czwartek, 27 czerwca 2013

Lee Joon ~ Trochę fantazjowałem...

A więc...Trochę długo nas nie było ale to tylko i wyłącznie dlatego, że szybko wyczerpałyśmy limit czasowy z pomysłami xD Teraz na reszcie znowu złapała mnie wena i mogę pisać dalej, taką mam nadzieję ^o^
Ten scenariusz jest nieco inny...Znaczy się chciałam że był bardziej 'śmiały' ale chyba mi nie wyszło. W każdym bądź razie mam nadzieję że się spodoba. 

Scenariusz na życzenie Jirayia ^^





***

Nuuudy,nudy, nudy. A co ja takiego mam robić  kiedy jest nudno...? Może obejrzę jakiś film...Nie.  Odpada.
Leżałem na łóżku wieczorem i na siłę szukałem sobie  jakiegoś zajęcia. Kiedy już nic nie przychodziło mi do  głowy zaczynałem wspominać stare czasy...
Moja koleżanka. Dobra przyjaciółka od dziecka.  Młodsza ode mnie. Nazywała się ________.  Wszystko robiliśmy razem, ale potem kiedy ja  dostałem się na przesłuchaniu do wytwórni nasz  kontakt uciął się. Chyba wiem dlaczego...Jedyną  rzeczą jakiej we mnie nie znosiła było to że chce być  wszędzie numerkiem 1. I wtedy masę czasu  poświęcałem na bycie trainee, tym samym  denerwowałem ją kiedy chciała coś razem zrobić.  Pokłóciliśmy się ostro i od tamtej pory nie widujemy  się. Chyba nawet wyjechała do innego miasta. A  może sprawdzę to ?
Wziąłem laptopa i szybko wszedłem na znany portal  społecznościowy.
- ______ ______ - powiedziałem na głos to co  pisałem- Enter...
Tylko jedna osoba mogła mieć na awatarze napis  "MBLAQ" i tak samo się nazywać. Czyli jednak była  moją fanką...
Od razu przeczytałem jej dane profilowe i wszystko się  zgadzało. Miałem tutaj fałszywe konto,żeby nikt nie  nie poznał. Napisałem wiadomość i zaprosiłem do  znajomych:

" Z tej strony Lee Changsun. Mam nadzieję ze  pamiętasz jeszcze swojego przyjaciela. Znaczy mam  nadzieję że to ty _______. Chciałbym się znowu z  tobą zobaczyć, pomyślałem że miło będzie spotkać się  po latach".
Uśmiechnąłem się kiedy od razu przyjęła zaproszenie.  Weszliśmy na ten sam chat.

______: Changsun? Pamiętasz o moim istnieniu?
LeeJ: To samo mogłem ci napisać.
______: Któż ma dojście do takiej gwiazdy jak ty?
LeeJ: Dobra,nie ważne. Zobaczymy się?
______: Serio?
LeeJ: Na prawdę. Liczę na to że wreszcie zapomnisz  o tej kłótni.
______: Może kiedyś to zrobię.

 Jeszcze długo rozmawialiśmy na chacie. Była na  szczęście w mieście w tym samym miejscu.  Postanowiłem tam pojechać i zobaczyć się z nią.  Szczerze mówiąc to było stresujące spotkanie.
 Miałem ze sobą butelkę wina i tabliczkę czekolady.  Jakoś trzeba dobrze wypaść. Przy okazji  powspominałem stare czasy idąc uliczką na której  stał jej dom.
 Zapukałem do drzwi. Na litość boską...Nie  wiedziałem że aż tak się zmieniła. Znaczy się była o  wiele piękniejsza, albo i nawet seksowna. Zaprosiła   mnie z uśmiechem do środka i wzięła czekoladę bez  pytania wiedząc że to dla niej.
- Mieszkasz tu sama?- spytałem.
- Pewnie. Chodź...
Usiedliśmy przy stole. _____ przygotowała kolację.  W między czasie kiedy jedliśmy fajnie było  powspominać stare,dobre czasy - jak to mówią.  Dobrze ze postanowiłem ja odnaleźć. Tak na prawdę  zrobiłem to z nudów jednak...Opłacało się.
 Po kolacji usiedliśmy na kanapie. Wino na prawdę  na nią działało. Mi za to robiło się coraz bardziej  gorąco. Nawet rozpiąłem kilka guzików od bluzki  żeby jakoś to powstrzymać.
 Ostatecznie nie wiem jak...Na prawdę nie wiem jak  zaczęły mi się nasuwać do głowy 'brudne' myśli.


Co by było gdyby ______ zaprosiła mnie na noc? A  co jeśli o to jej chodzi?
 

Może tak przysunę się nieco bliżej...I tak jest trochę  senna, może zapomni jeśli coś tu się stanie?
 

Nigdy więcej nie spojrzę na jej dekolt...Nigdy...No  dobra spojrzę. Ale raz...
 

Boże jakie ona ma ładne usta...Dlaczego parę lat  temu mnie to nie obchodziło?

- Changsun...- powiedziała z uśmiechem- Dlaczego  ciągle gapisz się w jedno miejsce?
Chyba zapadnę się pod ziemię. Jak mogłem się  zapatrzyć na jej usta i wziąć myśleć źle o  przyjaciółce? Zaśmiałem się niezręcznie i jedyne co  zrobiłem to właśnie to...
Złapałem ją za szyję i przyciągnąłem do siebie całując  mocno. Kiedy poczułem że ona powoli mi ulega  zacząłem działać. Ręce włożyłem pod jej koszulkę.  Na prawdę przez tyle wolnego czasu mogłem się z  nią zobaczyć i robić to już nie pierwszy raz a ja  czekałem...No nie wierzę.
Nachyliłem się bardziej nad nią i zauważyłem że  chce zdjąć moją koszulkę. Okej, ja się nie gniewam  ale ja chce zdjąć jej !
Kiedy zostaliśmy w samych spodniach a ja mogłem  legalnie zajmował się jej ciałem przypomniałem sobie  o bardzo ważnej sprawie...
- To znaczy że ja ci się spodobałem kiedyś czy tylko  teraz? - spytałem przerywając wszystko.
- Powiem ci jeśli ty też odpowiesz na to pytanie.
Yhym.Dogadaj się z kobietą. Rozmyślałem chwilę.  Niby dawniej też o niej myślałem, była młodsza a  każdy facet chyba chce mieć młodszą dziewczynę  prawda? To nic złego co nie?
- T-tak, można tak powiedzieć - odparłem- Mogłem  parę razy fantazjować o tobie...Ale parę!
- To cię zawstydza. Czyli nie tylko parę. A co chciałeś  robić?
- Głównie to co teraz? - wzruszyłem ramionami.
- Wiec możesz robić to dalej i nie zadawać głupich  pytań?
Zaśmiałem się. Wiedziałem że często lubi się ze mnie  śmiać. Dlatego dawałem jej do tego dużo powodów,  nawet dawniej. ______ nigdy nie była ze mną  smutna.
Kiedy tak zatraciłem się z nią ciągle przypominałem  sobie to co kiedyś było moją fantazją. Szczerze? Nie  miałem aż tak wybujałych fantazji...Na prawdę.
Objąłem ją w tali i przysunąłem niżej do siebie.  Wiedziałem że wszystko co zrobię się jej spodoba. A  najlepsze że nie myślała  mnie jak o gwiazdce za  którą spędzenie chwili czasu fanki mógłby oddać  życie. Chyba zaczynałem ją rozpieszczać...
 W każdym bądź razie...Moje ciało było coraz  bardziej gotowe żeby zrobić to na co czekałem tyle  czasu. Ona też domagała się tego i wreszcie  mogliśmy trochę odpłynąć.
To była jedna z najlepszych nocy mojego życia. Nie  dość że z ______, to jeszcze robiliśmy to i owo.  Hm...Ciekawe kiedy znowu się zobaczymy.

sobota, 22 czerwca 2013

Tao ~ Zakaz.

 Scenariusz dla Hee <3




Tak bardzo złączyłam się z pewnym miejscem.  Akademia Sztuk Walki. Nie taka zwyczajna, ta nie  była nowoczesna. Używaliśmy klasycznych ubrań i  broni. Co najważniejsze musieliśmy chronić to  miejsce. Przeciwna Szkoła bardzo nas nie lubiła. Na  zawodach nie odzywali się do nas i ogólnie  atmosfera była napięta.
 Tego dnia znowu wyjeżdżaliśmy na pokazy. Tym  razem bez pucharu. Jeszcze nie byłam najlepsza  ,trafiłam tu trochę dawniej niż inni, dlatego nie brała  udziału w pokazie jako ktoś doświadczony tylko  potencjalna ofiara. To było na prawdę męczące.
 Wushu, bo tym się zajmowała moja grupa, było  czymś bardzo skomplikowanym. Na dodatek ja jako  ofiara musiałam zostać załatwiona przez kogoś z  tamtej szkoły.
 Najbardziej podobało mi się że była ta równość. Nie  było czegoś takiego że ty jesteś kobietą to bijesz się  tylko z kobietami. Każdy z każdym.
 Wyszłam na matę i czekała na mojego 'przeciwnika'.  To co zobaczyłam wywołało u mnie strach. Cudeńko  z przeciwnej szkoły...Ich najlepsza broń. Dlaczego  akurat ze mną chciał walczyć?
 Usłyszała ogłoszenie o rozpoczęciu walki. Jedyne co  zauważyłam to szybkie pojawienie się cudeńka przy  mnie.
 Tak go nazywano u nas w szkole. Na prawdę był  dobry. Akurat jako ofiara mogłam to przyznać.  Właśnie wykręcił mi rękę. Co mnie zdziwiło trzymał  ją stosunkowo krótko. Może nie był taki jak jeden  chłopak od nich przez którego ramie bolało mnie  parę tygodni.
 Kiedy skończyliśmy pokaz uścisnął mi dłoń i z  uśmiechem podziękował. Zauważyłam wielkie  zdziwienie na twarzach ludzi z tamtej szkoły.
 Wsiadaliśmy do busa. Ja oczywiście na końcu, nie  miałam zamiaru się sprzeczać o to czy siedzę pod  oknem czy z tyłu.
 Coś mnie w ostatniej chwili złapało za nadgarstek.  Odwróciłam się i zobaczyłam tylko coś ciemnego.  Podniosłam głowę do góry.
 To było cudeńko. Otworzył powoli oczy i  uśmiechnął się.
- W porządku ? Chciałem zapytać czy wszystko w  porządku...Czy nic ci nie zrobiłem - jego głos brzmiał  tak jakby na prawdę się przejął.
- T-tak...Dziękuje, w porządku - na policzkach  poczuła rumieńce.
 Dopiero teraz puścił moją rękę.
- Jak masz na imię?
- ______. A ty...?
- Tao. Właściwie to ZiTao.
- Wiele o tobie słyszałam.
- Coś pozytywnego?
- T-tak, podobno jesteś najlepszy ze swojej szkoły.  Trochę mnie to przeraża.
- Dlaczego ?
- Miałeś ze mną walczyć.
- Każdy musi kontrolować swoje umiejętności co do  osoby. Gdybyś nie była taka delikatna to inaczej bym  cię potraktował.
- Ja delikatna ?
- Jesteś ładna i delikatna. Nie pasujesz do walk.  Powinnaś nad tym pomyśleć.
 Uśmiechną się znowu i pomachał mi. Poszedł do  swojej grupy. A ja dopiero zrozumiałam że moja mnie od paru minut woła do autokaru.

 Ta noc była taka męcząca. Upał. Otworzyłam okno i wróciłam na materac. Fajnie było zostawać w weekendy w Akademii. Zawsze mogłam tu zostać ile chciałam,a miejsce było na prawdę fajne. Dookoła piękne widoki...Oczywiście jak się wyszło po za mur szkoły.
 Usłyszała szuranie i dźwięk jakby ktoś skoczył. Od razu się odwróciłam. Księżyc świecił do mojego pokoju idealnie zarysowując sylwetkę nieznajomego mi mężczyzny.
- Kim ty jesteś ? - zerwałam się na równe nogi.
Mogłam z nim walczyć, czemu nie. Jednak jeśli tu przyszedł na pewno nie był słabszy niż ja...
- To tylko ja - powiedział przyjemnym głosem - Tao.
 Cholera. Co on tu robi ? Dlaczego tak mnie straszy po nocach. Jak się tu dostał?
- Co tu robisz? - spytałam z ulgą.
- Pomyślałem że w dzień nikt nie może zobaczyć jak rozmawiamy...Mamy zakaz, nie możemy się przyjaźnić z wami. Ale ja chciałbym cię poznać.
- To bardzo miłe...Ale możesz mieć kłopoty.
- To nic. Damy sobie radę.
Uśmiechnął się i usiadł obok na materacu. Do późna rozmawialiśmy ze sobą na rożne tematy. Był na prawdę świetnym chłopakiem. A ja się go na początku bałam.

 Kiedy tylko zostawałam w Akademii ,Tao odwiedzał mnie i wspólnie rozmawialiśmy na różne tematy. Problemem było to kiedy mój mistrz się o tym dowiedział. Myślałam że nam coś zrobi jednak on przymknął na to oko.
 Jednak pewnego dnia ,w nocy wizytę złożył nam mistrz z tamtej szkoły, Pan Hang. Był zdenerwowany.
- ZiTao !- krzyknął - Masz zakaz przychodzenia tutaj,wyjeżdżania na zawody i spotykania się z tą dziewczyną !
 Po tych słowach zabrał Tao ze sobą. Byłam taka smutna. Brakowało mi go, na prawdę się polubiliśmy. Jednak nie to było jeszcze najgorsze...
 Przyszedł czas w którym Tao zjawił się u mnie pewnej nocy.
- Co tu robisz? - zdziwiłam się - Masz zakaz !
- To nie może mnie powstrzymać. Przyszedłem ci powiedzieć że bez względu na to musimy być razem. Przywiązałem się do ciebie...
- ZiTao... Przecież możesz się przenieść do nas,nie musisz być tam...
- Problem w tym...Czy twój mistrz mnie przyjmie...Przez to mieliśmy kłopoty.
- Nie martw się...Jest wyrozumiały.
Tao uśmiechnął się szeroko. Oparł się o parapet i podskoczył. Tym samym złożył szybki pocałunek na moich ustach.
 Z samego rana byłam taka szczęśliwa kiedy mistrz oznajmił że Tao przenosi się do nas. Wreszcie mogliśmy bez żadnego zakazu ze sobą przebywać.



~ Ciasteczko 


Musicie nam wybaczyć ale na razie wstrzymujemy przyjmowanie zamówień ponieważ mamy ich trochę dużo, a codziennie są nowe, co nas bardzo cieszy zresztą, ale musimy napisać tamte bo przestajemy nadążać xD



piątek, 21 czerwca 2013

Luhan ~ Baby don't...

 Scenariusz dla Kyung Mi Cheong <3





 To był mój pierwszy występ w duecie z kimś spoza EXO.Tak się cieszyłem że w końcu zaśpiewamy razem  na scenie. To był też twój pierwszy występ przed tak  dużą publicznością. Martwiłem się że że nam się nie  udać.

Wszystko nam się uda, przecież pracowaliśmy nad  tym...

 Powtarzałaś mi to codziennie. I co z tego ?Teraz nie  było cię tutaj, a trud poszedł na marne. Jak mogłem  być taki głupi i zgodzić się na ten występ z tobą.  Ufałem ci a ty nie przyszłaś.
 Pokaz miał się zacząć lada moment. Jeszcze w  ostatniej chwili zamiast wycofać tą piosenkę  ,menadżer zarządził że tak jak zawsze zaśpiewa ze  mną Chen.
 Cholera chciałem żebyś ty stała obok.

 Wyszedłem na scenę sam. Chen miał przyjść dopiero  kiedy zaczynaliśmy refren. I tak czułem się fatalnie,  tyle prób na marne. Zmarnowałem czas na ciebie...Taka  była prawda. Jeszcze ten tekst piosenki...Całkowicie  mnie dobijał.
 Śpiewając pierwszą zwrotkę byłem spokojny. Zaraz  wszystko się skończy. Wreszcie refren, żebym nie stał  tak sam.

Baby don’t cry, tonight
Dang hei ye...


 To nie był Chen. Przestałem myśleć racjonalnie i  odwróciłem się w stronę wejścia na scenę zza kulis.  To byłaś ty.
 Ubrana w piękną białą sukienkę. Miałem wrażenie  jakby twoje włosy były rozwiane przez wiatr.
 Nie śpiewałem pierwszego refrenu. Patrzyłem na  ciebie jak osłupiały.
 Myślałem że nie przyjdziesz...A to było głupie  spóźnienie? Tylko dlatego dopuściłem się takich  myśli jak strata czasu na ciebie?
 Wcale go nie straciłem. Zrozumiałem że oboje  popełniliśmy błąd.

Baby don’t cry, tonight
Dang hei ye zai ci liang qi lai
Baby don’t cry, tonight
Jiu dang zuo mei fa sheng guo yi yang...


 Ani razu nie spojrzałaś na mnie kiedy śpiewaliśmy.  Miałaś rację, wiem że było ci przykro. Kiedy  schodziliśmy ze sceny a ty szłaś przede mną poczułem  jak delikatnie łapiesz mnie za dłoń.
 Ekipa gratulowała nam występu lecz minęliśmy ich.  Stylistki szybko przebrały mnie w ubrania gotowe do  piosenki "3.6.5". Na szczęście był jeszcze jeden  występ zanim wszyscy mieli wejść na scenę.
 Poszedłem do twojej garderoby i zapukałem.  Otworzyłaś mi a ja niepewnie wszedłem do środka.  Nie umiałaś na mnie spojrzeć. Chciałem przerwać tą  chwilę ciszy.
- Przepraszam.
- Słuchaj.
Mówienie na raz nic nie da. Dałem ci pierwszeństwo.
- Przepraszam że nie zdążyłam. Bałam się że  wszystko ci zepsuje...Dlatego wolałam żeby ktoś  mnie zastąpił.
- Ty się bałaś ? -zabrałem palcem włosy z twojej  twarzy - Ty mi powtarzałaś że pracowaliśmy na  to...To dzięki tobie ja się nie wycofałem. Co innego  śpiewać z przyjacielem a co innego z...Kimś kogo się  bardzo lubi.
 Popatrzyłaś i prosto w oczy. Uśmiechnąłem się i  objąłem cię ramieniem prowadząc do wyjścia.
- Najważniejsze jest to że nam się udało - oznajmiłem  szczęśliwy - Teraz musisz za mnie trzymać  kciuki...Ale przedtem chodźmy zobaczyć jak radzą  sobie chłopaki.
 Odwróciłem głowę w twoją stronę i mocniej się  przytuliłem całując w policzek. Złapałaś mnie za rękę  i zaśmiałaś się. Widziałem jak twoje policzki  czerwienią się...Moje na pewno były takie same. Nie  sposób się powstrzymać kiedy ktoś ważny dla nas  jest obok, odwzajemnia nasze uczucia. Ale na  prawdę cieszyłem się że nie mam już powodów aby  się na ciebie złościć _______ .



~ Ciasteczko

Jonghyun ~ Słodka ty.

 Scenariusz dla Moooniczka95 <3




Muszę ci coś powiedzieć. To jest ważne, zanim  wyjedziesz.
 Błagam o czas, o to abym zdążył tam dobiec. Jeszcze  nigdy nie brakowało i oddechu aż tak, nigdy nie  miałem takiej motywacji... Może dlatego że właśnie  traciłem coś co było moim życiem?
 Przeciskałem się przez tłum i szukałem cię  wzrokiem. Przeklinam tego dnia swój wzrost.
Wbiegłem na stację i przeskoczyłem nad bramkami.  Strażnik krzyczał za mną ale nie zwracałem na to  uwagi. Zgubiłem go w tłumie.
 Zauważyłem znajomą torbę którą ciągnęła jakaś  dziewczyna. To byłaś z pewnością ty. Zanim cię  zatrzymałem było za późno.
 Cholera, dlaczego? Dlaczego ?!
Uderzyłem rękoma w szybę. Odwróciłaś się. Wyraz  twojej twarzy na mój widok zmienił się od razu. Z  poważnego w zdziwiony.
 Metro odjechało, a ja odsunąłem się bezradnie na  bok. Nie chciałem żeby ktoś widział jak mężczyzna,  jak ja, płacze. Było mi jednak zbyt przykro. Zniknęłaś  mi z oczu...Na zawszę.
Poczułem jak ktoś łapie mnie za ręce i szarpie do  tyłu. Chciałem się wyrwać, nawet nie wiedziałem po  co mam uciekać ale chciałem. Krzyczałem bez  potrzeby, a wszyscy przyglądali się temu jak strażnik  siłą wyprowadza mnie na zewnątrz. W końcu  znalazłem się za bramkami i sam wyszedłem na górę.  Spojrzałem do góry prosto w niebo. Na księżyc. Jego  blask co chwila był tłumiony przez chmury  zapowiadające ostrą burzę. Czułem się tak samo.
 W jednej chwili wpadłem na pomysł. Jeśli teraz to  zrobię to być może zadziała. Druga stacja metra...To  musi być to.


 Zbiegłem po schodach i znalazłem się w tym obcy i  miejscu. Gdzie są odjazdy? Gdzie to do cholery jest?
 Odwróciłem się parę razy w różne strony. Wtedy  zabrakło mi oddechu,znowu, ale bardziej. Tak  mocno że czułem ból.
 Za rogiem zauważyłem coś bardzo znajomego. To  musiało być to...Musiało.
Szybko wyszedłem zza róg i jedyne co mogłem zrobić  to znowu płakać, ze szczęścia tym razem.
- ________ - zawołałem mimo tego że byłem blisko.
 Podniosłaś głowę szybko i popatrzyłaś na mnie.  Twoje oczy były przepiękne, w tym momencie nie  chciałem nic więcej.
- Dlaczego nie pojechałaś ? -spytałem - Ze względu  na mnie?
- T-tak - twój głos sprawił że poczułem ciepło - Chcę  wiedzieć dlaczego mnie zatrzymujesz.
- To dlatego że nie powiedziałem ci wszystkiego...
Oparłem się o ścianę tuż obok ciebie. Patrzyłem  pusto w jeden punkt.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką...Zawsze obok  mnie, potrafisz obrócić moje życie o 180 stopni...Za to  cię kocham. Nie tylko jako przyjaciółkę. I żeby nie  wiem co, chce cię mieć przy sobie. Nie  wyjeżdżaj...Proszę...N-nie...
 Spojrzałaś na mnie a twoje oczy napełniały się  powoli łzami.
- Nie...Ja błagam - złapałem cię za dłoń i przyłożyłem  do swojego policzka.
Jedna łza spłynęła po nim a ty mogłaś ją złapać.  Mogłaś mieć wszystko co moje, moje serce, łzy,  duszę, głos...Wszystko ci oddam tylko nie zostawiaj  mnie teraz.
- Jonghyun...- szepnęłaś- Nie wiedziałam że...Że  czujesz to co ja...
 Otworzyłem szeroko oczy a ty nabrałaś powietrza w  płuca. Ostatni raz popatrzyłaś prosto na mnie i  szybko sprawiłaś ze poczułem słodki smak twoich ust.
 Objąłem cię mocno...Bardzo mocno,tak jakby ktoś  mógłby mi cię zabrać. A nie mógł prawda? Jesteś  moja, nie oddam cię.
- Jonghyun - powtórzyłaś moje imię - Nie chciałam  tam jechać...Czekałam na odpowiedni moment aby  wysiąść i wszystko ci powiedzieć. Dziękuję że byłeś  pierwszy i dałeś mi odpowiedni powód na to żeby  zostawić wszystko...Dla ciebie.
- Nie rezygnuj...Wyjedziemy razem obiecuję. Tak cię  kocham, na tyle dużo że chce abyś była szczęśliwa.
- Już jestem, Jonghyun.
- ______... Dziękuje za to że tu jesteś.
 Wtuliłem się w ciebie i zamknąłem oczy. Nawet  twoje perfumy były słodkie. Kiedy je czułem  wiedziałem że to ty. Moja mała _______ .



~ Ciasteczko

czwartek, 20 czerwca 2013

Zhou Mi ~ Saeng il chu ka ham ni da...

 Scenariusz dla Pandicornio ^o^




Za oknem było biało. Siedziałaś na parapecie i patrzyłaś  na szybę zdobioną przeróżnymi wzorami zrobionymi  przez szron. I pomyśleć że coś tak pięknego powstawało  naturalnie i człowiek nie mógł tego powtórzyć.
 Nic nie dzieje się dwa razy. Chciałaś korzystać z tego  czasu tak jakby nie było jutra a miałaś wrażenie że ono  właśnie się kończy, dzisiaj. Nie było go obok ciebie, kiedy  planowałaś cały wieczór idealnie.
 Najpierw pocałunek na przywitanie, spytałabyś się go jak  było w pracy. Potem zjedlibyście kolację i porozmawiali o  sobie. W końcu spędzilibyście przyjemnie chwile przy  kominku oglądając stare filmy w telewizji. Bo czego  chcieć więcej w swoje urodziny?
 Było już bardzo późno a on nie zjawiał się. Czyżbyś  zrobiła coś źle? Albo po prostu został w pracy bo musiał.  Jednak na litość boską...Masz urodziny.
 Złość wypełniała twoje serce po trochu. Nie można łatwo  się na niego złościć,ale mógł to odłożyć.
 Wtedy drzwi otworzyły się. Zhou Mi wpadł do  korytarza zostawiając za sobą ślady ze śniegu i ogólnie  robiąc bałagan.
- Cze...- nie skończył bo przerwałaś mu od razu.
- Zobacz jak nabrudziłeś !
 Machałaś rękoma i chciałaś żeby zniknął ci z oczu. To są  ostatnie minuty przed północą ,tak wyglądają twoje  urodziny. Pełne śniegu w korytarzu.
 Zhou mi tylko patrzył na to jak chodzisz i chcesz zamieść  śnieg. Wyrwał ci miotłę z rąk i rzucił nią w kąt.
- Co robisz ? -spytałaś oburzona.
- Mam 5 minut na przeprosiny, zaśpiewanie ci sto lat i  wręczenie prezentu więc słuchaj.
Trzymając cię za nadgarstki wprowadził do salonu i  posadził na fotelu. Skinął głową .
- Przepraszam że jestem tak późno, nie mogłem przyjechać  a chciałem ci kupić coś wyjątkowego w końcu masz  urodziny - wyprostował się - Wiec teraz sto lat...
Zrobił minę jakby przypominał sobie tekst. Mimowolnie ,jego  słodycz rozniosła się po całym pomieszczeniu a ty  zachichotałaś pod nosem. Cała złość przeszła ci kiedy poznałaś prawdę.

 Saeng il chu ka ham ni da... Saeng il chu ka ham ni da...
Ji gu e seo u ju e seo, je il sa rang ham ni da...


 Potem przykucnął przy twoich nogach i opierając się o twoje kolana wręczył małe pudełeczko z wstążką i kazał otworzyć.
 Zanim coś powiedziałaś twoje serce biło mocniej niż zwykle. Zhou Mi uśmiechał się pięknie i czule jak zawsze.
- Wiec co ty na to ? - powiedział - Jesteś gotowa żeby spędzić resztę życia ze spóźnialskim Zhou Mi?
 Pokiwałaś głową na tak. Wtedy opierając się o brzegi fotela nachylił się nad tobą i pocałował namiętnie.
 Jak mogłaś być zła? Planował coś tak pięknego...Resztę życia. Tylko Zhou Mi był kimś na kogo już nigdy się nie pogniewasz. 


 Ciepło z kominka nie pozwalało ci zmarznąć. A może to Zhou Mi? Obejmował cię ramieniem i mocno do siebie tulił. Patrzył na to jak przyglądasz się swojej dłoni. Na placu był śliczny pierścionek. Sam fakt ze wybrał go Zhou Mi czynił go czymś wyjątkowym. 
- Dlaczego chcesz za nie wyjść ? -spytał.
- Co to za pytanie?
- Chcę wiedzieć dlaczego się zgodziłaś.
Odwróciłaś głowę w jego stronę i przymknęłaś powieki.
- Nie umiem opisać moich uczuć...Są zbyt pozytywne żeby je blisko określić. Po prostu kocham cię.
- Myślisz ze nasze dzieci będą ładne?
- Dzieci?
- Chcę mieć z tobą dzieci, mieszkać z tobą, być z tobą...Więc pytam czy będą ładne...Ale to głupie pytanie, patrząc mną ciebie mogę powiedzieć że będą najładniejsze ,śliczne.
- Możesz też spojrzeć w lustro.
- Och, mam nadzieję że odziedziczą twój nos.
Do momentu w którym zasnęliście rozmawialiście i śmialiście się. Nigdy byś nie pomyślała ze w jedną noc zaplanujesz swoje życie i że Zhou Mi obieca ci że dotrzyma słowa i że tak będzie. Był najlepszym mężczyzną na świecie, dla ciebie.

~ Ciasteczko

Baro ~ Część mnie.

 Scenariusz dla Madzi <3





Dlaczego z każdym dniem jest coraz gorzej? Nawet jeśli  się staram,codziennie, żeby być coraz bliżej Ciebie...to nie  działa. Czuje się jakby ktoś zabrał mi kawałek duszy, bez  ciebie nie jestem sobą. To się nie zmieni prawda? Nadal  mnie kochasz? _______ ,powiedz że tak. 
 
- Nie to jest straszne...- zdenerwowany rzuciłem  zgniecioną kartką papieru w kąt- Nigdy nie napisze  niczego sensownego...
 Ciągle o niej myślałem. Musiałem napisać swój rap, a  wychodziło mi to w formie listu. Na dodatek nadal z  twoim imieniem. Dlaczego do mnie nie dojdzie że to już  przeszłość? Nie będzie nas ,nie ma mnie.
 Chciałem przeprosić. Przeprosiłem. Jednak wiem, to za  mało. Nie za to co zrobiłem. Dlaczego człowiek nie myśli  od razu... Miałaś rację, nie wystarczy spróbować.
 Tego dnia z samego rana wyjechałem do wytwórni. To  był zbyt męczący dzień, przepraszam, noc była okropna.  Nie spałem wcale a kiedy zamknąłem oczy z ulgą  zadzwonił niechciany budzik. Budzik na który miałem  ustawiony twój głos...Ciekawe czy ty nadal masz mój...

 Wieczór. Takiego paskudnego dnia jeszcze nigdy nie  miałem. Już wczoraj było lepiej.
 Chłopaki ciągle wypytywali o to jak się czuję, a ja jak  głupek uśmiechałem się. Co mam powiedzieć? "Czuje się  fatalnie, przez mój największy błąd straciłem część siebie"  ? Przecież wszyscy o tym doskonale wiedzą...

 Otworzyłem drzwi do domu. Coś było nie tak. Czyżby  zapomniał zamknąć je na klucz? Nie, na pewno nie.  Wziąłem szklany wazon z szafki i szedłem dalej  ostrożnie. Było ciemno ale idealnie poznałem tą figurę.
 Z tego wszystkiego upuściłem szklane cudo ,które  rozbiło się na małe części i rozsypało na boki.
 Odwróciłaś się w moją stronę. Twoja twarz zdradzała  wszystko. W ręku trzymałaś rozprostowaną kartkę którą  wcześniej ja potraktowałem dłońmi.
- _______, co tu robisz?  -spytałem niepewnie.
- Nie chce odejść.
Na te słowa jedyne co mogłem zrobić to podejść bliżej  ciebie. Szybko.
Po drodze zraniłem sobie stopy szkłem, to nie ważne  kiedy mam ciebie. Wpadłaś w moje ramiona. Od razu  pocałowałem się w czoło, głaskałem po włosach.  Zauważyłem że obok biurka stoi twoja torba w którą  ostatnio tak chaotycznie pakowałaś swoje ubrania. Tamtego  dnia krzyczeliśmy na siebie, dzisiaj bez słów rozumiem  cię.
- Usiądź, zaraz przyjdę - powiedziałem i wskazałem na  sofę.
Ruszyłem utykając na jedną nogę do kuchni. Wziąłem  szklanki i wodę. Usiadłem obok ciebie na kanapie. Nalałem  wody w szklanki.
 Spojrzałem w twoją stronę. Nie musiałaś się odzywać  żebym wiedział że jest ci źle, jednak chce to zmienić.  Położyłem twoją głowę na swoich kolanach. Bawiłem się  kosmykami twoich pachnących wanilią włosów.
- Dlaczego nic nie mówisz kiedy jesteśmy razem?-  spytałaś.
- Wszystko bym zepsuł...Jestem bardzo wdzięczny za to  że tu jesteś...Nawet nie wiesz jak.
 Podniosłaś się i spojrzałaś na moją stopę. Na skarpetce  była widoczna czerwona plama. Wstałaś i ruszyłaś do  kuchni , wróciłaś z apteczką.
 Wyleczyłaś dwie moje rany... Czułością i  miłością...Przebaczeniem i zaufaniem. Po ranie na sercu  zostało mi tylko poczucie winy. Nie zasługujesz na to co  było ostatnio, na to co jest teraz...A pomimo tego  wróciłaś.
 Kiedy siedzieliśmy tak w ciszy, ja obejmowałem cię  ramieniem a ty prawie zasypiałaś myślałem tylko o  tym...O tej jednej rzeczy. 


 Dlaczego jesteś taka idealna?
 
 
~ Ciasteczko

środa, 19 czerwca 2013

Luhan ~ Black Pearl.






 Upalny dzień. Coś czego pragnęłaś teraz najbardziej to plaża. Jeszcze tylko kawałek męczącej drogi przez piasek i zobaczysz co to oznacza ulga.
- Pośpieszcie się ! - krzyknęłaś do chłopaków.
Bieganie po piasku było strasznie ciężkie. Rzuciłaś swoje rzeczy gdzieś na bok i ruszyłaś do wody.
Od razu zanurzyłaś się w chłodnej wodzie cała. Luhan podbiegł za tobą i wskoczył obok.
Zaczęliście się chlapać i śmiać. Nikt z EXO nie śmiał wam przeszkadzać. Pływali nieco dalej od was.
Kris natomiast siedział pod parasolką i trzymał zeszyt w dłoni oraz długopis. Coś namiętnie malował.
- Hej Kris ! - krzyknęłaś - Chodź !
- Nie mogę teraz ! - oznajmił z uśmiechem.
Luhan porwał cię do wody. Chciał żebyście popłynęli dalej jednak protestowałaś. Nie potrafisz pływać dobrze. Kiedy traciłaś grunt pod nogami od razu się topiłaś.
Jednak on zaciągnął cię za rękę dalej i puścił. Od razu zaczęłaś machać rękoma i łapać się czego popadnie. "Czymś co popadnie" był Luhan. Trzymanie dłoni na jego pięknych ramionach stało się twoim nowym celem. On śmiał się i trzymał cię w pasie. Chciał cię uczyć pływać. W takim układzie pozwoliłaś mu na to.
Do wieczora nauczyłaś się pływać lepiej. Luhan był świetnym nauczycielem. Zaproponował że odpłyniecie dalej, tam gdzie był wysunięty na morze kawałek lądu i skały. Słońce chowało się za horyzontem a atmosfera była bardziej romantyczna. Na plaży była cisza. Tylko woda odbijała się od skał.
- Jak myślisz...- zaczęłaś - Są tu jakieś perły?
- Mógłbym się rozejrzeć.
 Z uśmiechem na twarzy wskoczył do wody i zanurkował. Przy brzegu było płytko. Zaglądałaś do wody w poszukiwaniu Luhana. On za chwilę wyszedł i usiadł obok ciebie.
- Nic nie ma - powiedział - Może będziemy już wracać ?
- Dobrze.
Poszliście do hotelu gdzie były pokoje Exo i twój. Poszłaś się wysuszyć i przebrać. Kiedy wyszłaś z łazienki w pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Luhan ? Co tu robisz ?
Wszedł do środka i wyciągnął rękę w twoją stronę. Podał ci coś.
- To jest dowód...- oznajmił.
Spojrzałaś na to i byłaś w szoku. Perła. Z pewnością prawdziwa perełka. Czy coś ją wyróżniało? Była czarna. Właściwie nie wiedziałaś czy to do końca coś cennego...Lecz sam fakt że dostałaś to od Luhana i jest to jakiś dowód czynił tą rzecz bezcenną...Zaraz, jaki dowód?
- Dowód czego ? -spytałaś niepewnie.
- Tego jak bardzo się poświęcam dla ciebie. To z miłości ________ .
Zabrakło ci powietrza w płucach. Nic nie mogłaś powiedzieć. Nic a nic. Tą niezręczną i cudowną zarazem chwilę przerwał Kris.
- Mam coś dla was - oznajmił.
- Pokażesz ? - spytał Luhan.
Kris odwrócił kartkę papieru. Na niej były dwie postacie, jeśli to byli ludzie, które trzymały się za ręce. Dziewczyna i chłopak. Ona w sukni ślubnej on w garniturze. Dużo serduszek. Podpisane imionami "Luhan & _______" .
Luahn parsknął śmiechem.
- To też jest dowód mojej miłości - powiedział i wręczył to tobie.
Kris uśmiechał się i zniknął za progiem. Spojrzałaś na Luhana jak nigdy wcześniej . Jednak on już przerwał ten moment pocałunkiem.
- Jesteś jak ta perła...Szukałem cię ,idealnej dla mnie, najlepszej pod słońcem...




~ Ciasteczko

Sungkyu ~ Bądź...

 Taki krótki scenariusz który napisałam dla LinYong ^^ 





 Silne ramiona chłopaka pchnęły cię do tyłu ty samym przyduszając ac do ściany. Oparł się ręką zaraz obok twojej twarzy i przysunął bliżej spoglądając ci w oczy.
- Hej...Dlaczego nie wierzysz w to co czuje? - spytał niskim głosem.
- Sungkyu...Dlaczego mi to mówisz ?
- Bo nie czujesz tego...!
Sungkyu wziął twoją dłoń i położył u siebie na klatce piersiowej. Nie kłamał. Jego serce bilo jak oszalałe. Zabrałaś szybko ręce do siebie.
- Sungkyu...
Co mogłaś powiedzieć? Przeszedł cię dreszcz.
 Deszcz odbijał się od jego skórzanego płaszcza. wcześniej idealnie ułożone włosy ,teraz przemoczone.
Czułaś jak do oczu zbierają ci się łzy. Nie myślałaś o tym że jesteście cali przemoczeni, że jest zimno i że wszyscy tylko na was patrzą spod ciemnych parasolek.
Sungkyu przyciągnął cię do siebie i przytulił mocno. Odruchowo położyłaś dłonie na jego plecach.
- Wierzysz mi ? - spytał szeptem.
 Nic nie mówiłaś ,mocniej wtuliłaś się w niego. Poczułaś takie ciepło, jak nigdy wcześniej. Deszcz padał już coraz mniej.
Odsunęłaś się od Sungkyu i uśmiechnęłaś. Krople deszczu mieszały się ze łzami.
- Widzisz ? - spytałaś rozkładając ręce - Przestało padać?
- Myślę że nadal pada...W środku.
Sungkyu delikatnie ujął cię za policzki i palcami wytarł twoje łzy. Nie mogłaś patrzeć mu w oczy. Tak się o ciebie troszczył. Tak bardzo...
- Wierzysz ? -spytał ponownie.
- Powinnam ?
- Jeśli mnie kochasz...To uwierz. Nie płacz przy mnie, nie bądź smutna przy mnie...Przeze mnie. Bądź moją tajemnicą której nikomu nie zechcę wyjawić...Bądź aniołem a ja nie pozwolę aby ktoś obciął ci skrzydła...Bądź wszystkim a ja wszystkiego nie stracę a wtedy ja będę twoim...Na zawsze. Nawet jeśli teraz mnie odrzucisz.
Za każdym słowem Sungkyu wycierał coraz więcej twoich łez. Łez szczęścia. Jedyne co mogłaś to znowu się do niego przytulić.
- Nigdy cię nie odrzucę...Kocham cię ,Sungkyu - powiedziałaś głośno ,łamiącym się głosem.
Sungkyu odsunął się i ujął cię za podbródek. Zbliżył do siebie wasze usta aby złączyć je w spragnionym pocałunku. Wszystko to czego chciałaś znajdowało się tak blisko.


 Chcę być twoim aniołem,Sungkyu. Muszę zatrzymać cię swoimi skrzydłami...
~ Ciasteczko
Dodam jeszcze że wszystkie scenariusze na zamówienia są w trakcie 'przemyśleń' xD Zastanawiam się ciągle co mogłabym w nich napisać aby były odpowiednie dla was ^o^

Kyuhyun ~ Inna gra.




***

- Dzisiaj nie mam czasu - oznajmił Kyuhyun.
Patrzyłaś na niego i już wiedziałaś że czasu ma sporo.  Ktoś inny by się nabrał ale nie ty.
- Co takiego ważnego jest w Starcraft'cie ?
Kyuhyun otworzył szerzej oczy po czym skrzyżował ręce  przed sobą.
- Skąd wiesz że to Starcraft ?
- Nie ważne skąd wiem, ty mi powiedz co tam takiego  ciekawego jest?
- Wszystko.
- Kyuhyun...
Nie kończyłaś bo jego wzrok był zbyt przerażający.  Westchnęłaś i przestąpiłaś z nogi na nogę.
- Też chce w to zagrać - powiedziałaś zakładając ręce na  biodra.
- Ty chcesz ze mną grać w Starcraft?
Po tych słowach roześmiał się tak że przechodzący obok  was ludzie przyglądali się ze zdziwieniem.
- Nie śmiej się tylko mi pokaż tą grę !- chciałaś się jakoś  bardziej oburzyć ale to było ryzykowne w jego  towarzystwie.
- Przecież wiadomo że nie umiesz w to grać !
- Skąd wiesz?! Może boisz się przegranej...?
Twój uśmieszek na twarzy spowodował to że spoważniał.  Kaszlnął cicho.
- To chodź. Zobaczymy - oznajmił.
Poszliście do domu Kyuhyuna. Kiedy weszliście do  środka okazało się że jest sam. Od razu zabrał cię na górę  i przed wejściem do pokoju zostawił na korytarzu. Sam  tam wszedł i za jakieś 5 minut wyszedł. Poszedł po coś do  picia mówiąc że możesz już wejść.
 Musiałaś przyznać ale pokój a całkiem ładny. Przeszłaś  się dookoła. Co przyciągnęło twoją uwagę i wywołało  śmiech? Sterta ubrań i wszystkiego schowana między  szafą i ścianą.
Za chwilę przyszedł i napojem i szklankami. Włączył  komputer i zaprosił cię na krzesło obok siebie.
Najpierw wytłumaczył ci wszystko...Tak że nic nie  zrozumiałaś. Zaczął się denerwować że nie rozumiesz co  to znaczy 'melee'. Albo raczej nie możesz zapamiętać  wszystkiego na raz. Koniec końców włączył ci rozgrywkę  . Siedział obok i przyglądał się.
- No dalej, graj - powiedział.
- To mi powiedz co mam robić !
Westchnął i znowu zmusił się do tłumaczenia. Kazałaś  mu zacząć od praktyki nie od teorii.
Minęło trochę czasu a ty już grałaś. Tak ci się zdawało że  nawet dobrze.
- Zabij go tam ! - krzyczał - Uważaj !
Złapał myszkę na której trzymałaś dłoń a drugą ręką  przyciskać jakieś klawisze.
Kiedy w grze ogłoszono że zabiliście jednego gracza  odetchnął z ulgą i zabrał ręce. Odwrócił w twoją stronę i  zmarszczył brwi.
- Na co czekasz ,graj - powiedział.
- T-tak, już - nieco speszona odwróciłaś się w stronę  monitora i kontynuowałaś grę.
Kyuhyun przymknął powieki podejrzliwie.
- Co to za rumieńce?
Wzdrygnęłaś się i skarciłaś go spojrzeniem.
- O co ci chodzi...Na prawdę...
- Uważaj ! - krzyknął i znowu kliknął coś na klawiaturze.
Tym razem nie zabrał rąk tylko z uwagą ci się przyglądał.  A ty jemu.
Niespodziewanie zaczynał się zbliżać do twoich ust.  Jedyne co mogłaś zrobić to zamknąć oczy. Kiedy poczułaś  jak Kyuhyun całuje cię delikatnie zastanawiałaś się jak  udało ci się odciągnąć go od gry.
Wtedy z głośników poleciał komunikat o tym że ktoś  zabił was w rozgrywce. Kyuhyun oderwał się .
- Cooo ?! - zbulwersował się - To mi zniszczy rangę !
Spojrzał złowrogo na ciebie i to już zaczynało się robić  coraz straszniejsze.
- Wybacz to moja wina - powiedziałaś zabierając ręce do  siebie.
Za chwile jednak uśmiechnął się. Szok. Niespodziewanie  znowu cię pocałował.
- Potem się tym zajmę - odparł cicho patrząc ci głęboko w oczy- Teraz zagramy w coś innego...


~ Ciasteczko

Z tego co pamiętam to ktoś kiedyś zamawiał scenariusz z Evil Maknae ale nie podpisał się. Mam nadzieję jednak że podoba się ^o^

wtorek, 18 czerwca 2013

Donghae ~ Naprawdę?

 Scenariusz dla Pandicornio ^-^



***


- Rozumiem...Naprawdę ?...Też cię kocham - twój głos był  przytłumiony a jedyne co chciałaś zrobić to rozłączyć się  prędko.
Rzuciłaś telefon na łóżko i usiadłaś przy biurku. Internet  był pełny takich zdjęć... Ułamki sekundy fotografowane  przez reporterów. A Donghae na tych zdjęciach wyszedł  tak dobrze...Uśmiechał się szeroko i obejmował ją jednym  ramieniem...
Dobrze wiedziałaś że ta gwiazdeczka to tylko  przyjaciółka ale pomimo to...Z tobą nie wychodził tak po  prostu i nikt nie robił wam pełnej 'sesji zdjęciowej'. A  kiedy był obok nie cieszył się aż tak...To było pewne.


 Ekran wyciszonego telefonu świecił się a urządzenie  przesuwało się po podłodze dzięki zainstalowanym  wibracjom.
 Ten dźwięk rozchodził się po całej łazience. A ty  siedziałaś pod prysznicem i patrzyłaś się w jeden punkt.  Woda spływała po tobie, była już bardzo chłodna. Lecz o  wiele zimniej było w twoim sercu.
 To już któraś noc z kolei kiedy Donghae oznajmiał że  wraca później, bo trenuje z innymi. Od kiedy 'inni' to  jedna osoba ,ta gwiazdka ?

 Najlepsza przyjaciółka tak? A co ze mną?!

 Tak dawno spędziliście cały dzień razem. Kiedy on  przychodził do domu zmęczony kładł się spać.
 Zakręciłaś wodę i wyszłaś spod prysznica. Ubrałaś się i  podniosłaś telefon.
 7 nieodebranych połączeń - Donghae. Nagle? Interesuje  go to co robisz kiedy wcześniej ciągle go nie było?
 Znowu dzwoni. Wcisnęłaś zieloną słuchawkę i  przyłożyłaś urządzenie do ucha.
- _______ ? Dlaczego nie odbierasz? - Donghae spytał ze  zmartwieniem w głosie .
- Byłam za...
Sekunda. Może dwie sekundy. Nie wiedziałaś jak to  mogło się stać. Biorąc suszarkę do włosów musiałaś wejść  w okrą plamę na podłodze. Poślizgnęłaś się i poleciałaś w  tył. Telefon wypadł i poleciał dalej niż sięgałaś.
 Boleśnie upadłaś na plecy i uderzyłaś głową w kant  szafki. To było na tyle bolesne że zaczęło kręcić ci się w  głowie a z oczu poleciały ci łzy. Ciemność nad tobą. Nie udało ci się sięgnąć po telefon z którego słyszałaś tylko puste " Halo ? _______ ? Halo ?!".
- Donghae...! - chciałaś zawołać głośniej ale już nie  mogłaś.

 Jasne światło wiszącej nad tobą lampy nie pozwalało ci  na otworzenie oczu. Odwróciłaś głowę na bok czując  przeszywający ból i dopiero zobaczyłaś co jest przed tobą.  Czyjaś postać, na razie źle widoczna...
- _______ ! - ten głos dotarł do ciebie po jakimś czasie.
- Co się stało? - spytałaś.
- Nie mów nic, odpoczywaj - powiedział i pogłaskał cię  po włosach - Upadłaś w łazience i od razu przyjechałem  jak słyszałem że dzieje się coś złego. Bałem się.
 Donghae wyglądał na roztrzęsionego. Trzymał twoją  dłoń. W tej chwili przypomniałaś sobie całą sytuację przez  którą tak ostatnio cierpisz. Odwróciłaś się od niego na  drugi bok.
- Co się stało? - spytał.
- Jestem ciekawa...Jak udało ci się zostawić twoją  przyjaciółkę żeby tu przyjechać ?
Usłyszałaś tylko głębokie westchnięcie. Poczułaś jak siada  na brzegu łóżka.
- Nie bądź zazdrosna. Ona jest jak siostra.
- Ano...Tak. To usprawiedliwia cię od tego że tyle razy  zostawałam sama...A ty wracałeś z kolacji. I tak świetnie  się bawiliście. Donghae ja już nie pamiętam jak ty  wyglądasz...
- Dlaczego czepiasz się o to że mam przyjaciółkę. Ja nie  zabraniam ci mieć przyjaciela.
- Mam przyjaciół ale nie zaniedbuje ciebie...Ale ty to  robisz. Ja wcale nie wymyślam...Jestem zazdrosna,  myślisz ze nie? Nie ma cię w domu a jak przychodzisz to  jesteś szczęśliwy, za chwilę zajmujesz się czymś innym a  ja siedzę sama...
- Tak to odbierasz?
- Tak jest.
- Nie mów tak !
- To prawda ! - oparłaś się łokciami i usiadłaś - Nie jesteś  mój.
Na te słowa Donghae spuścił wzrok. Wstał a po chwili  uklęknął przy łóżku kładąc ręce na jego brzegu.
- Przepraszam...Nie chciałem żeby tak wyszło. Może  faktycznie nie poświęcam ci dużo czasu...
- Ja nie mówię o masie czasu...Ja chcę chociaż  troszeczkę...Więcej niż nic.
- Tak cię przepraszam...Masz racje ,zainteresowałem się  dopiero wtedy kiedy coś mogło ci się stać...Nie było mnie  wcześniej. Ale teraz będę. Obiecuję.



~ Ciasteczko

sobota, 15 czerwca 2013

Heechul ~ Bądźcie troszkę ciszej.




 Scenariusz dla Madzi ^_^

***


 Nie mogłem spać. Miałem wrażenie że coś chodzi po  domu. Wyszedłem z pokoju i cicho zszedłem na dół.  Zajrzałem do korytarza.
Cóż za niemądra dziewczyna...

 Oparłem się o futrynę i skrzyżowałem ręce. Właśnie  zakładałaś buty myśląc ze nikt cię nie widzi. Nie ładnie  tak uciekać po nocach.
- Hej - powiedziałem.
 Na mój widok prawie umarłaś ze strachu. Niemalże  przewróciłaś się w tych wysokich butach.
 Nie cierpię jak dziewczyny chodzą w takich krótkich  bluzkach! Ale pomijając to...
- Gdzie się wybierasz ?- spytałem .
- Yy... Do koleżanki na noc.
- Nie za zimno ci będzie tak spać ?
- Mam u niej ubraniaaa...
- To po co ci teraz tak się stroić na noc.
- Dlaczego się czepiasz...Jak zawsze.
- Nie czepiam się. Pytam.
- Czepiasz właśnie.
- I co się kłócisz !
Zdenerwowałem się i podszedłem bliżej . Oparłem się  ręką o drzwi.
- Nie ma wychodzenia o tej porze - odparłem szorstko.
- Dlaczego zabraniasz i wyjść ?!
Tupnęłaś nogą i pokręciłaś głową. Tak urocze ale i tak  nigdzie cie nie wypuściłem.
- Zaraz wszystkich obudzimy...Idziesz na górę.
- Nie zachowuj się tak, przecież jestem dorosła.
- Ale nie odpowiedzialna...I nie ubierasz się jak trzeba.
 Może i trochę się czepiałem ale na serio nie lubię takich  bluzek. Za często już cię w takich widziałem. Kiedy  zauważyłem twój 'bunt' złapałem cię za nadgarstek i  zacząłem ciągnąć za sobą na górę. Opierałaś się ale nie  odważyłaś krzyknąć bo chyba bym cię zabił za zbudzenie  kogoś innego. Wystarczy że mnie już zbudziłaś.
Wpakowaliśmy się do twojego pokoju a ja zamknąłem  cicho drzwi.
- Ja chce wyjść z domu, no ! - oburzyłaś się.
- Jakbyś mnie nie zbudziła to byś wyszłaaa.
 Dobra ten bunt był uroczy. Coś mi mówiło że to iż  jesteśmy tu sami trzeba jakoś wykorzystać. Zostawiłem  drzwi w spokoju i zjawiłem się na przeciwko ciebie. Na  twojej twarzy pojawiło się zdziwienie. Nawet przy tak  słabym świetle mogłem zobaczyć te rumieńce na twarzy.
- Tak na prawdę...- wziąłem twoją dłoń i bawiłem się  twoimi palcami - Wolałbym żebyś została tu ze mną...
- O czym ty mówisz ?- twój głos był niepewny.
 Wolałem nie tłumaczyć dalej. Wplotłem palce między  twoje włosy i przysunąłem się do twoich ust. Kiedy  poczułem że odwzajemniasz mój pocałunek wiedziałem że  przyszła pora na kolejny krok. Może i narzekałem na tak  krótką bluzkę lecz teraz było to korzystne. Z łatwością  włożyłem pod nią ręce i gładziłem twoje plecy. Oddechy  stały się coraz szybsze a ja chciałem coraz więcej...
 Cała akcja którą ci fundowałem przeniosła się na  materac. Nie patrzyłem na to czy ci się podoba to co  robię...Wcześniej zdenerwowałaś mnie tak że teraz  musiałem się odstresować.
- Heechul...- powiedziałaś to tak jak wcześniej, z  oburzeniem.
- ________ ... Po prostu nic nie rób okej ?
- Tak się nie da.
- Ależ owszem da się.
- Nie cierpię kiedy się denerwujesz.
- A ja nie cierpię kiedy ty mnie denerwujesz.
 Abyś już więcej nic nie mówiła szybko zacząłem cie  całować. Czułem jak wbijasz mi paznokcie w plecy lecz  nadal przez koszulkę. Szybko się jej pozbyłem.
 Nie wiem na ile się zatraciliśmy ale wiem  jedno...Przerwało nam pukanie drzwi i głos Siwona.


" Bądźcie troszkę ciszej ".

~Ciastko

Przyznam się szczerze ale nie znam dobrze Heechula (właściwie to wcale prawie xD ) ale zawsze mi się wydawało że on jest taki...Taki co się łatwo denerwuje, czytałam o nim ciekawostki nawet żeby się 'wczuć' xD Ma nadzieję że scenariusz się podoba ^^

Changjo ~ Wyjątkowy.




 Scenariusz na zamówienie Hyunnie <3


 ***


Siedziałaś na kanapie i się nudziłaś. Chłopców nie  było w domu, byli na treningu. Ostatnio bardzo często  zostawałaś sama.

Może by tak zrobić im niespodziankę...

 Wparowałaś do kuchni i otworzyłaś podwójne drzwi  od lodówki. Tyle jedzenia...Tyle wystarczyło aby  przyrządzić mały posiłek.
 Zaczęłaś używać swoich umiejętności kucharskich.  Wydawało ci się że jedzenie będzie pyszne. Ładnie  zapakowałaś je do pudełeczka i wstawiłaś do lodówki.  Wcześniej przykleiłaś karteczkę z napisem "Dla  Changjo".
Kiedy chłopcy wrócili z treningu część poszła od razu  spać ,część pod prysznic a Changjo tak jak  przypuszczałaś sięgnie do lodówki po coś zimnego do  picia. Schowałaś się za rogiem kuchni i wyczekiwałaś  jego reakcji. Changjo wyjął pudełko i lekko uśmiechnął  się. Postawił je na blacie i usiadł przy barku. Odłożył  karteczkę na bok i otworzył je.
 Kiedy robiłaś to danie dla niego, miało być tylko dla  niego. Dowód wdzięczności za to że poświęca ci czas  nawet kiedy jest zmęczony, że czasami wychodzicie  razem na miasto, że jest przy tobie taki spokojny i  naturalny.
 Changjo wziął pałeczki i skosztował tego dania.  Mogłaś się spodziewać że nie dowiesz się czy mu  smakuje czy nie, zazwyczaj był zbyt opanowany.
 Do kuchni wpadł Ricky oraz Niel. Kiedy zobaczyli  jedzenie od razu chcieli go spróbować.
- Skąd to masz ? - pytał Niel.
- Dostałem w prezencie.
- Tak ? Od kogo ?
- Od _______ .
- To nie fair, nam nic nie zrobiła...
- Bo takie coś robi się dla kogoś wyjątkowego -  oznajmił Ricky.
Stałaś za ścianą i nasłuchiwałaś. Wychyliłaś się znowu  żeby zobaczyć co robią. Ricky i Niel wzięli pałeczki i  również spróbowali twojego dania. To co zobaczyłaś  zdziwiło cię i zasmuciło.
- To jest straszne, jak ty możesz to jeść ! - oznajmił Niel.
Changjo nic nie mówił tylko jadł dalej. Ricky i Niel  udali się w stronę drugiego wyjścia z kuchni za którym  stałaś ty. Zdziwili się kiedy cię zobaczyli.
- Co tu robisz? - spytał Ricky niezręcznie.
- N-nic, dopiero przyszłam - skłamałaś.
Spuściłaś głowę i weszłaś do kuchni mijając ich.  Changjo śledził wzrokiem twoje poczynania. Usiadłaś  obok niego na krześle i zabrałaś mu pudełko. Wraz z  pozostałą zawartością wyrzuciłaś je do kosza.
- Co się stało? - spytał zaskoczony.
- Przecież już wiem że to nie dobre...
Changjo westchnął. Uśmiechnął się w twoją stronę.
- Mi smakowało - oznajmił.
- Na pewno nie, widziałam reakcję chłopaków.  Musiało być okropne. Wybacz.
- Nie było najlepsze...Ale robione z sercem. Tak czułem.   Myślę że kiedy ktoś coś dla nas robi z sercem nie można  tego krytykować...
- T-tak ale przecież nikt nie chce żebyś przez to trafił  do szpitala...
- Bez przesady , _______ . Jedyne co było złe to za dużo  przyprawy. Starałaś się a ja to doceniam.Właściwie  to...Razem możemy coś ugotować.
- M-my?
- Oczywiście. Razem raźniej.
 Zabraliście się za ugotowanie spaghetti. Changjo był  na prawdę świetnym przyjacielem, byłaś taka  szczęśliwa ze pomimo tego iż twoje danie było  niejadalne on chciał je zjeść.
 Gotowanie zajęło wam dużo czasu wiec wyszło na to  że to kolacja. Wszyscy zasiedli przy stole i zaczęli jeść.  Smakowało im.
 Kiedy nastała późniejsza pora wyszłaś na balkon. Od  południa myślisz tylko o Changjo. Gdyby on tylko  wiedział co do niego czujesz.
- Można ?
Obok ciebie stał Changjo. Z  uśmiechem oparł się o barierkę. Pokiwałaś głowa a na  twojej twarzy mimowolnie pojawiły się rumieńce.
- Chciałem cię o coś spytać - zaczął - Z jakiej okazji  właściwie był ten prezent?
- Em...Na prawdę to dlatego że jestem ci wdzięczna.
- A co takiego zrobiłem ?
- Wystarczy i to że jesteś obok.
Changjo najpierw był lekko zdziwiony. Jednak za  chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przysunął  się bliżej.
- To się już nigdy nie zmieni - szepnął.
Złapał cię delikatnie za ramiona i przysunął do siebie.  Przymykając powieki złożył pocałunek na twoim czole.  Wtedy zza drzwi dało się słyszeć głośne oklaski. To  chłopcy. Zaczęliście się śmiać a oni skandowali :
- Kiss ! Kiss ! Kiss !
Changjo bez uprzedzenia pocałował cię prosto w usta.  Jedyne co słyszałaś to głośne brawa i krzyki. To był  jeden z najszczęśliwszych momentów w twoim życiu.


***
~ Ciastko

czwartek, 13 czerwca 2013

Junsu ~ Dwa słowa.





Scenariusz na zamówienie Sopuraise Kim <3


 ______ , jesteś taka piękna. Jesteś jak cud. Ale nie wiem  dlaczego boje ci się to powiedzieć. Za każdym razem  kiedy chce to zrobić, spojrzeć ci w oczy wszystko staje  się trudniejsze. Czy to znaczy ze aż tak cię kocham ?
- Junsuuu, nad czym tak myślisz ?
 Twój głos wybudził mnie. Pokręciłem głową i  usiadłem prosto. Wszystko sprzyjało temu żebym ci  powiedział co do ciebie czuje...Nie mogłem.
- Tak tylko myślałem - chciałem się wykręcić - Zamawiamy  coś ?
- Od paru minut cię o to proszę a ty nie słyszysz.
- Tak? Przepraszam, wybacz.
 Serio aż tak odpłynąłem ? Gdyby chociaż wiedziała o  kim tak myślę. Dzień ,noc, 25 godzin na dobę, 8 dni w  tygodniu.
 Kiedy kelner przyniósł nam zamówienie zabrałem się  do jedzenia. Spojrzałem w stronę ______ . Patrzyła na  mnie i nie wydawało mi się że była zadowolona.
- Coś się stało? - spytałem.
- Jesteś jakiś nieobecny.
- Wydaje ci się.
- Nie prawda. Wolałabym to spotkanie przełożyć. Nie  chce ci tego mówić ale nie bawię się dobrze...
- Przepraszam, naprawdę chciałem się dzisiaj spotkać.  Poprawie się, pójdziemy gdzieś....!
- Junsu, powiedz mi co cię dręczy.
- N-nie mogę. Wybacz.
Wstałaś i nic nie mówiąc udałaś się do wyjścia, a ja za  tobą.
- ________ !
 Wyszłaś na zewnątrz. Wszystko musiałem zepsuć jak  zwykle. Nigdy się tak nie bałem czegoś powiedzieć.
- Nie odchodź - powiedziałem idąc szybkim krokiem  przed tobą.
- Przecież jeszcze się zobaczymy - uśmiechnęłaś się  kiedy zatrzymaliśmy się przy przejściu.
Zapaliło się zielone światło. Westchnąłem głęboko.  Poklepałaś mnie po ramieniu i zaczęłaś iść. 

I w tym momencie zrozumiałe że kłamiesz. Chciałem żeby tak nie było lecz...
Ostatni krok był niewłaściwy. A ja już nic nie mogłem  zrobić. Pisk opon zmusił mnie do reakcji.
- __________ !
 Było za późno. Samochód nie zatrzymał się na czas a  ty nie zdążyłaś uciec. Najgorsze co w życiu widziałem,  właśnie teraz. Podbiegłe do ciebie i padłem na kolana.  Nie reagowałaś na to że cię wołam, na nic nie  reagowałaś. Ręce mi się trzęsły kiedy wybierałem  numer na pogotowie. Za mną krzyczał kierowca, był  zdenerwowany na ciebie. Jeszcze chwila i mógłbym go  pobić ale nie miałem zamiaru cię opuszczać.
Złapałem twoją dłoń i sprawdzałem czy oddychasz.
- _______ ! Kocham cię nie zostawiaj mnie !
Pierwszy raz udało mi się wypowiedzieć te tak trudne  słowa. Gdybym tylko zrobił to wcześniej ,teraz  dławiłem się własnymi łzami...

- Junsu...Junsu !
Wzdrygnąłem się. Uderzyłem się nogą w stół i usiadłem  prosto. Rozejrzałem się dookoła. To restauracja...Ta  sama z której przed chwilą wybiegliśmy. A przede mną  ty... Taka piękna. Nawet jeśli byłaś na mnie mocno zła.
Uśmiechnąłem się co wywołało zdziwienie na twojej  twarzy.
- Jestem taka nudna że musiałeś zasnąć ?- spytałaś  zdenerwowana.
Jedyne co zrobiłem to wstałem by cię do siebie przytulić.  W pośpiechu zrzuciłem szklankę wody na podłogę co  sprawiło że wstałaś i wtedy wpadłaś w moje ramiona.  Krzesło przewróciło się a wszyscy obecni w restauracji  zaczęli się na nas patrzeć.
- Kocham cię _______ . Przepraszam że aż tak cię  kocham.
 Tak trudne słowa z łatwością mogłem wypowiedzieć  mając cię tak blisko. Tego potrzebowałem. Obejmować  cały swój świat rękoma.
- Junsu...- twój cichy głos sprawił że odsunąłem się  lekko.
- Kocham cię - powtórzyłem z uśmiechem.
Widziałem jak łzy napływają ci do oczu. Szybko  złączyłem nasze usta w ciepłym pocałunku. Dopiero  wtedy poczułem twoje dłonie na swoim ciele.
Kiedy zauważyliśmy że wszyscy na około klaszczą w  dłonie z uśmiechem sami zaczęliśmy się śmiać.
 Naprawdę...Nie myślałem że dwa słowa zmienią moje  życie. Nigdy już nie zawaham ci się ich  powiedzieć...Nigdy.



~Ciastko

środa, 12 czerwca 2013

Kris ~ Diamond.





 Scenariusz na zamówienie Aiden ~

***
 
- Albo zaczniesz gadać albo przestrzelę ci tą śliczną twarzyczkę !
Zmarszczyłaś brwi i zacisnęłaś mocniej usta. Koleś z bronią w ręku stał centralnie przed tobą. Co mogłaś zrobić?  Nic. Z nogami i rękoma przywiązanymi do krzesła mogłaś tylko oddychać i mówić. Ale tego drugiego za żadne skarby  nie zrobisz. Nigdy w życiu nie wydasz swojego przyjaciela. Nie po to tyle się męczyliście żeby to stracić.
- Gadaj ! - koleś wziął rozmach ręką i uderzył otwartą dłonią boleśnie w twarz - Gdzie jest Wu Yi Fan?
Plunęłaś krwią na jego buty. Zaczęła cię ogarniać złość na samą siebie i na wszystko dookoła. Zero strachu .
- Nie znam nikogo takiego - spojrzałaś na niego spod potarganych włosów i przejechałaś językiem po dolnej wardze  - Nic wam nie powiem bo nie znam żadnego Wu Yi Fana.
- Kłamiesz idiotko...Wiem że kłamiesz. Jak nie zaczniesz gadać to cię zastrzelę.
- Tyle o ty mówisz ale nie przejdziesz do czynów? Nic nie powiem.
Usłyszałaś już tylko dźwięk przeładowanego magazynku. Zamknęłaś mocno oczy i odwróciłaś głowę w bok. Coś  zimnego dotykało twojego czoła. Krople potu zaczęły spływać ci po skroniach.

Nie wydam cię Kris...Nigdy...


 Jeden oddech, jedna chwila. Tyle było potrzeba żeby pożegnać się z życiem. Jednak nie tym razem...
Kris stał przy wejściu. Obok niego leżało dwóch pobitych mężczyzn którzy zwijali się z bólu. Yi Fan podszedł bliżej  uniósł czarną teczkę do góry.
 Wejście z klasą. Szkła przyciemnianych okularów odbijały światło lampki która bezczynnie wisiała na suficie.  Skórzana teczka przyciągnęła uwagę mężczyzny który sekundę temu chciał cię zabić.
- Puścisz dziewczynę, wtedy dam ci to czego chcesz - oznajmił Kris z powagą w głosie - Nie zgadzam się na inne  wyjścia. Jeśli to ci się nie podoba obiecuje ci że ktoś dzisiaj zginie.
- Cóż ja widzę... Tyle czasu się ukrywasz.
- Przestań to przedłużać. Wypuść ją.
- O nie ,nie. Dasz mi teczkę a ja ją wypuszczę.
- Nie. O tym zapomnij. Najpierw ______ .
- Serio myślisz że jestem głupi ?
Wtedy Kris otworzył teczkę w której był wielki błyszczący diament. Na prawdę chciał oddać to za co mogliście iść  razem do więzienia ? Coś co mogło uratować życie waszego przyjaciela ?
- Nie oddawaj mu tego ! - krzyknęłaś i chciałaś uwolnić ręce lecz na marne.
Koleś złapał cię za włosy i szarpnął .Przyłożył ci lufę do skroni.
- Najpierw teczka.
- Najpierw dziewczyna - poprawił go Kris - Szybciej bo tracę tylko czas.
- Na prawdę ? Dobra, jeśli ci się śpieszy Yi Fanie...
Wtedy mężczyzna rozwiązał ci ręce i nogi. Zerwałaś się szybko z krzesła i podbiegłaś do...do...
Ból przeszywający ci całe ramie i kark. Ogromny ból jakiego nigdy jeszcze nie czułaś. Padłaś w ramiona Yi Fana i  chciałaś to wytrzymać. Teczka upadła na podłogę wraz z diamentem ,który rozpadł się na części.
 Mężczyzna z przerażeniem patrzył na cenny diament. Kris trzymał cię i wykrzykiwał twoje imię. Jednak nic już nie  słyszałaś albo raczej nie słuchałaś. Nie mogłaś normalnie oddychać.
- ________ !
Kris położył cię na ziemię i dyskretnie wyciągnął z kieszeni broń. Wycelował ją w stronę mężczyzny i bez  uprzedzenia nacisnął spust. Koleś padł ,zmarł od razu od kulki prosto w serce. Yi Fan odwrócił się i zastrzelił  dwóch pozostałych. Padł na kolana obok ciebie i zabrał ci włosy z czoła.
- Wszystko będzie dobrze, spójrz na mnie - mówił z przejęciem.
Uśmiechnęłaś się. Odwróciłaś głowę w bok. Kawałeczki diamentów mieniły się w świetle.
- Na prawdę poświęciłeś to dla mnie ?
- Dobrze wiesz że dla ciebie poświęciłbym życie , _______.
Łza poleciała ci z oka. Każde jego słowo zmniejszało uczucie bólu. Każdy jego dotyk.
Kris zdjął płaszcz i koszulę pozostając w samym podkoszulku. Koszulą starał się zatamować krwawienie z twojego ramienia. Okrył cię płaszczem i wziął  na ręce.
- Przepraszam za to...- powiedział kiedy wyszedł przed budynek - Nie powinienem cię w to wciągać.
Na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Na przemian z oczu leciały ci drobne łzy które mieszały się z krwią.
Kris posadził cię w samochodzie na siedzeniu pasażera. Wsiadł i odjechał szybko. Całą drogę widziałaś ja zerka w  twoją stronę i wyciera ręką policzki. Płakał. A ty razem z nim, lecz ze szczęścia.

Wiedziałam że mnie uratujesz...




~ Ciastko

Mam nadzieję ,że scenariusz się spodoba. Całą noc myślałam nad tym co napisać ,na początku nie miałam pomysłu ale coś mi w końcu wyszło. Za ewentualne błędy przepraszam ^^

Scenariusz z Baro powierzam w ręce LinYong , tak samo scenariusz z Key'em dla Hallyu :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Podziękowanie ^^

Ostatnio przeglądając tablicę na FB natknęłam się na coś bardzo miłego. Adminka eL z Nie śpimy ,bo słuchamy K-Pop'u udostępniła tego bloga, poleciła go innym. To bardzo miły gest i nie spodziewałyśmy się xD Myślałam że z krzesła spadnę z radości że komuś się podoba xD

Bardzo dziękujemy !

Suho ~ Długo i szczęśliwie.

 Scenariusz na zamówienie Hallyu <3 




- Taka późna pora a ja musze akurat teraz wracać do domu przez las ! - krzyczałaś sama na siebie.
Pomimo tego że byłaś w samochodzie i jechałaś troszkę szybciej żeby nic cię nie "napadło" było to straszne doświadczenie. Droga którą zazwyczaj wracałaś była w remoncie więc musiałaś wybrać tą.
Jechałaś aż w oddali ujrzałaś auto na poboczu. Zwolniłaś nieco . Szybko z auta wysiadł jakiś mężczyzna i machał do ciebie ręką . Wyglądał jakbyś mogła mu życie uratować.
 To było podejrzane ale zaryzykowałaś i zatrzymałaś się. Wysiadłaś z samochodu.
- Oh, tak jestem ci wdzięczny że się zatrzymałaś !- koleś podbiegł do ciebie i skinął głową.
- Zepsuł ci się samochód ? - spytałaś.
- T-tak, w środku lasu. Myślałem że umrę. Możesz mi pomóc?
- Oczywiście.
Okazało się że trzeba holować auto. Martwiłaś się co do tego bo samochód nieznajomego był większy. Nie zaszkodzi spróbować. Ze wszystkich sił swojego samochodu chciałaś go pociągnąć lecz zanim odjechał przynajmniej 1 metr haczyk urwał się. Nieznajomy zaczął się przepraszać.
- Wybacz, nie chciałem żeby tak wyszło, zapłacę za to - mówił.
- Nie szkodzi...Co teraz zrobimy ? Może podwieźć cie do miasta ? Jutro wrócisz po auto.
- To chyba dobry plan ale nie chce się narzucać.
- Niiee, chodź.
Uśmiechnął się tak że sama zaczęłaś się cieszyć tym że proponujesz mu pomoc. Był bardzo przystojny.
Wsiedliście do auta.
- Ah, nie przedstawiłem się - zaczął kiedy zapiął pasy - Nazywam się Suho.
- _______ .
- Pamiętaj że jestem twoim dłużnikiem.
- To tylko drobna przysługa.
Suho zaśmiał się .Jechaliście przez las w ciszy. Właściwie nie wiedziałaś co możesz mu powiedzieć. W końcu nastał ten moment kiedy oboje na raz znaleźliście temat do rozmowy i przeszkodziliście sobie w realizowaniu go. To była niezręczna chwila.
- Dobra więc ja zacznę - odparł Suho - Zapraszam cię w zamian na kolację do mnie.
- Kolację ?
- Randkę. Wyglądasz na świetną dziewczynę. Zgodzisz się?
- Chyba t-tak .
- To się cieszę.
Suho wysiadł w wybranym przez niego miejscu i dał ci swój numer telefonu oraz adres. Ty dałaś mu swoje namiary.

 Następnego dnia wieczorem nastał moment w którym miałaś umówioną randkę. Cieszyłaś się jak nigdy,w końcu powiedział ci takie miłe słowa, sam zaprosił. To fajne uczucie spodobać się komuś takiemu.

- Proszę ,usiądź - Suho odsunął krzesło przy stoliku i zaprosił cię do niego.
Siadł na przeciwko ciebie i uśmiechnął się przyjaźnie. Zaczęliście jeść to co sam przygotował.
Potem rozmawialiście o sobie,o ty czym się zajmujecie. Okazało się że pracujesz w budynku obok miejsca pracy Suho.
- Odkryłem coś przed chwilą - powiedział w pewnej chwili Suho.
- Co to takiego ? - zaśmiałaś się.
- Bardzo mi się podobasz. Jestem wdzięczny swojemu samochodowi że się zepsuł. Jak nigdy.
To wywołało rumieńce na twoich policzkach. Mało się znacie ale i ty musiałaś przyznać przed sobą że Suho jest świetny mężczyzną.
Przysunął się z krzesłem do ciebie i zaczynał zbliżać coraz bardziej i bardziej...Bardziej. W końcu złączył wasze usta w ciepłym pocałunku i odsunął się.
- Teraz już mam pewność. Zakochałem się.
Po tych słowach przysunął się jeszcze bliżej obejmując cię w pasie całował namiętnie. 

Suho wziął cię na ręce i przeniósł przez próg swojej sypialni. Delikatnie położył cię na łóżku i nachylił się nad tobą. Jego dotyk, oddech i czynności jakie wykonywał sprawiały że w pokoju stawało cię coraz cieplej. Cóż za seksowny mężczyzna...
Przez myśl ci nie przeszło że na pierwszej randce będziesz do tego zdolna ale co tu dużo mówić...To nie było wasze ostatnie spotkanie. Jak to mówią - żyliście długo i szczęśliwie.


~ Ciasteczko

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Kai ~ Niczym w niebie.

Scenariusz na zamówienie Hee ^^ Mam nadzieję że się spodoba :)




 Byłaś taka podekscytowana. Pierwszy dzień w  pracy ,w magazynie CeCi. Taka okazja nie trafiała  się tak po prostu. Ciężko pracowałaś aby ukończyć  szkołę z najlepszymi wynikami i dostać pewną  robotę w tej placówce.
 Byłaś na stanowisku fotografa. Ciekawe zajęcie, z  samego rana miałaś zdjęcia próbne razem z innymi  nowymi pracownikami i fotografowaliście mało  znane modelki. Podobno to było przygotowanie do  popołudniowej sesji. Pierwsza tak ważna sesja...
 Siedziałaś w barze na dole .W pewnej chwili coś  uderzyło w drzwi wejściowe budynku a na  zewnątrz dało się słyszeć głośny pisk i krzyk  dziewczyn.
- O co chodzi ? - spytałaś się nowo poznanej  przyjaciółki, Jaemin.
- Nie wiesz ? - zdziwiła się - Dzisiaj przyjeżdża EXO  !
Prawie spadłaś z krzesła. Twój ulubiony zespół...  Miałabyś ich tak po prostu poznać ?
- I oni będą t-tu mieć s-sesję ? - jąkałaś się.
- No przecież nasza grupa zajmuje się Exo-K a druga  grupa Exo-M. W jakim ty świecie żyjesz...
- Teraz to już chyba w niebie...
Razem poszłyście na górę,zaraz za chłopakami z  Exo. Dwunastu aniołów, właściwie na dzień  dzisiejszy to wilków stało na sali fotograficznej i  witali się z każdym.
Miałaś tą przyjemność poznać każdego ale nadal  wydawało ci się że kogoś minęłaś. No racja ,Kai !
Starałaś się go znaleźć w tłumie jednak on i jego  koledzy poszli się już przebrać.
Kiedy wyszli doznałaś szoku,podobnie jak reszta.  Kai był ubrany w idealnie pasujący do niego  płaszcz. Pod spodem miał niebieską koszulę i biały  podkoszulek. Stylistki zrobiły mu świetną fryzurę.
Zaczęłaś robić zdjęcia. Twoje stanowisko było w  kącie a ty pod swoje skrzydła dostałaś Kaia wraz z  Sehunem. Twoje koleżanki zajmowały się  pozostałymi chłopakami.
- Kai,możesz...Możesz trochę przesunąć się w  stronę Sehuna ? - spytałaś niepewnie, nie odrywając  wzroku od aparatu. Był zbyt seksowny żebyś  patrzyła na niego z taką swobodą.
- Możesz dać mi swój numer po sesji ? -  odpowiedział pytaniem.
Kai uśmiechnął się co idealnie uchwyciłaś na zdjęciu.  Wyprostowałaś się i nieco zmieszana wręczyłaś mu  różę, która musiała się pojawić na ich zdjęciach.
Nie mogłaś mu na to odpowiedzieć. Na dodatek  wszyscy by zobaczyli jak twoje policzki są  zaczerwienione.
Kiedy sesja 'z różą' dobiegła końca nadszedł czas na   solową. Kai został pozbawiony płaszcza,koszuli i  podkoszulka również. Zmienił spodnie i tak  przyszedł na salę ukazując ABS. Musiałaś robić  jemu zdjęcia stojąc nieco bliżej niego. Nawet  totalnie z bliska.
- Jak się nazywasz ? - spytał Kai kiedy krążyłaś z  aparatem przy jego twarzy.
Siedział na krześle i dobrze wyglądał. Dlaczego on  ci to robił ,przez to nie mogłaś pracować jak trzeba.
- ________ - powiedziałaś - Wybacz,nie zapoznałam  się z tobą wcześniej.
- Lepiej późno niż wcale...Mam nadzieję że  pamiętasz o umówionej kolacji dzisiaj wieczorem.
- Jakiej kolacji? - zatrzymałaś się z aparatem i  patrzyłaś na niego przez urządzenie.
- Zapraszam cię na kolację.
- M-mnie ? - zdziwiłaś się.
- Owszem,ciebie ______ .
Poczułaś jak Kai zabiera aparat sprzed waszych  twarzy i przysuwa się do ciebie. Pocałował cię  szybko w policzek i uśmiechnął się.
- Na dzisiaj koniec ! - krzyknął szef.
Jongin wstał i przeciągając się ruszył w stronę  przebieralni a ty starałaś się dojść do siebie po tym  co właśnie się stało.
- Praca w CeCi...Kolacja z Kaiem...Na prawdę  jestem w niebie ? 



~ Ciasteczko

niedziela, 9 czerwca 2013

Jaejoong ~ Twój Hero.




- Jaejoong...Kiedy będziesz miał trochę czasu dla  mnie ? - spytałaś zmartwiona .
Kolejny raz Jaejoong wpadł do kuchni w pośpiechu  i jadł szybko śniadanie. Wiedziałaś że ma dużo do  roboty ale nawet kiedy nie miał ważnych zajęć  musiał wychodzić gdzieś z resztą JYJ. Nie umiałaś się  złościć ale to cię martwiło.
- Nie mam pojęcia, mam dużo pracy - oznajmił - Do  wieczora - pocałował cię w policzek i wybiegł z  domu.
Było ci smutno. Chodziłaś ciągle po domu i od  oglądania telewizji, sprzątania , przeglądania  internetu, podlewania kwiatków robiło ci się coraz  bardziej nudno. I tak codziennie.
Układając sobie życie z Jaejoongiem myślałaś ze  będzie to inaczej wyglądało. Nie chodziło o  pieniądze czy to że jest znany. Po prostu on był  twoją bratnią duszą. Zakładałaś że będziesz często  sama w domu ale nie aż tak. To męczące.
- Cześć Junsu...Jest tam może Jaejoong ? Nie  odbiera...- powiedziałaś niepewnie do telefonu.
- On przed chwilą wyjechał ze studia ,mówił że ma  coś ważnego.
- Coś ważnego...Rozumiem, dziękuje.
- Hej, słuchaj...Nie układa się wam ?
- Dlaczego?...Nie ,jest dobrze.
- Tak? Bo Jaejoong denerwuje się. Nie mam pojęcia  co się z nim dzieje.
- Denerwuje ?W domu zawsze jest spokojny...Jeśli w  ogóle w nim jest.
- Musisz mu wybaczyć to zabieganie. Trafiłaś na  moment kiedy jest najbardziej zajęty.
- Chyba tak...No nic ,dziękuje Junsu. Do usłyszenia !
- Cześć !
Usiadłaś na parapecie i wzięłaś książkę którą  zazwyczaj zabierał w podróże. Co najlepsze nigdy  nie wiedziałaś co to za powieść.
Jak się okazało po pierwszej stronie która usiałaś  przeczytać bo okładka była czarna, był to  pamiętnik. Jak mogłaś to przeoczyć ?
- Nie mogę tego czytać...- skarciłaś się i odłożyłaś  notes.
Czarna okładka długo nie musiała cię kusić o ponowne otworzenie jej. Zajrzałaś na ostatnią  zapisaną stronę. Był ta przyczepiony zszywaczem  rachunek z restauracji w której pierwszy raz  byliście. Nie czytając treści patrzyłaś tylko i  wyłącznie na 'pamiątki' przyczepione do kartek.
Kartka papieru z twoi numerem telefonu który mu  dałaś i inne rzeczy. To poruszyło cię do tego stopnia  że zaczęłaś się cieszyć że w ogóle możesz mówić do  Jaejoonga po imieniu. Łzy szczęścia spłynęły powoli  po twoi policzku. Odłożyłaś pamiętnik i poszłaś do  łazienki .Kiedy się umyłaś od razu poszłaś spać,  zanim jeszcze wrócił Jaejoong zasnęłaś. To było  trochę zbyt wcześnie jak na ciebie.
- _______ , nie śpij ...
Coś lekko ciągnęło cię za koszulkę. Podniosłaś  głowę i ujrzałaś uśmiechniętego Jaejoonga.
- Coś się stało ? - spytałaś.
- Niiee,nic - odparł i pogładził twoje włosy-  Wstawaj ,coś przywiozłem.
- Co takiego ?
- Zobaczysz...
Jaejoong wyszedł z sypialni .Zmęczona ale  jednocześnie zaciekawiona wstałaś i nałożyłaś  szlafrok. Wyszłaś z pokoju i trafiłaś do kuchni gdzie  było zapalone światło.
Jaejoong siedział na blacie i trzymał w ręku różę  którą wąchał.
Wskazał na blat dając ci znak żebyś usiadła obok  niego. Kiedy już znalazłaś się obok spojrzał ci  prosto w oczy.
Tak lubiłaś kiedy ubierał się w czarne spodnie a w  nie wkładał białą lekko prześwitująca koszulę.
Wręczył ci różę.
- Dziękuje ale,za co to ? - spytałaś przyglądając się  kwiatkowi.
Jaejoong delikatnie dotknął twojej dłoni i  przyciągnął ją do siebie . Drugą nałożył ci  pierścionek na palec.
- Wybacz za okoliczności...Ale...Wyjdziesz za mnie?
To pytanie wywołało u ciebie tyle emocji. Najpierw  nie mogłaś nic powiedzieć ,potem chciało ci się płakać  aż na koniec wydusiłaś z siebie "TAK".
Jaejoong pocałował cię w czoło. Potem niżej,w usta.  Mocno cię objął i przytulił .
- Przepraszam że nie miałem czasu...Zwolniłem się  dzisiaj jak najwcześniej się dało żeby zrobić to  przed północą...
- Dlaczego ? - popatrzyłaś na niego, uśmiechnął się.
- Bo dokładnie tego dnia,dwa lata temu poznaliśmy  się.
- Jak to dwa lata ?
- Nie wierzysz mi ?
Zdziwiłaś się, w końcu znaliście się 5 miesięcy. Jaki  cudem to było dwa lata temu ?
- Byłaś może kiedyś na koncercie ?
- Tak,oczywiście. W pierwszym rzędzie...Właśnie  jakieś dwa lata temu ale...Nie mogłam cię poznać.
- Ja cię widziałem . Widziałem z samochodu jak  stałaś na przystanku...Miałem pewność że to ty,  nawet pamiętam co miałaś na sobie...
- Na prawdę ? - usiadłaś prostu całkowicie  zszokowana.
- Tak, miałaś na ręku apaszkę.
- T-tak...Zgubiłam ją.
- A ja ją znalazłem.
- Jak to ?
Jaejoong wstał i poszedł do sypialni a ty za nim.  Sięgnął do szafy i wyjął stamtąd jakieś pudełeczko.  Otworzył je a w nim miał różne pamiątki, tak jak w  pamiętniku. Wyjął apaszkę którą rzeczywiście  zgubiłaś dwa lata temu.
- Jaejoong...- nie mogłaś wydusić z siebie słowa- Jak  ty...
- To jest dowód na to że znam cię od 2 lat wiesz  ?Tyle mi wystarczyło żeby jakoś cię znaleźć.
Sama się do niego przytuliłaś. Był taki wspaniały a  ty miałaś mu za złe że nie poświęca ci czasu. Ile  musiał poświęcić żeby cię znaleźć ?
- Jestem twoim Hero, ______ .



Może macie jakieś zamówienia ? ^^
~Ciasteczko

środa, 5 czerwca 2013

Zico ~ Wybrałaś inną drogę.






 To był najważniejszy moment w twoim życiu.  Ubrana w białą ,przepiękną suknię zmierzałaś w  stronę ołtarza. Piękna ceremonia,łzy szczęścia,  uśmiech pana młodego. Wszyscy twoi przyjaciele i  rodzina byli na tym obecni. Rozglądałaś się dookoła kiedy odchodziłaś pod rękę ze swoim  mężem, Minjunem.
Wyszliście przed kościół. Wszyscy stali na około i  rzucali płatkami kwiatów. Idąc czułaś się  wspaniale. W pewnej chwili wszystko obróciło się o  180 stopni. Spojrzałaś w stronę swojego najlepszego  przyjaciela. Zaprosiłaś go, lecz nie myślałaś ze  przyjdzie...Wczoraj pokłóciliście się przez telefon.
 Zico stał i patrzył ci prosto w oczy. Jego mina była  spokojna. Byłaś zdziwiona. Cieszyłaś się że w tak  szczęśliwym dniu towarzyszył ci.
- Szczęście młodej parze !-krzyknął jeden z gości.
Zico uśmiechnął się z kpiną. Dlaczego tak się  zachowywał ? Rzucił płatki w twoją stronę .
- Szczęścia ! - powiedział z udawany uśmiechem.
Minjun odwrócił twoją uwagę od Zico i z  uśmiechem prowadził dalej. Obejrzałaś się za siebie  jeszcze raz.
Zico pomachał ci z uśmieszkiem . Odwrócił głowę i  przejechał dłonią po twarzy chowając się między  ludźmi.
Wszyscy udali się na salę gdzie mieli świętować.  Parę uroczystości, inne obowiązki i byłaś wolna.  Wyszłaś na dach budynku odetchnąć. Ta cała  sytuacja z Zico dobiła cię. Zamiast się cieszyć  zamartwiałaś się. Za co tak się odgrywał ?
 Stanęłaś przy barierce i zamknęłaś oczy odchylając  głowę w tył. To musiał być tylko sen.
- ______ - usłyszałaś dobrze znany ci głos - Jesteś  zadowolona ?
 Zico podszedł do ciebie i stanął obok. Włożył ręce  w kieszenie i patrzył przed siebie.
- Dlaczego się tak zachowujesz ? - spytałaś  niepewnie patrząc na niego.
- I ty się mnie pytasz dlaczego ?
- Chce wiedzieć a nie wiem ! Co w tym dziwnego ?
- Na prawdę _____ . Nienawidzę cię.
- Zico ,o czym ty mówisz ? - poczułaś że zaraz się  rozpłaczesz.
Jednak nie minęła chwila a odwrócił się w twoja  stronę. Widziałaś jak jego oczy napływają łzami a  on jest bardzo zdenerwowany.
- Zawsze byłem przy tobie żeby spędzić z tobą  resztę życia a ty wybierasz kogoś takiego ! -  krzyknął i coraz bardziej zalewał się łzami -  Chciałem ci towarzyszyć ale idziesz inną  drogą...Nie moją ! Kochałem cię !
To co usłyszałaś całkowicie zawróciło ci w głowie.  Nie wiedziałaś już co myśleć. Dlaczego Zico nigdy  wcześniej nic ci nie powiedział ? Dlaczego teraz po  czasie jest taki zazdrosny ?
- Dlaczego mi nie mówiłeś ? - spytałaś trzęsącym się  głosem.
- A co zmieniłabyś zdanie ?! - krzyknął .
- Zico !
- Chciałem...! Chciałem ci to powiedzieć ! Wiesz  kiedy...? Pamiętasz kiedy zaprosiłem cię do  kawiarni wieczorem? Siedzieliśmy razem ale twój  telefon zadzwonił...Potem już nie wiedziałem cię  bez tego cholernego pierścionka od Minjuna !  Nawet nie wiesz jak to boli !
Łzy same poleciały ci w oczu. Nie wiedziałaś jak  masz się zachować i co mu powiedzieć.
Zico wytarł twarz i odetchnął. Wyjął z kieszeni  ciemne okulary i nałożył je.
- Wybacz że psuje ci to święto. Ale ty zrobiłaś mi  nieświadomie większą przykrość...A może  świadomie ? Nie wiem...Nie wiem ale już nigdy nie  zobaczysz mnie na swojej drodze...
Uśmiechnął się lekko i ruszył ku drzwi. Tak  wyglądało wasze pożegnanie ? Twoje serce  zabolało cię i poczułaś się winna. Może rzeczywiście nie zauważyłaś tego co czuje?
Więc dlaczego Zico...Dlaczego?



Pomyślałam o napisaniu innego rodzaju scenariusza. Ciągle wydawało mi się że pisze same słodkie ale czasem nie musi taki być xD I imię MinJun jest takie przypadkowe, po prostu było potrzebne ^^

~ Ciasteczko

wtorek, 4 czerwca 2013

Luhan ~ Sen.






Wieczór, było ciepło i przyjemnie. Postanowiłaś  wyjść na taras. Wtedy usłyszałaś dzwonek do  drzwi. Otworzyłaś je lecz nikogo tam nie było. Na  wycieraczce leżała niebieska koperta. Weszłaś do  domu i postanowiłaś ją przeczytać.
 Otworzyłaś niepewnie kopertę i rozprostowałaś  wcześniej zgiętą w pół białą kartkę papieru.
 "Podążaj za śladami aby znaleźć szczęście..."
Zdziwiłaś się. Wyszłaś przed dom. Nie wyglądało  ci to na kawał więc postanowiłaś zobaczyć o co w  tym chodzi chociaż bałaś się jednak.
 Na chodniku przed twoim domem były naklejone strzałki . To było zaskakujące. Ktoś musiał się nieźle  namęczyć więc to nie mógł być żart.
 Skręciłaś w lewo i szłaś za strzałkami. Nim się  spostrzegłaś skręciły one w uliczkę obok a potem w park. Było całkiem ciemno na dworze lecz w parku  świeciły się lampy. To było takie tajemnicze...Kto  niby może zrobić ci taką przyjemność ?
Kiedy ostatnia strzałka zakończyła się krzyżykiem  zaczęłaś się zastanawiać czy to aby nie jakaś  zasadzka. Wtedy z cienia wyszła znana ci postać.  Wydawało ci się że to on...
Im był bliżej tym bardziej się cieszyłaś. Luhan. To  on zrobił ci taką przyjemność, tylko co za tym stało  ?
Wystawił rękę do przodu w której trzymał mały  bukiet kwiatków. Wręczył ci je w uśmiechem.
- Luhan, o co tu chodzi ? - spytałaś.
- Nie pytaj o nic...Po prostu chciałem żebyś tu  przyszła...
Głos Luhana brzmiał czule i przyjemnie. Zrobiło ci  się cieplej a policzki były już chyba maksymalnie  rozgrzane. Powąchałaś bukiet kwiatków i  uśmiechnęłaś się. Luhan podszedł bliżej i położył ci  ręce na ramionach.
Patrzyłaś na niego zaskoczona. On zabrał włosy z  twojego czoła i zbliżył się całując cię w nie.  Przymknęłaś powieki zawstydzona.
- Chciałem ci powiedzieć że cię kocham...
Serce bilo ci mocniej i mocniej. Czy to było  bezpieczne dla ciebie ? Chyba za bardzo  odwzajemniałaś uczucie które Luhan w tym  momencie ci wyznał.
- Na prawdę ? - spytałaś cicho - Oppa...
- Ciiii... - przyłożył ci  dwa palce do ust i powtórzył  wcześniejsze słowa- Nie pytaj o nic...
Delikatnie złożył pocałunek na twoich wargach i  objął cię. Z każdą sekundą czułaś że trzyma cię  jeszcze mocniej. Bukiet kwiatów spadł na ziemię a  ty położyłaś ręce na jego ramionach.
Po tak długim czasie nieodwzajemnionego uczucia  do Luhana on sam wyznał ci to samo co czułaś.  Takie chwile są zbyt cenne aby je  przerwać...Mogłabyś resztę życia spędzić w  ramionach Luhana.
- To była odpowiedź na wszystkie twoje pytania -  wyszeptał - Chcę wiedzieć jaka jest twoja...
Uśmiechnęłaś się lekko i pocałowałaś go w policzek. Luhan zaśmiał się i  bardzo mocno przytulił się do ciebie. Ta chwila nie  mogła się skończyć...
Jednak to wszystko to fikcja. Otworzyłaś oczy i  zszokowana rozejrzałaś się po pomieszczeniu.  Prawda, jak mogłaś myśleć o tym że Luhan ,twoja  największa miłość, zrobi to na prawdę ? Może i jest  w stanie to zrobić...Ale na pewno nie dla ciebie, tak ci się wydawało.
 Wstałaś przygnębiona w łóżka. Chciało ci się  płakać. Zbiegłaś na dół. Zasnęłaś w dzień ucząc się  do szkoły a teraz na wieczór zbudziłaś się. Pół dnia  zmarnowane.
Ding. Ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłaś do nich  wycierając twarz i otworzyłaś je lekko.
Pustka. Tylko ciemność. Jedyne co cię zaciekawiło  to niebieska koperta leżąca na wycieraczce...




~ Ciasteczko

niedziela, 2 czerwca 2013

Lay ~ Pierwszy krok, jeden taniec.





W ostatnich chwilach twojego życia było ciężko.  Musiałaś ciągle siedzieć przy książkach żeby  zadowolić rodzinę ocenami, na dodatek nie szło ci  to najlepiej. Rodzice powtarzali że zbyt dużo  zadajesz się z NIM. Twój przyjaciel którego znałaś  już rok nie miał nic wspólnego z twoimi ocenami.  Był jedyną osobą z jaką się zadawałaś, nie zmieniłabyś go na nikogo innego.
- Nigdzie dzisiaj nie wyjdziesz, masz jutro  sprawdzian - mówił ojciec.
Westchnęłaś i pobiegłaś do swojego pokoju.  Zamknęłaś się w nim i usiadłaś zdenerwowana  przy biurku. Złapałaś za książkę i rzuciłaś nią w kąt  pokoju. Podeszłaś do okna. Usłyszałaś dźwięk  twojego telefonu, ktoś dzwonił.
- Halo ? - odebrałaś.
- _____ ? Możesz wyjść ?
Był to głos Lay'a, twojego przyjaciela. Uśmiechnęłaś  się mimowolnie.
- Nie bardzo...Jestem uziemiona.
- Więc ja przyjdę do ciebie.
- To się nie uda, nikt cie nie wpuści.
- Możesz otworzyć okno ?
- Po co?
- Kończą mi się pieniądze na koncie - zaśmiał się.
Otworzyłaś okno i ujrzałaś jego stojącego z  telefonem. Schował go do kieszeni i pomachał ci.  Dobrze że okno nie było wysoko.
- Mówiłem że przyjdę - oznajmił.
- Lay...Usłyszą cię moi rodzice i będą kłopoty -  zmartwiłaś się ,jednak w głębi uważałaś że to milo  z jego strony.
- Nie przejmuj się, będę cicho.
Zdziwiłaś się kiedy podskoczył i złapał się  parapetu. Podciągnął się do góry i już się znalazł w  twoim pokoju. Siedział na parapecie ze spuszczonymi nogami w dół.
- Może masz ochotę gdzieś jednak wyjść ?- spytał  szeptem.
- Zwariowałeś - podsumowałaś ze śmiechem - Na  prawdę zwariowałeś.
- Masz zamiar ciągle się uczyć ? Nie poświęcasz mi  czasu.
- Chciałabym...
- Więc zrób to co chcesz. Chodź.
Stanął na parapecie i jednym ruchem wyskoczył na  zewnątrz. Bałaś się że coś sobie zrobi. Dałaś się  namówić na wyjście z domu. Lay złapał cię na ręce  kiedy chciałaś wyjść przez okno. To było na prawdę  szalone.
Szybko ruszyliście w stronę chodnika chowając się za  żywopłotem.
- Jeśli ktoś się o tym dowie to nie żyjesz - zagroziłaś  mu żartem.
- Już się o to nie martw.
Poszliście do centrum . Tam zawsze coś się działo o  tej porze. Tym razem odbywały się tu pokazy  taneczne. Uliczni tancerze prezentowali swoje  umiejętności do znanych piosenek.
- Musisz tam iść ! - zawołałaś szarpiąc Lay'a za  rękaw bluzy - Tak dobrze tańczysz !
- N-nieeee, nie zrobię tego - wykręcał się.
- Proszę, idź tam...

Zauważyłaś że jest coraz bardziej zawstydzony. Ale  twoja prośba została spełniona. Przyłączyłaś się do  stojących na około widzów a Lay wszedł na środek  i zaczynał tańczyć zadziwiając wszystkich. Po  krótkiej chwili nawet tancerze zrobili mu miejsce.
W pewnym momencie podszedł do ciebie i  pociągnął za rękę na środek.
- Co robisz ? - spytałaś lecz nie odpowiedział tylko  sprawnie zaczynał zmuszać cię do tańca.
Nie tańczyłaś najlepiej ale z Lay'em po prostu o tym  zapomniałaś. Nie był to zwyczajny taniec. Był zbyt  szybko żebyś wiedziała co się dzieje i zbyt  przyjemny żeby go przerwać.
Na koniec piosenki obrócił cię szybko i odchylił do  tyłu opierając na swojej nodze. Wasze twarze były  tak blisko że kiedy lekko podniosłaś głowę  zauważyłaś jego piękne oczy. Patrzył tak poważnie  jak nigdy.
Szybko zbliżył się jeszcze bardziej i pocałował cię.  Byłaś w jeszcze większym szoku. Poddałaś się temu  pocałunkowi. Lay odsunął się i postawił cię do  pionu. Skłonił się i wziął cię za rękę. Opuściliście  zbiegowisko.
Odwrócił się do ciebie i złapał delikatnie za drugą  dłoń. Uśmiechał się.
- Lay...- chciałaś się dowiedzieć o co w tym chodzi  lecz więcej nie mogłaś powiedzieć.
- Ktoś musi zrobić pierwszy krok...
Podszedł jeszcze bliżej ciebie i ponownie złączył  wasze usta. Objął cię w pasie . Poczułaś że serce  zabiło ci mocniej. Jeden taniec zmienił twoje życie. 




~Ciasteczko