Scenariusz dla Pri_Marshmallow.
***
Kolejny deszczowy lecz słoneczny, sobotni
poranek. A ty musiałaś pracować żeby uzbierać pieniądze na wycieczkę szkolną. Niechętnie
wstałaś i poszłaś uliczkami miasta do swojej „wymarzonej” pracy.
Weszłaś do biblioteki. Starsza, malutka
kobieta z siwymi włosami ucieszyła się na twój widok i podeszła do ciebie tak
szybko jak tylko mogła.
- ______ ! –
zawołała – Dobrze ze już jesteś bo mam dużo pracy dla ciebie i mam nadzieję że
mi w tym pomożesz. Trzeba nosić pudełka z nowymi książkami i je poukładać gdzie
trzeba. Wszystko jest posegregowane tylko je przynieść trzeba… Dobrze?
- To pani
zajmie się czytelnikami a ja to zrobię – uśmiechnęłaś się lekko.
Kobieta
podziękowała ci z całego serca i poszła usiąść za biurkiem. A ty zabrałaś się
do pracy. Noszenie książek i układanie ich nie było takie złe. Przynajmniej mogłaś
poznać jakieś ciekawe książki.
Idąc z
kolejnym pudełkiem wypełnionym książkami o romansie poczułaś że weszłaś na
kogoś.
- Mianhe ! –
przeprosiłaś od razu.
- Nie
szkodzi…
Wyjrzałaś
zza pudełka. Chłopak był nieziemsko piękny. Jego uśmiech onieśmielił cię i
przyprawił o rumieńce na policzkach. Schowałaś się znowu.
- Może ci
pomóc? –spytał.
Byłaś
zdziwiona bo jeszcze sekundę temu chciałaś go minąć a on cię zatrzymał kładąc
rękę na twoim ramieniu. Spojrzałaś w jego stronę.
- Nie trzeba…
Naprawdę – uśmiechnęłaś się i chciałaś iść jednak znowu cię zatrzymał.
- Pomogę ci –
oznajmił spokojnie i zabrał od ciebie pudełko – Gdzie je zanieść?
Wskazałaś
palcem miejsce gdzie musiałaś je zabrać. Chłopak przytaknął głową i ruszył z
pudełkiem. Ty poszłaś po następne. Kiedy wróciłaś zobaczyłaś jak siedzi na
podłodze po turecku i czyta coś.
Postawiłaś
książki obok niego i chciałaś iść po kolejne.
- Jak masz
na imię ? –spytał nie odzywając wzroku od książki.
- _______ .
A t-ty?
- Byunghun.
Ale możesz mi mówić L.Joe… Mogę wypożyczyć już tą książkę?
- Chyba tak,
musisz się spytać tej pani przy biurku.
- Hm..
Dzięki – wstał i położył ją na półce – To do roboty…
***
Cały tydzień myślałaś co się stało z tym
chłopakiem. Po szkole zawsze wstępowałaś do biblioteki na chwilę aby w czymś
pomóc a starsza bibliotekarka dawała ci premię za mniejsze roboty. Cały tydzień
nie widziałaś L.Joe i już straciłaś nadzieję.
Tym czasem
on przyszedł w sobotę z samego rana wtedy kiedy ty byłaś już w bibliotece. Zdał
książkę o którą się wtedy pytał.
- ______ !-
zawołał kiedy cię zobaczył, i poszedł do ciebie. Stałaś przy półkach z
książkami i wycierałaś kurze.
- Annyeong –
przywitałaś się z uśmiechem.
- Właśnie
zdałem tamtą książkę… Masz może jeszcze jakieś? –spytał – Co polecasz?
- Pokażę ci
mój ulubiony dział…
***
Chodziłaś po
bibliotece i poprawiałaś książki. Ciągle ukradkiem spoglądałaś na L.Joe.
Siedział przy oknie na krześle i czytał książkę. Wyglądał jak anioł. Chciałaś
go bliżej poznać ale bałaś się mu przerywać.
- _____ !-
starsza pani zawołała cię do siebie – Na dzisiaj możesz już kończyć, wszystko
zrobione. Dziękuje ci za pomoc – uśmiechnęła się i zeszła na bok.
Ucieszyłaś
się i złapałaś za swoją torbę stojącą obok biurka. Wychodziłaś już do wyjścia.
- ______ !-
krzyknął ktoś za tobą, był to L.Joe – Masz czas?
Pokiwałaś
głową patrząc na niego pytająco. Czyżby chciał się z tobą umówić ? Nie chciało
ci się wierzyć. Był przecież taki piękny.
- Wyjdziemy
gdzieś razem ?
To pytanie
prawie zwaliło cię z nóg. Zgodziłaś się i zaproponował cukiernię. Usiedliście w
kącie przy stoliku a L.Joe zamówił coś do picia i ciastka.
- Długo
pracujesz w bibliotece? Nie widziałem cię tam wcześniej – L.Joe zaczął rozmowę.
- Od
niedawna. Zbieram pieniądze na wycieczkę szkolną. Ja za to nie widziałam cię
tam cały tydzień.
-
Wypatrywałaś mnie? – spojrzał na nią podejrzliwie.
- N-nie…! To
znaczy… Zastanawiałam się dlaczego mi pomogłeś wtedy i w ogóle…
- Wyglądasz
na miłą dziewczynę, chciałem tylko cię poznać… Teraz mam okazję prawda ?
Długo
rozmawialiście ze sobą aż w końcu zaczęło się robić późno. Musiałaś już wracać
do domu jednak wcale nie chciałaś. Tak świetnie się dogadywaliście.
- Więc
odprowadzę cię – uśmiechnął się kiedy wychodziliście do wyjścia.
Widocznie
też nie chciał się jeszcze rozstawać. W rękach ciągle nosił książkę którą mu
poleciłaś, jeszcze jej nie czytałaś ale była często wypożyczana przez innych.
- Więc… -
L.Joe kołysał się na piętach – Może jeszcze spotkamy się kiedyś?
- Byłoby
miło – zaśmiałaś się.
Wtedy
poczułaś na swoim policzku jego usta. Odsunął się powoli i uśmiechnął. Otworzył
książkę na jakiejś stronie i przeczytał :
„ Joe pocałował ją w policzek. Na jej pięknej twarzy pojawił się lekki rumieniec, dziewczyna nie wiedziała dlaczego to zrobił… A on po prostu się w niej zakochał. Od pierwszego wejrzenia.”
***
Mam nadzieję że scenariusz się spodoba :3
L.Hoon