Scenariusz dla Iza Zeluś :3
***
Jeszcze tylko ostatnie pociągnięcie pędzelkiem i
będę gotowa. Cholera! Jak zawsze muszę coś zepsuć… Nienawidzę malować
eyelinerem!
Zmyłam cały makijaż z lewego oka i od nowa malowałam
na nim wszystko. Byłam tego wieczoru cierpliwa. W końcu dzisiaj jest moje
pierwsze spotkanie z nim. Tak długo się starałam żeby jakoś się do niego
odezwać. Tak długo robiłam wszystko żeby zwrócił na mnie uwagę. W końcu udało
mi się umówić z nim na randkę.
Zastanawiało mnie dlaczego akurat tak późno i w
jakimś nocnym barze, klubie czy co to tam było. Nie znam się na tego typu
imprezach, bo jakoś nigdy nie wychodziłam z przyjaciółmi akurat tam.
Wreszcie pomalowałam oczy. Teraz tylko ubranie i
włosy. Nałożyłam na siebie zwyczajną przylegającą do ciała sukienkę z paroma
koronkowymi wstawkami. Była dość elegancka i kiedy przyjrzałam się w lustrze
dodała mi parę lat albo przynajmniej pełnoletniości. A obecnie miałam 17 lat.
Może to trochę dziwne że wybieram się w takie miejsca jak nocne kluby ale
chciałam się spotkać z nim.
Nałożyłam moje nowe buty i oznajmiłam rodzicom że
wychodzę. Oczywiście nie widziałam na ich twarzy zadowolenia ale pozwolili mi
wyjść.
Wsiadłam do samochodu i przywitałam się uśmiechem z
nim.
- To co, jedziemy? – spytał ucieszony.
- Pewnie. A gdzie ten klub?
- Niedaleko, zobaczysz.
***
Weszliśmy do klubu. Było tu dość… Dziwnie. Nie
podobała mi się panująca tu sztywna atmosfera. Jednak nie chciałam narzekać.
Usiedliśmy przy stoliku. Długo nikt do nas nie
podchodził. W końcu zrobiła to jakaś młoda kelnerka. Zauważyłam jak on na nią
patrzył… Tak jakby mu się podobał tylko jej wygląd. Ale szybko pozbyłam się
tych myśli i chciałam cieszyć jego obecnością tutaj. Co to za czasy kiedy
dziewczyna sama musi się starać o chłopaka…
- Więc co mi
powiesz?- spytał opierając się o stolik łokciami.
Czułam jak nogą przejechał po mojej nodze. Przeszedł
mnie lekki dreszczyk.
- Chyba nie jestem w stanie nic powiedzieć –
powiedziałam nieco zawstydzona.
- Onieśmielam cię?
- Nieco.
- Widzę – zaśmiał się. Litości, czemu on jest taki
ładny.
Kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia. Kiedy
podawała je tej najpiękniejszej istocie na ziemi ja odwróciłam wzrok w stronę
baru. Ku mojemu zdziwieniu spotkałam się prosto z wzrokiem barmana. Wyglądał on
dość młodo. Uśmiechnął się lekko ale za chwilę odwrócił głowę i przygryzł dolna
wargę. Gdzieś już wcześniej go widziałam. Ciekawe…
Zaczęliśmy jeść nasze przekąski. Przyglądałam mu się
co chwila. Nie mogłam uwierzyć że jestem tutaj z takim chłopakiem. Jak to się
stało że mnie zauważył?
Nie mogłam przestać się uśmiechać i czułam że mam
gorące policzki.
Kiedy zjedliśmy coś on przysiadł się na moją stronę
i objął ramieniem.
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz- powiedział.
- Dziękuje- powiedziałam odwracając wzrok na chwilę.
Prawda była taka że nie bardzo wiedziałam o czym z
nim rozmawiać.
Poczułam jego dłoń na moim udzie. Parę sekund potem
zaczął się zbliżać do mnie. Najpierw pocałował mnie delikatnie w usta…
Czy on chce żebym dostała zawału?!
Coś jednak mi się nie spodobało. On ewidentnie
wsunął rękę dalej. Złapałam go za nadgarstek.
- Oppa, co robisz?- spytałam.
- Może byśmy przenieśli się do mnie?- uśmiechnął się
lekko i zabrał kosmyk moich włosów z twarzy.
Nie chciałam tego tak zaczynać. Myślałam że on jest
inny tym czasem już na pierwszej randce dopierał się do mnie. To zdecydowanie
nie było w moim guście. O nie.
- Nie chcę jechać do ciebie.
- Dlaczego?
- Bo nie podoba mi się to…
- Chyba po coś się umówiliśmy nie? Ja też chce coś z
tego mieć.
- Przepraszam, czy to ma oznaczać że nie jesteś tu
tylko po TO? – odsunęłam się od niego.
- Nie, nie to miałem na myśli – znowu chciał się
przysunąć i złapał mnie za rękę. Jednak ja się wyrwałam z jego objęć.
Mój ideał legł w gruzach. Nie mogłam uwierzyć że
taki miły chłopak nagle tak się zmienia. To w ogóle możliwe?!
- Ale właśnie to powiedziałeś- oznajmiłam.
- Miałem na myśli że bardzo mi się podobasz i nie
chcę tylko siedzieć tutaj i rozmawiać – powiedział pośpiesznie- Poszlibyśmy do
mnie na film czy coś.
- Nie chcę. Nie dzisiaj.
Wstał i pociągnął mnie za rękę.
- W takim razie nigdy więcej. Albo jedziesz teraz ze
mną, albo wcale się już nie zobaczymy.
Postawił mnie przed takim wyborem? Za kogo on się
uważa. Pomijając fakt jak bardzo musiałam się w sobie zebrać żeby mu odmówić,
przez to że miałam do niego słabość to i tak był zbyt bezpośredni.
Pociągnął mnie za rękę ale ja zapierałam się nogami.
- Puść mnie, nigdzie nie idę!
- Jesteś jakaś głupia!- krzyknął i szarpnął mnie za ramiona- Nie myślałaś
chyba że będziemy parą przez dobre parę lat i że będziemy się kochać?! To
dopiero pierwsza randka!
- No właśnie, pierwsza randka a nie spotkanie
towarzyskie!
- I tak pewnie lecisz tylko na moją kasę! Niby
dlaczego się tak do mnie pchałaś!? A teraz nie chcesz! Nie to nie, zostań sobie
tu sama! I zapłać za siebie.
- Mówiłeś żebym nie brała pieniędzy, więc za co
zapłacę? Tak czy inaczej jak możesz powiedzieć że chodzi mi o pieniądze?!
- Przepraszam- w naszą rozmowę wtrącił się barman –
Można nieco ciszej bo inni goście się denerwują.
- Nie wtrącaj się! – warknął popychając lekko
młodego barmana- Nie twój interes, nie nie możemy…!
- Uspokój się…!- zabrałam ręce niegdyś mojego ideału
z chłopaka. Za to zostałam lekko popchnięta.
Zaczął się awanturować. Barman wezwał ochronę i za
chwilę wyprowadzili go na zewnątrz.
- Noona- barman podszedł do mnie kiedy usiadłam przy
stoliku.
Zdziwiłam się. Noona? A po za tym powinnam mu
podziękować.
- Wybacz, nie podziękowałam ci – westchnęłam i
uśmiechnęłam się a kiedy on usiadł na krzesełku spojrzałam na niego- Dziękuję.
- Ależ nie ma za co tylko… Noona, nie powinnaś tak
się zachowywać…
- Ale…
- Bo wiesz, jeśli byłoby za co go lubić to byś nie
musiała mu odmawiać. A jeśli naprawdę by ci się podobał to byś wierzyła że cię
nie zostawi… No a miałaś wątpliwości i zostawił cię.
- No wiesz… Nie wiem czemu mi to mówisz ale chyba
masz rację. Jednak nie chciałam z nim wychodzić.
- Myślę że dobrze się stało, nie przejmuj się-
pogłaskał mnie lekko po ramieniu.
- Często musisz pocieszać tutaj takie ofiary losu
jak ja?- zaśmiałam się.
- Noona, nie mów tak o sobie. Nie często zdarzają
się kobiety które odmawiają wyjścia z lokalu ze swoim chłopakiem.
- Tak właściwie… Nazywam się _______ - podałam mu
dłoń.
- Junhong. Ale możesz mówić mi Zelo, tak jak wszyscy
– uścisnął ją lekko po czym wstał- Wiesz Noona musz…
- Myślę że nie jestem „Nooną”.
- A ile masz lat?- zdziwił się lekko.
- Dopiero 17 – zaśmiałam się.
- Przepraszam!- zgiął się lekko po czym wyprostował
i podrapał lekko w głowę- Myślałem że jesteś starsza, wyglądasz tak dojrzale. W
takim razie jestem twoim Oppa.
- Wypadałoby się najpierw lepiej poznać…
- A masz czas potem?
Byłam lekko zdziwiona. Zelo od razu proponował mi
spotkanie? Był miły i nawet mi teraz pomagał. Właściwie zachował się o wiele
lepiej niż ON. Niż Minhwa.
- Raczej tak ale mam problem… Nie mam za co zapłacić
za obiad.
- Wiesz że to nie jest taki duży problem…?
***
Zelo porozmawiał o tym z szefem i szef był na tyle
dobrym człowiekiem że pozwolił mi to odpracować tego wieczoru. Musiałam jedynie
pomagać nosić zamówienia i odziać się w jeden z fartuszków. Tutejsza kelnerka,
Aiko dała mi jeden swój uniform i z uśmiechem oznajmiła że mogę zaczynać pracę.
Jak się okazało po godzinie 23:00 był tu niezły
ruch. A ja nie ukrywając dobrze się bawiłam jako kelnerka. Nawet mi się
podobało. Zelo często posyłał mi uśmiechy. A kiedy miałam chwilę wolnego
pokazywał mi sztuczki ze szklankami i napojami.
Pomimo tego zajścia niedawno bardzo miło spędziłam
ten czas. Wszystko dzięki Aiko i Zelo. A głównie dzięki niemu… Był bardzo
przyjacielski. Czułam że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie.
O 24:00 przyszli inni pracownicy na zmianę. Wtedy
mogliśmy wyjść z Zelo. Jednak było już bardzo późno. Zelo uznał że jeśli to nie
problem to zabierze mnie na nocny spacer po mieście. Powiedziałam mamie że wrócę
późno i jeszcze nikt nie zdzwonił więc zrozumiałam że to jest pozwolenie na
naprawdę późny powrót.
- Daleko mieszkasz?- spytał Zelo.
- Trochę tak. Przeraża mnie myśl wracania potem.
- Nie martw się, odprowadzę cię. Może lepiej chodźmy
już w tym kierunku.
- Naprawdę? Jesteś świetny!
- Nie no, to nic takiego – zaczerwienił się nieco i
podrapał w głowę- Tylko martwię się o ciebie, „Noona”.
Zaśmiałam się. On też. Powiedział że ta pomyłka z
jego strony jest zabawna i przyznał że naprawdę wyglądam poważnie w takim
stroju i makijażu. Dopiero w przebraniu kelnerki zobaczył we mnie licealistkę.
***
W mieście było dużo całodobowych sklepów a że było
lato to Zelo zaproponował żebyśmy kupili sobie lody. Nie miałam pieniędzy ale
on koniecznie chciał za mnie zapłacić.
Kupiliśmy sobie po drodze sopelki i jeszcze na jakiś
czas przysiedliśmy na murku niedaleko sklepu.
- Możesz mi opowiedzieć coś o sobie- oznajmiłam.
- Hm. No więc po za tym że pracuję na nocną zmianę
to jeszcze zaczynam pracować jako trainee. Potrafię tańczyć.
- Tak? A możesz coś zaprezentować?
- No nie wiem… Trochę się wstydzę- zaczerwienił się.
- No weź- szturchnęłam go lekko w ramię.
Zgodził się a ja się bardzo ucieszyłam. Kiedy tylko
coś zatańczył byłam pod wrażeniem jego umiejętności. Po za tym wyglądał tak
pięknie.
Naprawdę dzisiaj poprawił mi humor.
***
- No więc… Nie chciałbym być nachalny czy coś ale
moglibyśmy się częściej spotykać – powiedział Zelo kiedy staliśmy u mnie pod
domem.
- Bardzo się cieszę że to mówisz.
- Ale nie jestem pewien jednej rzeczy…
- Jakiej?
- Czy nie jestem jedynie pocieszeniem? Tamten
chłopak cię zostawił wtedy i… No nie wiem.
- Zelo, nie myśl tak, wiem że to może tak wyglądać
ale tak nie jest - przytuliłam go – Znam cię krócej ale wiem że jesteś o wiele
lepszą osobą niż tamten prostak. Dziękuje za dzisiejszy wieczór… Noc właściwie.
- Jesteś bardzo ładną i miłą Nooną- oznajmił kładąc dłonie
na moich ramionach- _______. Cieszę się że się poznaliśmy.
Zelo nachylił się nade mną i pocałował w czoło
delikatnie. Nie mogłam przestać się uśmiechać. To było takie… bajeczne.
Tak, bajeczne uczucie.
***
Jeszcze w niedzielę spotkałam się z Zelo po raz
drugi. Spędziliśmy cały dzień razem. Aż żałowałam że następnego dnia było już
do szkoły.
Kiedy tylko oderwałam się od wszystkich na długiej
przerwie wyszłam na zewnątrz i usiadłam na trawie opierając się o drzewo. Zelo
mówił że zadzwonił do mnie na długiej przerwie.
Wreszcie ekran mojego telefonu się zaświecił.
- Yoboseyo?
- Co tam Noona?- zaśmiał się.
- Cieszę się że dzwonisz- powiedziałam uśmiechając się.
- Obiecałem. A gdzie teraz jesteś?
- Siedzę sobie na dworze. A ty?
- Też wyszedłem na boisko. Słyszysz ?- dało się
słyszeć dźwięk odbijanej piłki po czym śmieszek Zelo.
- Grasz w kosza?
- Tak rzucam piłką sobie. Masz dzisiaj dla mnie
czas?
- Myślę że znajdzie się chwila.
- Tylko chwila? Jak możesz.
- Wiesz ze żartuje…!
- Chyba mam dla ciebie niespodziankę…
- Tak…? Jaką?- po drugiej stronie usłyszałam długą
ciszę – Yoboseyo?
Poczułam na moim ramieniu czyjąś rękę przez co aż
podskoczyłam i odwróciłam się szybko. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz Zelo.
- Co tu robisz?!- zdziwiłam się.
- Nie wiedziałem że chodzimy do tej samej szkoły-
przykucnął obok mnie i zaczął bawić się piłką w rękach.
- Naprawdę chodzisz tu do szkoły? Jejku, to jest
takie… Nieprawdopodobne.
- Masz rację. Bajkowe?
- Tak!
Zelo nachylił się nade mną i oparł jedną ręką o
drzewo po czym delikatnie pocałował mnie w policzek. Było to tak
niespodziewanie że nawet nie mogłam zareagować. Kiedy się odsunął widziałam
radość w jego pięknych oczach.
- Jesteś bajeczna… Noona.
~ Sungmi