnaś tak się zachowywać…
- Ale…
- Bo wiesz, jeśli byłoby za co go lubić to byś nie musiała mu odmawiać. A jeśli naprawdę by ci się podobał to byś wierzyła że cię nie zostawi… No a miałaś wątpliwości i zostawił cię.
- No wiesz… Nie wiem czemu mi to mówisz ale chyba masz rację. Jednak nie chciałam z nim wychodzić.
- Myślę że dobrze się stało, nie przejmuj się- pogłaskał mnie lekko po ramieniu.
- Często musisz pocieszać tutaj takie ofiary losu jak ja?- zaśmiałam się.
- Noona, nie mów tak o sobie. Nie często zdarzają się kobiety które odmawiają wyjścia z lokalu ze swoim chłopakiem.
- Tak właściwie… Nazywam się _______ - podałam mu dłoń.
- Junhong. Ale możesz mówić mi Zelo, tak jak wszyscy – uścisnął ją lekko po czym wstał- Wiesz Noona musz…
- Myślę że nie jestem „Nooną”.
- A ile masz lat?- zdziwił się lekko.
- Dopiero 17 – zaśmiałam się.
- Przepraszam!- zgiął się lekko po czym wyprostował i podrapał lekko w głowę- Myślałem że jesteś starsza, wyglądasz tak dojrzale. W takim razie jestem twoim Oppa.
- Wypadałoby się najpierw lepiej poznać…
- A masz czas potem?
Byłam lekko zdziwiona. Zelo od razu proponował mi spotkanie? Był miły i nawet mi teraz pomagał. Właściwie zachował się o wiele lepiej niż ON. Niż Minhwa.
- Raczej tak ale mam problem… Nie mam za co zapłacić za obiad.
- Wiesz że to nie jest taki duży problem…?

***

Zelo porozmawiał o tym z szefem i szef był na tyle dobrym człowiekiem że pozwolił mi to odpracować tego wieczoru. Musiałam jedynie pomagać nosić zamówienia i odziać się w jeden z fartuszków. Tutejsza kelnerka, Aiko dała mi jeden swój uniform i z uśmiechem oznajmiła że mogę zaczynać pracę.
Jak się okazało po godzinie 23:00 był tu niezły ruch. A ja nie ukrywając dobrze się bawiłam jako kelnerka. Nawet mi się podobało. Zelo często posyłał mi uśmiechy. A kiedy miałam chwilę wolnego pokazywał mi sztuczki ze szklankami i napojami.
Pomimo tego zajścia niedawno bardzo miło spędziłam ten czas. Wszystko dzięki Aiko i Zelo. A głównie dzięki niemu… Był bardzo przyjacielski. Czułam że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie.
O 24:00 przyszli inni pracownicy na zmianę. Wtedy mogliśmy wyjść z Zelo. Jednak było już bardzo późno. Zelo uznał że jeśli to nie problem to zabierze mnie na nocny spacer po mieście. Powiedziałam mamie że wrócę późno i jeszcze nikt nie zdzwonił więc zrozumiałam że to jest pozwolenie na naprawdę późny powrót.
- Daleko mieszkasz?- spytał Zelo.
- Trochę tak. Przeraża mnie myśl wracania potem.
- Nie martw się, odprowadzę cię. Może lepiej chodźmy już w tym kierunku.
- Naprawdę? Jesteś świetny!
- Nie no, to nic takiego – zaczerwienił się nieco i podrapał w głowę- Tylko martwię się o ciebie, „Noona”.
Zaśmiałam się. On też. Powiedział że ta pomyłka z jego strony jest zabawna i przyznał że naprawdę wyglądam poważnie w takim stroju i makijażu. Dopiero w przebraniu kelnerki zobaczył we mnie licealistkę.

***

W mieście było dużo całodobowych sklepów a że było lato to Zelo zaproponował żebyśmy kupili sobie lody. Nie miałam pieniędzy ale on koniecznie chciał za mnie zapłacić.
Kupiliśmy sobie po drodze sopelki i jeszcze na jakiś czas przysiedliśmy na murku niedaleko sklepu.
- Możesz mi opowiedzieć coś o sobie- oznajmiłam.
- Hm. No więc po za tym że pracuję na nocną zmianę to jeszcze zaczynam pracować jako trainee. Potrafię tańczyć.
- Tak? A możesz coś zaprezentować?
- No nie wiem… Trochę się wstydzę- zaczerwienił się.
- No weź- szturchnęłam go lekko w ramię.
Zgodził się a ja się bardzo ucieszyłam. Kiedy tylko coś zatańczył byłam pod wrażeniem jego umiejętności. Po za tym wyglądał tak pięknie.
Naprawdę dzisiaj poprawił mi humor.

***

- No więc… Nie chciałbym być nachalny czy coś ale moglibyśmy się częściej spotykać – powiedział Zelo kiedy staliśmy u mnie pod domem.
- Bardzo się cieszę że to mówisz.
- Ale nie jestem pewien jednej rzeczy…
- Jakiej?
- Czy nie jestem jedynie pocieszeniem? Tamten chłopak cię zostawił wtedy i… No nie wiem.
- Zelo, nie myśl tak, wiem że to może tak wyglądać ale tak nie jest - przytuliłam go – Znam cię krócej ale wiem że jesteś o wiele lepszą osobą niż tamten prostak. Dziękuje za dzisiejszy wieczór… Noc właściwie.
- Jesteś bardzo ładną i miłą Nooną- oznajmił kładąc dłonie na moich ramionach- _______. Cieszę się że się poznaliśmy.
Zelo nachylił się nade mną i pocałował w czoło delikatnie. Nie mogłam przestać się uśmiechać. To było takie… bajeczne.
Tak, bajeczne uczucie.

***

Jeszcze w niedzielę spotkałam się z Zelo po raz drugi. Spędziliśmy cały dzień razem. Aż żałowałam że następnego dnia było już do szkoły.
Kiedy tylko oderwałam się od wszystkich na długiej przerwie wyszłam na zewnątrz i usiadłam na trawie opierając się o drzewo. Zelo mówił że zadzwonił do mnie na długiej przerwie.
Wreszcie ekran mojego telefonu się zaświecił.
- Yoboseyo?
- Co tam Noona?- zaśmiał się.
- Cieszę się że dzwonisz- powiedziałam uśmiechając się.
- Obiecałem. A gdzie teraz jesteś?
- Siedzę sobie na dworze. A ty?
- Też wyszedłem na boisko. Słyszysz ?- dało się słyszeć dźwięk odbijanej piłki po czym śmieszek Zelo.
- Grasz w kosza?
- Tak rzucam piłką sobie. Masz dzisiaj dla mnie czas?
- Myślę że znajdzie się chwila.
- Tylko chwila? Jak możesz.
- Wiesz ze żartuje…!
- Chyba mam dla ciebie niespodziankę…
- Tak…? Jaką?- po drugiej stronie usłyszałam długą ciszę – Yoboseyo?
Poczułam na moim ramieniu czyjąś rękę przez co aż podskoczyłam i odwróciłam się szybko. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz Zelo.
- Co tu robisz?!- zdziwiłam się.
- Nie wiedziałem że chodzimy do tej samej szkoły- przykucnął obok mnie i zaczął bawić się piłką w rękach.
- Naprawdę chodzisz tu do szkoły? Jejku, to jest takie… Nieprawdopodobne.
- Masz rację. Bajkowe?
- Tak!
Zelo nachylił się nade mną i oparł jedną ręką o drzewo po czym delikatnie pocałował mnie w policzek. Było to tak niespodziewanie że nawet nie mogłam zareagować. Kiedy się odsunął widziałam radość w jego pięknych oczach.

- Jesteś bajeczna… Noona.

~ Sungmi

poniedziałek, 10 lutego 2014

Zamówienia ~ Sungmi





Skończyłam ostatnią kolejkę więc otwieram nową. Trochę dłużej zajmie mi zrealizowanie zamówień ale to ze względu że znowu zaczęła się szkoła :<

Dalej działamy na tych zasadach:
Przyjmę pierwsze 5 zamówień.
Jedna osoba może zamówić 1 scenariusz.

Możecie opcjonalnie napisać jaki chcecie scenariusz, czy smutny czy wesoły, happy end czy też nie.

PROŚBA:
Nie zamawiajcie ciągle tych samych biasów bo to się robi monotonne, wprowadźmy nieco więcej zróżnicowania! :3

No i jeszcze w między czasie miałam wenę więc czasem mogą pojawić się scenariusze po za zamówieniami.

Tak więc można zamawiać :3
PAMIĘTAJCIE O PIERWSZYCH 5 ZAMÓWIENIACH 

!LISTA ZAMKNIĘTA!

Zamówienia:
~ Zelo
~ Kris
Junhyung
Gigwang
Kevin
~ B:eta *
~ Sungjae *


*W związku z tym że jest ponad 5 zamówień i nie powinnam w sumie ich przyjmować ale... Na blogu nie było jeszcze scenariusza z B:etą, a scenariusz z Sungjae był bardzo dawno przyjmę je jeszcze :3
Jednak scenariusz z L.Joe nie zostanie przyjęty ponieważ było ich już dwa na blogu i to całkiem niedawno :3 Wpiszę go w następną kolejkę :)
~ Sungmi

niedziela, 9 lutego 2014

Youngjae ~ Don't leave me...


Scenariusz dla Blacky.
Miłego czytania!:3



***

- Mam nadzieję że to wszystko się nam opłaci. Chcę żebyśmy kiedyś wybudowali wspólny dom i kupili samochód…- powiedział Youngjae trzymając mnie za rękę.
- To miłe że o wszystkim myślisz. Jesteś wspaniały.
Pocałowałam go delikatnie w policzek. Właśnie szliśmy do banku żeby wpłacić tam nasze pieniądze i zabezpieczyć się na przyszłość. Byliśmy już parą od ponad dwóch lat i ostatnio Youngjaewyznał mi że chciałby spędzić ze mną resztę swojego życia. Na razie nie planujemy ślubu, jednak wiem, że będziemy ze sobą na zawsze. Na dobre i na złe, jak to mówią.
Weszliśmy do banku i usiedliśmy na krzesełkach przy drzwiach, w kolejce.
- Gdzie chciałabyś mieszkać?- spytał Youngjae.
- W jakimś spokojnym miejscu, ale blisko centrum… A ty?
- Też o tym myślałem. Trochę znudziło mi się to mieszkanie w bloku… Gdzieś trzeba pomieścić małe Yoo…
Zaśmiałam się kiedy Youngjaepogłaskał mnie po brzuchu. Był taki zabawny, idealny, czuły. Dawniej żył chwilą, i nie obchodziło go to co się stanie. Jednak teraz było inaczej, ponieważ chciał wiedzieć czy się na wszystko zgodzę. Bardzo liczył się z moim zdaniem planując nasze życie.
W końcu przyszła nasza kolej. Youngjaeposzedł do okienka a ja jeszcze powiesiłam płaszczyk na wieszaku. 
Pisk kobiety. 
- _________!
Odwróciłam się w prawo i zobaczyłam jak Youngjaebiegnie w moją stronę jednak za chwile padł na ziemię i kazał mi się schylić. Zanim zdążyłam coś zrobić poczułam jak ktoś szarpie mnie do tyłu i zakrywa moje usta dłonią.
- Wszyscy na ziemię! – krzyknął mężczyzna który mnie trzymał.
Do okienek podbiegło dwóch innych mężczyzn i z pistoletami w rękach żądali od kasjerek pieniędzy. Włączył się alarm. Nie wiedziałam co robić. Spojrzałam w stronę Youngjae.
- Oddawaj pieniądze bo ona zginie!- krzyknął jeden z facetów.
Zrobiło mi się słabo i gorąco jednak moje serce biło jak szalone, z poczucia strachu i z bólu jaki zadawał mi ten mężczyzna ściskając mnie za szyję i zakrywając usta brudną, czarną rękawiczką.
Nie szarpałam się. To byłoby bez sensu.
Kasjerka nie chciała oddawać pieniędzy. Zaczęła krzyczeć i przez to padł drugi strzał. Zaraz po tym inny ludzie schowani po kątach zakryli sobie oczy i zaczęli panikować.
- Pośpiesz się bo zaraz będzie tu policja! – krzyknął napastnik za moimi plecami.
Popatrzyłam na Youngjae jeszcze raz. Leżał on dosłownie na środku i ciągle patrzył na mnie. Ciężko mu było oddychać. Z daleka widziałam jego zaszklone oczy.
Napastnik przyłożył mi lufę pistoletu do skroni.
- Wszyscy pakować kasę bo ona zginie!
Odblokował magazynek.
Zaczęłam mieć trudności z oddychaniem. Zamknęłam oczy do których napłynęły mi łzy. 
Youngjaezerwał się z podłogi. Co ten głupek do cholery robi?!
Zanim zrobił pierwszy krok…
Zanim jego krew nie znalazła się na mojej twarzy i na ubraniach.
Zanim on nie zrobił tej głupoty…
Nie płakałam.
- Youngjae!!!
Wyrwałam się z uścisku mężczyzny. Poczułam wielki ból w mojej nodze. Padłam na podłogę tuż przed nim. Nawet nie liczyłam już strzałów.
Nawet nie liczyłam już czasu.
Do cholery, chcę jeszcze zobaczyć jego twarz!
- Youngjae!- ledwo dotknęłam jego palców swoja dłonią. Podniósł powoli głowę. Uśmiechnął się.
Jego uśmiech był splamiony czerwienią.
- Chciałem cię uratować… Przepraszam…
- Nie…! Youngjae!- zalewałam się łzami.
Nie widziałam już jego twarzy. Jedynie usłyszałam głos z megafonu – „Prosimy opuścić budynek z rękoma za głową!”.
Dźwięk karetki na sygnale.
Ten pusty dźwięk…

***

- Niestety ofiara zmarła na miejscu zdarzenia…
Słowa policjanta dotarły mocno głęboko mnie. Podsłuchałam tylko kawałek rozmowy, gdyż nie byłam w stanie nic więcej usłyszeć. Byłam półprzytomna i ledwo mogłam oddychać. Nie wiedziałam co ze mną będzie…
A Youngjae? To już koniec?
Czy nigdy go już nie zobaczę?
Znowu płakałam. Całą drogę do szpitala płakałam. Ból mojej postrzelonej nogi był niczym w porównaniu do straty Youngjae… Niczym.
Zamknęłam oczy, gdyż mój organizm nie dał rady.

*** 

Otworzyłam powoli powieki. Głowa strasznie mnie bolała. Chyba od tego zapachu. I tej kroplówki… Kroplówki?
Uświadomiłam sobie gdzie jestem. Nie mogłam uwierzyć że aż tutaj dotarłam. Kroplówka? Przecież postrzelono mnie tylko z nogę. Więc dlaczego tak źle się czułam?
- Doktorze, pacjent się obudził- powiedziała pielęgniarka.
Do środka wszedł lekarz i spojrzał na mnie. Poświecił mi małą lampeczką po oczach.
- Ze względu na fatalne miejsce w którym była kula musieliśmy wykonać nieco poważniejszą operację. Ale dzisiaj jest już w porządku. Była pani w całkowitej 24 godzinnej narkozie z powodu osłabienia organizmu. To prawdopodobnie przez stres i strach.
Słuchałam całego wykładu doktora. Zauważyłam że moja noga jest owinięta grubym bandażem. Ból był nieco mniej intensywny ale nadal go czułam.
- Bardzo boli?
- T-tak trochę… Nawet bardzo – przyznałam.
- Zaraz podamy pani środki przeciwbólowe.
- Dziękuje.
Lekarz zawołał pielęgniarkę i opuścił pomieszczenie. Byłam strasznie spokojna. Nawet nie mogłam ruszyć głową. Chyba nie docierało do mnie to co się stało.
Przecież ja go straciłam…
Czułam się winna że dałam się złapać na zakładnika.
Nie musiał tego robić. Nie musiał mnie ratować, przecież to było tak ryzykowne.
Tak bardzo… mnie kochał?
Pielęgniarka dała mi mocne środki przeciwbólowe i powiedziała żebym poszła już spać. Nie chciałam, ale byłam taka senna…

***

Chciałam umrzeć. Jak mogę żyć bez Youngjae?
Dlaczego to musiało się tak potoczyć?
A teraz jedyne czego chciałam to spotkać się z nim. Kocham go, na litość boską. Więc dlaczego akurat nam musiało się to zdarzyć?

Miałam straszny sen który od razu zerwał mnie z łóżka. Otworzyłam szeroko oczy i rozejrzałam się dookoła sali. Coś jednak zatrzymało mój wzrok w jednym punkcie. 
- Yeobo… Spójrz na mnie…
Podniosłam wzrok do góry. Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na zegarek. Położyłam się spać godzinę temu… To nadal był sen?
- Youngjae…?
- Nie poznajesz mnie?- zaśmiał się, a jego głos lekko się łamał. Usiadł na brzegu mojego łóżka i złapał mnie za rękę delikatnie- Tęskniłem.
- Myślałam że…
- Co myślałaś?
- Oni powiedzieli że nie żyjesz… Policja…- zaczęłam płakać.
Youngjae pogłaskał mnie po włosach. Jego łzy kapały na pościel. Czułam jakby zatrzymał się czas. Jakby nic się nie wydarzyło. Tak bardzo chciałam żeby on był dalej ze mną, i nic się nie zmieniło.
Spojrzałam na niego znowu. Miał ramię owinięte w bandaż, i kawałek klatki piersiowej.
- Co tak naprawdę ci się stało? -spytałam.
- Postrzelono mnie w ramię ale kula nieco mnie uszkodziła. Nic poważnego. Słyszałem o tobie od lekarza. Będzie dobrze prawda?
Pokiwałam głową i nie ściskałam go już tak bardzo jak przed chwilą. 
- _______, jak mogłaś myśleć że ja nie żyję? – uszczypnął mnie w policzek.
- Bo oni tak mówili… I w ogóle…!- nie mogłam już dalej mówić. Wtuliłam się w niego a on objął mnie mocno rękoma.
- Yeobo…
Youngjaepocałował mnie delikatnie w czoło a potem w policzek. Uśmiechnął się. Odwzajemniłam to i powoli przestawałam płakać.
- Wiesz co?
- Co?
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, kocham…! Zawsze cię kochałam i będę kochać.
- Też cię kocham - Youngjae spojrzał mi prosto w oczy i przymknął lekko powieki- Dlatego żeby z tobą być, umierałem już wiele razy… 

~Sungmi