niedziela, 9 lutego 2014

Youngjae ~ Don't leave me...


Scenariusz dla Blacky.
Miłego czytania!:3



***

- Mam nadzieję że to wszystko się nam opłaci. Chcę żebyśmy kiedyś wybudowali wspólny dom i kupili samochód…- powiedział Youngjae trzymając mnie za rękę.
- To miłe że o wszystkim myślisz. Jesteś wspaniały.
Pocałowałam go delikatnie w policzek. Właśnie szliśmy do banku żeby wpłacić tam nasze pieniądze i zabezpieczyć się na przyszłość. Byliśmy już parą od ponad dwóch lat i ostatnio Youngjaewyznał mi że chciałby spędzić ze mną resztę swojego życia. Na razie nie planujemy ślubu, jednak wiem, że będziemy ze sobą na zawsze. Na dobre i na złe, jak to mówią.
Weszliśmy do banku i usiedliśmy na krzesełkach przy drzwiach, w kolejce.
- Gdzie chciałabyś mieszkać?- spytał Youngjae.
- W jakimś spokojnym miejscu, ale blisko centrum… A ty?
- Też o tym myślałem. Trochę znudziło mi się to mieszkanie w bloku… Gdzieś trzeba pomieścić małe Yoo…
Zaśmiałam się kiedy Youngjaepogłaskał mnie po brzuchu. Był taki zabawny, idealny, czuły. Dawniej żył chwilą, i nie obchodziło go to co się stanie. Jednak teraz było inaczej, ponieważ chciał wiedzieć czy się na wszystko zgodzę. Bardzo liczył się z moim zdaniem planując nasze życie.
W końcu przyszła nasza kolej. Youngjaeposzedł do okienka a ja jeszcze powiesiłam płaszczyk na wieszaku. 
Pisk kobiety. 
- _________!
Odwróciłam się w prawo i zobaczyłam jak Youngjaebiegnie w moją stronę jednak za chwile padł na ziemię i kazał mi się schylić. Zanim zdążyłam coś zrobić poczułam jak ktoś szarpie mnie do tyłu i zakrywa moje usta dłonią.
- Wszyscy na ziemię! – krzyknął mężczyzna który mnie trzymał.
Do okienek podbiegło dwóch innych mężczyzn i z pistoletami w rękach żądali od kasjerek pieniędzy. Włączył się alarm. Nie wiedziałam co robić. Spojrzałam w stronę Youngjae.
- Oddawaj pieniądze bo ona zginie!- krzyknął jeden z facetów.
Zrobiło mi się słabo i gorąco jednak moje serce biło jak szalone, z poczucia strachu i z bólu jaki zadawał mi ten mężczyzna ściskając mnie za szyję i zakrywając usta brudną, czarną rękawiczką.
Nie szarpałam się. To byłoby bez sensu.
Kasjerka nie chciała oddawać pieniędzy. Zaczęła krzyczeć i przez to padł drugi strzał. Zaraz po tym inny ludzie schowani po kątach zakryli sobie oczy i zaczęli panikować.
- Pośpiesz się bo zaraz będzie tu policja! – krzyknął napastnik za moimi plecami.
Popatrzyłam na Youngjae jeszcze raz. Leżał on dosłownie na środku i ciągle patrzył na mnie. Ciężko mu było oddychać. Z daleka widziałam jego zaszklone oczy.
Napastnik przyłożył mi lufę pistoletu do skroni.
- Wszyscy pakować kasę bo ona zginie!
Odblokował magazynek.
Zaczęłam mieć trudności z oddychaniem. Zamknęłam oczy do których napłynęły mi łzy. 
Youngjaezerwał się z podłogi. Co ten głupek do cholery robi?!
Zanim zrobił pierwszy krok…
Zanim jego krew nie znalazła się na mojej twarzy i na ubraniach.
Zanim on nie zrobił tej głupoty…
Nie płakałam.
- Youngjae!!!
Wyrwałam się z uścisku mężczyzny. Poczułam wielki ból w mojej nodze. Padłam na podłogę tuż przed nim. Nawet nie liczyłam już strzałów.
Nawet nie liczyłam już czasu.
Do cholery, chcę jeszcze zobaczyć jego twarz!
- Youngjae!- ledwo dotknęłam jego palców swoja dłonią. Podniósł powoli głowę. Uśmiechnął się.
Jego uśmiech był splamiony czerwienią.
- Chciałem cię uratować… Przepraszam…
- Nie…! Youngjae!- zalewałam się łzami.
Nie widziałam już jego twarzy. Jedynie usłyszałam głos z megafonu – „Prosimy opuścić budynek z rękoma za głową!”.
Dźwięk karetki na sygnale.
Ten pusty dźwięk…

***

- Niestety ofiara zmarła na miejscu zdarzenia…
Słowa policjanta dotarły mocno głęboko mnie. Podsłuchałam tylko kawałek rozmowy, gdyż nie byłam w stanie nic więcej usłyszeć. Byłam półprzytomna i ledwo mogłam oddychać. Nie wiedziałam co ze mną będzie…
A Youngjae? To już koniec?
Czy nigdy go już nie zobaczę?
Znowu płakałam. Całą drogę do szpitala płakałam. Ból mojej postrzelonej nogi był niczym w porównaniu do straty Youngjae… Niczym.
Zamknęłam oczy, gdyż mój organizm nie dał rady.

*** 

Otworzyłam powoli powieki. Głowa strasznie mnie bolała. Chyba od tego zapachu. I tej kroplówki… Kroplówki?
Uświadomiłam sobie gdzie jestem. Nie mogłam uwierzyć że aż tutaj dotarłam. Kroplówka? Przecież postrzelono mnie tylko z nogę. Więc dlaczego tak źle się czułam?
- Doktorze, pacjent się obudził- powiedziała pielęgniarka.
Do środka wszedł lekarz i spojrzał na mnie. Poświecił mi małą lampeczką po oczach.
- Ze względu na fatalne miejsce w którym była kula musieliśmy wykonać nieco poważniejszą operację. Ale dzisiaj jest już w porządku. Była pani w całkowitej 24 godzinnej narkozie z powodu osłabienia organizmu. To prawdopodobnie przez stres i strach.
Słuchałam całego wykładu doktora. Zauważyłam że moja noga jest owinięta grubym bandażem. Ból był nieco mniej intensywny ale nadal go czułam.
- Bardzo boli?
- T-tak trochę… Nawet bardzo – przyznałam.
- Zaraz podamy pani środki przeciwbólowe.
- Dziękuje.
Lekarz zawołał pielęgniarkę i opuścił pomieszczenie. Byłam strasznie spokojna. Nawet nie mogłam ruszyć głową. Chyba nie docierało do mnie to co się stało.
Przecież ja go straciłam…
Czułam się winna że dałam się złapać na zakładnika.
Nie musiał tego robić. Nie musiał mnie ratować, przecież to było tak ryzykowne.
Tak bardzo… mnie kochał?
Pielęgniarka dała mi mocne środki przeciwbólowe i powiedziała żebym poszła już spać. Nie chciałam, ale byłam taka senna…

***

Chciałam umrzeć. Jak mogę żyć bez Youngjae?
Dlaczego to musiało się tak potoczyć?
A teraz jedyne czego chciałam to spotkać się z nim. Kocham go, na litość boską. Więc dlaczego akurat nam musiało się to zdarzyć?

Miałam straszny sen który od razu zerwał mnie z łóżka. Otworzyłam szeroko oczy i rozejrzałam się dookoła sali. Coś jednak zatrzymało mój wzrok w jednym punkcie. 
- Yeobo… Spójrz na mnie…
Podniosłam wzrok do góry. Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na zegarek. Położyłam się spać godzinę temu… To nadal był sen?
- Youngjae…?
- Nie poznajesz mnie?- zaśmiał się, a jego głos lekko się łamał. Usiadł na brzegu mojego łóżka i złapał mnie za rękę delikatnie- Tęskniłem.
- Myślałam że…
- Co myślałaś?
- Oni powiedzieli że nie żyjesz… Policja…- zaczęłam płakać.
Youngjae pogłaskał mnie po włosach. Jego łzy kapały na pościel. Czułam jakby zatrzymał się czas. Jakby nic się nie wydarzyło. Tak bardzo chciałam żeby on był dalej ze mną, i nic się nie zmieniło.
Spojrzałam na niego znowu. Miał ramię owinięte w bandaż, i kawałek klatki piersiowej.
- Co tak naprawdę ci się stało? -spytałam.
- Postrzelono mnie w ramię ale kula nieco mnie uszkodziła. Nic poważnego. Słyszałem o tobie od lekarza. Będzie dobrze prawda?
Pokiwałam głową i nie ściskałam go już tak bardzo jak przed chwilą. 
- _______, jak mogłaś myśleć że ja nie żyję? – uszczypnął mnie w policzek.
- Bo oni tak mówili… I w ogóle…!- nie mogłam już dalej mówić. Wtuliłam się w niego a on objął mnie mocno rękoma.
- Yeobo…
Youngjaepocałował mnie delikatnie w czoło a potem w policzek. Uśmiechnął się. Odwzajemniłam to i powoli przestawałam płakać.
- Wiesz co?
- Co?
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, kocham…! Zawsze cię kochałam i będę kochać.
- Też cię kocham - Youngjae spojrzał mi prosto w oczy i przymknął lekko powieki- Dlatego żeby z tobą być, umierałem już wiele razy… 

~Sungmi

4 komentarze:

  1. Gjhbrjfhwioeo... Czy ja jeszcze żyję? Chyba nie, umrałam od nadmiaru spazmów... Ten scenariusz... Jest... Taki... Idealny (^_^) serio myślałam, że zabiłaś Youngjae i załapałam smuta, a po chwili taki szok, ale jaka radocha (^_^) matulu kochana, gomawo ^3^ szczerze to przez chwile myślałam, że on nie żyje, a ja jestem w ciąży, ale on jednak żyje \(^_^)/ chyba zrobię z tego powodu imprezę :D
    Ślicznie dziękuję za taki cudowny scenariusz ^3^
    weny :))


    PS. A poza tym to wybrałaś jednego z moich ulubionych gifów ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie ciążę pozostawiam już do własnego zakresu, jeśli oczywiście chcesz mieć malutkich Yoo biegających po domu XDD :3 I ciesze się że się podobało ! <3

      Usuń
  2. Jeeeejku..<3
    To było świetne! Myślałam, że uśmierciłaś Youngjae, gdy zostało mi mało do przeczytania, byłam prawie pewna, ale on żyje! Świetnie się go czytało. ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Njeee!!! Ryczałam jak głupia.. Nie wierze, dałam się wkręcić. Byłam pewna, że On odszedł, tak przekonująco opisałaś.Dalej mam policzki mokre od łez. Piękne <3 a teraz idę szukać chusteczek.

    http://aboutourasianlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń