W ostatnich chwilach twojego życia było ciężko. Musiałaś ciągle siedzieć przy książkach żeby zadowolić rodzinę ocenami, na dodatek nie szło ci to najlepiej. Rodzice powtarzali że zbyt dużo zadajesz się z NIM. Twój przyjaciel którego znałaś już rok nie miał nic wspólnego z twoimi ocenami. Był jedyną osobą z jaką się zadawałaś, nie zmieniłabyś go na nikogo innego.
- Nigdzie dzisiaj nie wyjdziesz, masz jutro sprawdzian - mówił ojciec.
Westchnęłaś i pobiegłaś do swojego pokoju. Zamknęłaś się w nim i usiadłaś zdenerwowana przy biurku. Złapałaś za książkę i rzuciłaś nią w kąt pokoju. Podeszłaś do okna. Usłyszałaś dźwięk twojego telefonu, ktoś dzwonił.
- Halo ? - odebrałaś.
- _____ ? Możesz wyjść ?
Był to głos Lay'a, twojego przyjaciela. Uśmiechnęłaś się mimowolnie.
- Nie bardzo...Jestem uziemiona.
- Więc ja przyjdę do ciebie.
- To się nie uda, nikt cie nie wpuści.
- Możesz otworzyć okno ?
- Po co?
- Kończą mi się pieniądze na koncie - zaśmiał się.
Otworzyłaś okno i ujrzałaś jego stojącego z telefonem. Schował go do kieszeni i pomachał ci. Dobrze że okno nie było wysoko.
- Mówiłem że przyjdę - oznajmił.
- Lay...Usłyszą cię moi rodzice i będą kłopoty - zmartwiłaś się ,jednak w głębi uważałaś że to milo z jego strony.
- Nie przejmuj się, będę cicho.
Zdziwiłaś się kiedy podskoczył i złapał się parapetu. Podciągnął się do góry i już się znalazł w twoim pokoju. Siedział na parapecie ze spuszczonymi nogami w dół.
- Może masz ochotę gdzieś jednak wyjść ?- spytał szeptem.
- Zwariowałeś - podsumowałaś ze śmiechem - Na prawdę zwariowałeś.
- Masz zamiar ciągle się uczyć ? Nie poświęcasz mi czasu.
- Chciałabym...
- Więc zrób to co chcesz. Chodź.
Stanął na parapecie i jednym ruchem wyskoczył na zewnątrz. Bałaś się że coś sobie zrobi. Dałaś się namówić na wyjście z domu. Lay złapał cię na ręce kiedy chciałaś wyjść przez okno. To było na prawdę szalone.
Szybko ruszyliście w stronę chodnika chowając się za żywopłotem.
- Jeśli ktoś się o tym dowie to nie żyjesz - zagroziłaś mu żartem.
- Już się o to nie martw.
Poszliście do centrum . Tam zawsze coś się działo o tej porze. Tym razem odbywały się tu pokazy taneczne. Uliczni tancerze prezentowali swoje umiejętności do znanych piosenek.
- Musisz tam iść ! - zawołałaś szarpiąc Lay'a za rękaw bluzy - Tak dobrze tańczysz !
- N-nieeee, nie zrobię tego - wykręcał się.
- Proszę, idź tam...
Zauważyłaś że jest coraz bardziej zawstydzony. Ale twoja prośba została spełniona. Przyłączyłaś się do stojących na około widzów a Lay wszedł na środek i zaczynał tańczyć zadziwiając wszystkich. Po krótkiej chwili nawet tancerze zrobili mu miejsce.
W pewnym momencie podszedł do ciebie i pociągnął za rękę na środek.
- Co robisz ? - spytałaś lecz nie odpowiedział tylko sprawnie zaczynał zmuszać cię do tańca.
Nie tańczyłaś najlepiej ale z Lay'em po prostu o tym zapomniałaś. Nie był to zwyczajny taniec. Był zbyt szybko żebyś wiedziała co się dzieje i zbyt przyjemny żeby go przerwać.
Na koniec piosenki obrócił cię szybko i odchylił do tyłu opierając na swojej nodze. Wasze twarze były tak blisko że kiedy lekko podniosłaś głowę zauważyłaś jego piękne oczy. Patrzył tak poważnie jak nigdy.
Szybko zbliżył się jeszcze bardziej i pocałował cię. Byłaś w jeszcze większym szoku. Poddałaś się temu pocałunkowi. Lay odsunął się i postawił cię do pionu. Skłonił się i wziął cię za rękę. Opuściliście zbiegowisko.
Odwrócił się do ciebie i złapał delikatnie za drugą dłoń. Uśmiechał się.
- Lay...- chciałaś się dowiedzieć o co w tym chodzi lecz więcej nie mogłaś powiedzieć.
- Ktoś musi zrobić pierwszy krok...
Podszedł jeszcze bliżej ciebie i ponownie złączył wasze usta. Objął cię w pasie . Poczułaś że serce zabiło ci mocniej. Jeden taniec zmienił twoje życie.
~Ciasteczko
To trochę przypomina mi moją sytuację. xD Świetny scenariusz, czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńAwwwwwww ;*
OdpowiedzUsuńPadłam jak to przeczytałam . Niesamowite
OdpowiedzUsuńŚwietny scenariusz ;D Szkoda, że taki krótki, bo nie zdążyłam się wczuć i już się skończył ;D
OdpowiedzUsuń