sobota, 22 czerwca 2013

Tao ~ Zakaz.

 Scenariusz dla Hee <3




Tak bardzo złączyłam się z pewnym miejscem.  Akademia Sztuk Walki. Nie taka zwyczajna, ta nie  była nowoczesna. Używaliśmy klasycznych ubrań i  broni. Co najważniejsze musieliśmy chronić to  miejsce. Przeciwna Szkoła bardzo nas nie lubiła. Na  zawodach nie odzywali się do nas i ogólnie  atmosfera była napięta.
 Tego dnia znowu wyjeżdżaliśmy na pokazy. Tym  razem bez pucharu. Jeszcze nie byłam najlepsza  ,trafiłam tu trochę dawniej niż inni, dlatego nie brała  udziału w pokazie jako ktoś doświadczony tylko  potencjalna ofiara. To było na prawdę męczące.
 Wushu, bo tym się zajmowała moja grupa, było  czymś bardzo skomplikowanym. Na dodatek ja jako  ofiara musiałam zostać załatwiona przez kogoś z  tamtej szkoły.
 Najbardziej podobało mi się że była ta równość. Nie  było czegoś takiego że ty jesteś kobietą to bijesz się  tylko z kobietami. Każdy z każdym.
 Wyszłam na matę i czekała na mojego 'przeciwnika'.  To co zobaczyłam wywołało u mnie strach. Cudeńko  z przeciwnej szkoły...Ich najlepsza broń. Dlaczego  akurat ze mną chciał walczyć?
 Usłyszała ogłoszenie o rozpoczęciu walki. Jedyne co  zauważyłam to szybkie pojawienie się cudeńka przy  mnie.
 Tak go nazywano u nas w szkole. Na prawdę był  dobry. Akurat jako ofiara mogłam to przyznać.  Właśnie wykręcił mi rękę. Co mnie zdziwiło trzymał  ją stosunkowo krótko. Może nie był taki jak jeden  chłopak od nich przez którego ramie bolało mnie  parę tygodni.
 Kiedy skończyliśmy pokaz uścisnął mi dłoń i z  uśmiechem podziękował. Zauważyłam wielkie  zdziwienie na twarzach ludzi z tamtej szkoły.
 Wsiadaliśmy do busa. Ja oczywiście na końcu, nie  miałam zamiaru się sprzeczać o to czy siedzę pod  oknem czy z tyłu.
 Coś mnie w ostatniej chwili złapało za nadgarstek.  Odwróciłam się i zobaczyłam tylko coś ciemnego.  Podniosłam głowę do góry.
 To było cudeńko. Otworzył powoli oczy i  uśmiechnął się.
- W porządku ? Chciałem zapytać czy wszystko w  porządku...Czy nic ci nie zrobiłem - jego głos brzmiał  tak jakby na prawdę się przejął.
- T-tak...Dziękuje, w porządku - na policzkach  poczuła rumieńce.
 Dopiero teraz puścił moją rękę.
- Jak masz na imię?
- ______. A ty...?
- Tao. Właściwie to ZiTao.
- Wiele o tobie słyszałam.
- Coś pozytywnego?
- T-tak, podobno jesteś najlepszy ze swojej szkoły.  Trochę mnie to przeraża.
- Dlaczego ?
- Miałeś ze mną walczyć.
- Każdy musi kontrolować swoje umiejętności co do  osoby. Gdybyś nie była taka delikatna to inaczej bym  cię potraktował.
- Ja delikatna ?
- Jesteś ładna i delikatna. Nie pasujesz do walk.  Powinnaś nad tym pomyśleć.
 Uśmiechną się znowu i pomachał mi. Poszedł do  swojej grupy. A ja dopiero zrozumiałam że moja mnie od paru minut woła do autokaru.

 Ta noc była taka męcząca. Upał. Otworzyłam okno i wróciłam na materac. Fajnie było zostawać w weekendy w Akademii. Zawsze mogłam tu zostać ile chciałam,a miejsce było na prawdę fajne. Dookoła piękne widoki...Oczywiście jak się wyszło po za mur szkoły.
 Usłyszała szuranie i dźwięk jakby ktoś skoczył. Od razu się odwróciłam. Księżyc świecił do mojego pokoju idealnie zarysowując sylwetkę nieznajomego mi mężczyzny.
- Kim ty jesteś ? - zerwałam się na równe nogi.
Mogłam z nim walczyć, czemu nie. Jednak jeśli tu przyszedł na pewno nie był słabszy niż ja...
- To tylko ja - powiedział przyjemnym głosem - Tao.
 Cholera. Co on tu robi ? Dlaczego tak mnie straszy po nocach. Jak się tu dostał?
- Co tu robisz? - spytałam z ulgą.
- Pomyślałem że w dzień nikt nie może zobaczyć jak rozmawiamy...Mamy zakaz, nie możemy się przyjaźnić z wami. Ale ja chciałbym cię poznać.
- To bardzo miłe...Ale możesz mieć kłopoty.
- To nic. Damy sobie radę.
Uśmiechnął się i usiadł obok na materacu. Do późna rozmawialiśmy ze sobą na rożne tematy. Był na prawdę świetnym chłopakiem. A ja się go na początku bałam.

 Kiedy tylko zostawałam w Akademii ,Tao odwiedzał mnie i wspólnie rozmawialiśmy na różne tematy. Problemem było to kiedy mój mistrz się o tym dowiedział. Myślałam że nam coś zrobi jednak on przymknął na to oko.
 Jednak pewnego dnia ,w nocy wizytę złożył nam mistrz z tamtej szkoły, Pan Hang. Był zdenerwowany.
- ZiTao !- krzyknął - Masz zakaz przychodzenia tutaj,wyjeżdżania na zawody i spotykania się z tą dziewczyną !
 Po tych słowach zabrał Tao ze sobą. Byłam taka smutna. Brakowało mi go, na prawdę się polubiliśmy. Jednak nie to było jeszcze najgorsze...
 Przyszedł czas w którym Tao zjawił się u mnie pewnej nocy.
- Co tu robisz? - zdziwiłam się - Masz zakaz !
- To nie może mnie powstrzymać. Przyszedłem ci powiedzieć że bez względu na to musimy być razem. Przywiązałem się do ciebie...
- ZiTao... Przecież możesz się przenieść do nas,nie musisz być tam...
- Problem w tym...Czy twój mistrz mnie przyjmie...Przez to mieliśmy kłopoty.
- Nie martw się...Jest wyrozumiały.
Tao uśmiechnął się szeroko. Oparł się o parapet i podskoczył. Tym samym złożył szybki pocałunek na moich ustach.
 Z samego rana byłam taka szczęśliwa kiedy mistrz oznajmił że Tao przenosi się do nas. Wreszcie mogliśmy bez żadnego zakazu ze sobą przebywać.



~ Ciasteczko 


Musicie nam wybaczyć ale na razie wstrzymujemy przyjmowanie zamówień ponieważ mamy ich trochę dużo, a codziennie są nowe, co nas bardzo cieszy zresztą, ale musimy napisać tamte bo przestajemy nadążać xD



6 komentarzy:

  1. Jeej *.*
    Wszystkie te scenariusze są genialne! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny pomysł na scenariusz :D
    Jak zwykle słodkie zakończenie <3
    Właśnie widzę, że macie powodzenie w tych scenariuszach ;DDD Jak wam już zmaleje kolejka, to poproszę o kogoś ^,^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, po prostu świetny. i taki trochę inny od wszystkich. I jest Pandka, a on to połączenie dziecka i dorosłego co tylko dodaje mu uroku<3
    wena!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń