niedziela, 12 stycznia 2014

Chanyeol ~ Kawaii!


Scenariusz dla Park Do-bi :3

Miłego czytania!





Promienie słońca padały na twoją twarz. Pogoda dzisiaj była taka piękna. A ty siedziałaś na ławce i czytałaś książkę. Ostatnio byłaś w bibliotece i postanowiłaś że będzie dobrze jak coś wypożyczysz. Wyszłaś więc na długiej przerwie przed szkołę i znalazłaś dobre do tego miejsce.
Naprzeciwko ciebie chłopcy grali w piłkę, na około boiska dziewczyny z grupy ćwiczących biegały po bieżni a ty czytałaś. W ciszy i spokoju.
- Uważaj !
Podniosłaś od razu głowę i… Dalej nie pamiętałaś jak to się stało ale piłka uderzyła cię prosto w twarz. I to na tyle boleśnie że kiedy tylko przyłożyłaś do bolącego cię nosa dłoń, poleciała z niego krew. Książka spadła gdzieś na ziemię obok ciebie.
- Przepraszam!
Usłyszałaś nad sobą całkowicie przejęty głosik. Podniosłaś wzrok na nieznajomego ci chłopaka. Jego wielkie oczy przyglądały ci się ze strachem i przejęciem. Widziałaś jak lekko trzęsą mu się dłonie.
- Wszystko w…- zanim jednak dokończył zdanie zrobił przerażającą minę i zakrył usta rękoma – Mój boże krew ! Chodźmy do pielęgniarki!
Byłaś całkowicie zszokowana jego zachowaniem. Za nieznajomym pojawili się jego koledzy. Zaglądali zza jego pleców. Jeden z nich skrzywił się lekko. Chłopak złapał cię pod rękę i zaczął prowadzić za sobą.
- Głowa w dół!- powiedział kiedy tylko chciałaś mu wyjaśnić że nic się nie stało a on akurat na ciebie spojrzał- Musisz trzymać głowę w dół!
Ręką przytrzymywał twoją głowę tak żebyś nie mogła jej podnieść. Wszystko to było bardzo dziwne. Nie wiedziałaś że aż tak się tobą zainteresuje, myślałaś że tylko przeprosi. Ale w końcu nieźle cię załatwił.
Nieznajomy chłopak siedział na krześle i swoimi wielkimi oczętami przyglądał się na to co pielęgniarka z tobą robi. Właśnie bandażowała ci nos żeby krew już więcej nie leciała. Jak się okazało leciała ona również z powodu dużego zdrapania.
- Naprawdę przepraszam!- zerwał się chłopak- Co mam zrobić?!- wpadł w lekką panikę.
- Chanyeol spokojnie…- powiedziała pielęgniarka śmiejąc się- Dziewczyna na pewno ci wybaczy. Prawda?
Pokiwałaś głową na tak. Wiec tak się nazywał. Chanyeol. I wtedy przypomniałaś sobie jak stał w blasku słońca i patrzył na ciebie. Tak samo jak patrzy się teraz. Chyba naprawdę się przejął.
Musiałaś przyznać że trochę serduszko zabiło ci szybciej kiedy tak się prowadził do pielęgniarki. Był naprawdę słodki i uroczy.
Wreszcie wyszliście od pielęgniarki. Chanyeol szedł obok ciebie i zaglądał co chwila w twoją stronę. Był wysoki i musiał się do ciebie schylać lekko.
- Już cię nie boli? –spytał.
- Niiee, w porządku. Dziękuje za pomoc.
- Nie dziękuj! To ja przepraszam. No i po za tym to… Jakoś muszę ci to wynagrodzić – zaśmiał się- Wiem! Kupię ci soczek!
- Soczek?
- Nie lubisz soczków? – jego mina z radosnej zmieniła się na minę zbitego psiaka.
- Nie o to chodzi !- od razu zaczęłaś się tłumaczyć- Naprawdę nic się nie stało!
- Ale ja chcę kupić ci soczek! No chodź!
Zaśmiałaś się jeszcze bardziej zdziwiona. Złapał cię za nadgarstek i przechleliście się przez grupkę uczniów na korytarzu po czym poszliście pod automat z napojami. Chanyeol zaczął przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu drobnych.
- Nie musisz mi nic kupować- przekonywałaś go ciągle.
- Ciiii…- przyłożył ci palec do ust – To są moje przeprosiny.
Nie mogłaś nawet złapać powietrza do płuc. Chanyeol wrócił do szukania monet a ty stałaś jak zryta. Kolana ci zmiękły. Był naprawdę bardzo przystojny… Nie chciałaś się nim zauroczyć bo wiedziałaś że to zapewne jednorazowa przygoda ale było już za późno… Wiedziałaś że to ten moment kiedy zaczynasz czerwienić się kiedy na ciebie spojrzy…
- Proszę – Chanyeol z wielkim uśmiechem na twarzyczce podał ci soczek w kartoniku o smaku pomarańczowym. Ale zanim go wzięłaś otworzył słomkę i wbił ją w opakowanie- Do dna!
- Dziękuję – wzięłaś od niego prezent i napiłaś się trochę patrząc na niego.
Chanyeol wydał z siebie cichy pisk i znowu zakrył usta rękoma.
- Kawaii!
Prawie oplułaś się sokiem. Pierwszy raz ktoś zareagował tak na ciebie i powiedział że to „kawaii”. Chanyeol to był naprawdę szalony chłopak.
Wtedy zadzwonił dzwonek i nadszedł czas rozstania. Trochę zrobiło ci się przykro.
- Do zobaczenia! I przepraszam jeszcze raz!- pomachał do ciebie i pobiegł w głąb korytarza.
Wiedziałaś że tak będzie. On od razu ci się spodobał a ty musiałaś teraz o nim zapomnieć bo zapewne więcej razy ze sobą nie porozmawiacie.

***

Uśmiechnęłaś się na jego widok. Stałaś za drzewem i przyglądałaś się chłopakom jak grają w piłkę. Chanyeol naprawdę szalał. Biegał we wszystkie strony i strzelał bramki. Mimowolnie zaśmiałaś się widząc jego radość.
Głupio było ci się na niego patrzeć z ukrycia. Ale wczorajszego dnia ciągle o nim myślałaś. Czułaś się jak jego fanka która musi się ukrywać. Nie spodziewałaś się ze tak szybko zawładnie twoim serduszkiem. Miałaś nadzieję że ci przejdzie ale na ten czas nie mogłaś się powstrzymać…
Chanyeol strzelił kolejną bramkę i został pochwalony przez swoich kumpli. Odwrócił się w stronę drzewa za którym stałaś. Szybko się schowałaś. Serce biło ci jak szalone.

„Oby mnie nie zobaczył, oby mnie nie zobaczył…”

Wyjrzałaś znowu zza drzewa i wtedy stało się to czego nie chciałaś ale z drugiej strony cię ucieszyło. Chanyeol lekko się zdziwił ale za chwilę uśmiechnął szeroko.
- Co tu robisz? –spytał i okrążył drzewo żeby znaleźć odpowiedź jednak nic mu nie przyszło do głowy.
- Szukam czegoś…! – szybko znalazłaś jakąś wymówkę.
- Chyba nawet wiem czego ! Poczekaj tutaj!
Lekko się zdziwiłaś. Przecież to była tylko wymówka i tak naprawdę nie sądziłaś że możesz coś tu zgubić.
Chanyeol biegł w twoją stronę z książką w ręku. Ah tak książka! Całkiem o niej zapomniałaś ale nie spodziewałaś się że akurat Chanyeol ci ją przyniesie.
- Proszę- powiedział i wręczył ci książkę – Wczoraj po tym zdarzeniu zostawiłaś ją tutaj a kiedy potem tu przyszedłem zabrałem ją.
- Oh… Dziękuję ci!- ucieszyłaś się i zaraz schowałaś książkę do torby.
- Tak w ogóle… - Chanyeol podrapał się w głowę i niezręcznie uśmiechnął - Jak masz na imię?
- ________ . A ty Chanyeol, tak ?
- T-tak! Skąd wiesz?
- Wczoraj pielęgniarka cię tak nazwała.
- Fakt…
Zapadła niezręczna cisza. Ty wiedziałaś że twoje policzki i uszy są całkowicie czerwone. Naprawdę zakochałaś się w Chanyeolu tak szybko?!
- Jak tam nosek? –spytał patrząc na ciebie a konkretniej na bandaż na twoim nosie.
- W porządku- powiedziałaś- Trochę boli.
- Przepraszam za to jeszcze raz – zaśmiał się- Nie chciałem. To było przypadkiem.
- Nie szkodzi, naprawdę. Ale to miło twojej strony.
- Cieszę cię. ________ , może pójdziemy na spacer?
- Z chęcią.
Nie mogłaś w to uwierzyć. Chanyeol złożył ci taką propozycję. Chyba jednak nie będziesz mogła się uwolnić od tego uczucia do niego… Chyba że on poczuje to samo.
***
Kolejny dzień zaczynał się tak samo spokojnie. Jedyne co się zmieniło to fakt że ciągle nie mogłaś zapomnieć o Chanyeolu. Wczoraj całą przerwę spacerowaliście przed szkołą i poznawaliście się. Przyznał że lubi grac na instrumentach a piłka nożna to tylko coś w czym jest dobry i robi to bo koledzy chcą z nim grać.
Siedziałaś w bibliotece i pisałaś pracę domową. Jednak nie mogłaś się skupić i patrzyłaś przez okno na boisko.
Ciągle myślałaś o tym co może robić teraz i właściwie co się z nim dzieje. Jeszcze go dzisiaj nie widziałaś.
- _______ !- ktoś zakrył ci oczy a po chwili usiadł obok ciebie na krześle – Co tam?
Uśmiechnęłaś się szeroko i pokazałaś mu swój zeszyt. Pokiwał głową znacząco.
- Uczysz się… To ci nie będę przeszkadzał – powiedział i wstał ale złapałaś go instynktownie za rękaw bluzy.
- N-nie przeszkadzasz – zaśmiałaś się niezręcznie.
Puściłaś go i odwróciłaś wzrok. Chanyeol usiadł obok. Zamknęłaś zeszyt i odwróciłaś się z jego stronę. Od razu zaczęliście się śmiać.
- Chyba nie można śmiać się w bibliotece – powiedział zamyślony – Chodźmy stąd.
- Masz rację.
Wyszliście z biblioteki i postanowiliście iść na boisko. Chciałaś popatrzeć jak Chanyeol gra w kosza. Akurat wtedy chłopaki wybrali taką grę.
Przyszliście pod trybuny. Chanyeol zdjął bluzę i zanim usiadłaś podłożył ci ją żebyś nie pobrudziła sobie spódniczki. Był naprawdę dobrze wychowany. Podziękowałaś mu za to.
To był prawdziwy szok dla ciebie. Taki mały gest a sprawił że ciągle się uśmiechałaś.
- __________ !- krzyknął do ciebie i ci pomachał – Trzymaj za mnie kciuki!
Wystawiłaś w jego stronę dwa uniesione kciuki i zaśmiałaś się. Naprawdę uroczy chłopak…
Po dzwonku od razu podbiegł do ciebie a ty oddałaś mu bluzę.
- I jak było? –spytał nabierając powietrza do płuc.
- Naprawdę dobrze grasz- przyznałaś.
- Dzięki! Może pójdziemy dzisiaj po szkole gdzieś, co?
Całkowicie jego propozycja zbiła cię z tropu. Czułaś ciepło na twarzy i na dodatek zapomniałaś jak się mówi. A on powiedział to z taką łatwością. Pokiwałaś jedynie głową z uśmiechem.
- To miło – powiedział czułym głosem- Do potem!
Chanyeol dołączył do swoich kolegów a ty poszłaś do klasy na lekcję.

***

Od razu po lekcjach wyszłaś ze szkoły i zostałaś zaatakowana przez Chanyeola. Znowu zakrył ci oczy ale tym razem się nie odzywał. Wiedziałaś ze to on. Miał takie cieplutkie dłonie… Miałaś okazję je dotknąć.
- Chanyeol – odwróciłaś się do niego.
- _______ ! To gdzie najpierw idziemy? Na lody ?- spytał uradowany.
- Z chęcią.
Poszliście wolnym krokiem. Chanyeol postanowił zabrać cię do najlepszego miejsca ze słodyczami. On sam bardzo lubił słodycze.
Stanęliście w kolejce po lody. Była ona jednak długa na dodatek całkowicie grzało na was słońce. Lekko zakręciło ci się w głowie.
- W porządku ______? – zmartwił się Chanyeol.
- T-tak ale trochę gorąco mi w głowę- przyznałaś.
- Stań sobie w cieniu a ja kupię nam lody. Jaki smak lubisz? –spytał.
- Waniliowy – uśmiechnęłaś się – Dziękuje.
Poszłaś stanąć sobie przy murku gdzie był cień a nad głową miałaś gałęzie drzewa. Bardzo przyjemne miejsce. Lodziarnia obok parku to naprawdę dobry pomysł.
- Trzymaj – powiedział uśmiechnięty Chanyeol po czym podał ci rożka do ręki.
Niestety kiedy tylko chciałaś go uratować przed spadnięciem na ziemię było jeszcze gorzej i rożek od razu wypadł wam z rąk.
Spojrzałaś na Chanyeola z przybitą miną. W tym momencie nie spodziewałaś się że Chanyeol „niechcący” upuścił i swój rożek.
Twoje oczy stały się większe. A on zaczął się śmiać. Zrobił to dlatego że ty też nie miałaś już co jeść a on nie miał już więcej pieniążków. To było naprawdę miłe. Zaczęłaś się śmiać z nim.
- Nie musiałeś…! – szturchnęłaś go lekko w ramię.
- Ale chciałem! _______, co teraz robimy? Może pójdziemy do parku?
Tak też zrobiliście. Poszliście usiąść na ławeczce w cieniu. Chanyeol miał w plecaku jeszcze picie i dał ci je kiedy powiedziałaś że chce ci się pić. Troszczył się o ciebie, widziałaś to. Czułaś że on też może odwzajemniać twoje uczucia. Inaczej nigdy byście tu teraz nie siedzieli. I tak bardzo cię ten fakt ucieszył.
 Kiedy słońce zaczynało się chować za horyzontem postanowiliście już iść do domów. Chanyeol odprowadził cię i jeszcze dla pewności spytał czy wszystko twoim noskiem (jak sam powiedział) w porządku. Widać było jak bardzo się tym przejął, wtedy i dzisiaj.
- Wiesz co… Jesteś dla mnie taki miły- zaczęłaś trochę zawstydzona ale postanowiłaś się przemóc – Bardzo cię za to lubię.
- ________ … Chciałem żebyś zauważyła moje dobre intencje… I nie chciałem uszkodzić ci noska…
- Nic się nie stało, przecież ci mówiłam – zaśmiałaś się i podeszłaś do niego bliżej po czym złapałaś za ramiona i schylając go do siebie pocałowałaś w policzek.
Kiedy tylko puściłaś go zauważyłaś że się czerwieni. Na dodatek dotknął miejsca w które go pocałowałaś.
Pomachałaś mu i poszłaś do domu. Nie sądziłaś że odważysz się na to. Chanyeol jeszcze parę sekund stał pod twoim domem jak zaczarowany. Bardzo cię to ucieszyło że tak się zachowuje. To znaczyło że jednak nie jesteś mu obojętna…
Serduszko biało ci jak szalone przez ten nakład emocji. W końcu zrobiłaś ten pierwszy krok. I się opłacało.

***

Chanyeol z samego rana powitał cię pod twoim domem. Nie sądziłaś że tu przyjdzie.
- Dzisiaj idziemy do szkoły razem, yeobo! – powiedział z uśmiechem.
Już na wstępie musiał doprowadzić cię do podwyższonej temperatury ciała. Odgarnęłaś włosy za ucho i uśmiechnęłaś się przyjaźnie. Chanyeol złapał cię za rękę i zaczął nią machać idąc wesoło do szkoły.

 Od tamtej pory tworzyliście bardzo udaną parę. Chanyeol nawet powiedział że twój nosek „do wesela się zagoi”. Czułaś że będzie wam dobrze. Od początku polubiliście się. Nie sądziłaś ze takie chodzące szczęście jak Chanyeol dotknie akurat ciebie.


~ Sungmi

Dziękuję za komentarze pod poprzednim moim scenariuszem! Staram się pisać je coraz dłuższe :3

sobota, 11 stycznia 2014

Sehun ~ 널 사랑해

Scenariusz dla SooJin .
Mam nadzieję że się spodoba :3 Chyba mój najdłuższy scenariusz ^o^
Miłego czytania.





Serce biło ci jak szalone. Nie mogłaś uwierzyć w to że pierwszy raz jesteś na fansignu w Korei na dodatek na fansignu EXO. Strasznie chciałaś już ich zobaczyć.
- ______ !- krzyknęła przyjaciółka i potrząsnęła tobą - Zaraz będziemy, nie zasypiaj!
Wcale nie spałaś. Jedną nogą byłaś już w niebie a myślami obok… Swojego ulubieńca. Sehuna. Wiedziałaś że kiedy już do niego podejdziesz to przestaniesz racjonalnie myśleć. Przecież nie codziennie marzenia się spełniają.

***

Wszystko odbywało się na zewnątrz. Bus wreszcie dotarła miejsce i można było ustawić się w kolejce. Twoja przyjaciółka poszła do swojego ulubieńca a ty stałaś przy dość długiej kolejce do Sehuna. W rękach trzymałaś ładne opakowanie z prezentem w środku oraz płytę do podpisania.
Wreszcie pisk i krzyk fanek uprzedził wejście EXO. Ładnie się przywitali i usiedli przy stolikach. Przyszedł czas na krótką rozmowę.
Widziałaś już paru członków zespołu. Nie mogłaś w to uwierzyć. Co chwila ktoś błyskał fleszem od aparatu.
Nadeszła ta chwila. Dziewczyna stojąca przed tobą odeszła na bok żegnając się „dziesięć tysięcy razy” i zwolniła ci miejsce. Podeszłaś tam niepewnie wręczając Sehunowi swój prezent. On przywitał się i spojrzał na ciebie z uśmiechem.
- Dangsin-eun eodiseo ibnikka? (Skąd jesteś?)
Patrzyłaś na niego lekko pytającym wzrokiem. Wręczyłaś mu płytę i niezręcznie się zaśmiałaś. W ogóle nie wiedziałaś o co pyta. Nie znałaś tak koreańskiego, jedynie podstawowe zwroty niektóre słowa.
- I’m from Poland and I don’t know…(Jestem w Polski i nie znam...)- zaczęła się tłumaczyć że nie znasz koreańskiego swoim niezwykle profesjonalnym językiem.
- Poland?! – Sehun zdziwił się bardzo i złapał za marker- Very away from here…(Bardzo daleko stąd!)
Czyli jednak nie tylko twój angielski był tak ograniczony. Pocieszyłaś się tym. Przez moment patrzyłaś na Sehuna. Nawet nie zauważyliście że nadal patrzycie sobie w oczy. Wreszcie Sehun oderwał wzrok i zaśmiał się cicho.
- Dangsin-ui ileum eun mueos-ibnikka ? (Jak masz na imię?)
Totalnie nie wiedziałaś już co powiedzieć. Sehun przyłożył do ust końcówkę od markera ale po chwili zrobił zamyśloną minę.
- Sorry – uśmiechnął się – Name…! What is you name? (Jak masz na imię?)
- ________ - powiedziałaś nie odrywając od niego wzroku.
Patrzył niezręcznie na ciebie. Nie wiedział co ma zrobić. Wreszcie zabrał się za pisanie. Ciekawiło cię jak zapisze twoje imię. Jednak bardzo się ucieszył na widok prezentu i to ciebie również cieszyło.
Sehun namazał swój autograf i przy okazji dorysował serduszko.
- How long you are here? (Jak długo tu jesteś?)
- In Korea?(W Korei?)
- Ne.
- Yesterday I came here. I don’t know your language, sorry. (Wczoraj tu przyjechałam. Nie znam twojego języka, wybacz.)
- Aniya. You don’t have to know it. Well… I don’t know how to write your name, so I call you „Jagi”, right? (Nie musisz go znać. Więc, Ja nie wiem jak napisać twoje imię dlatego nazwałem cię „jagi”, dobrze?)
- Oh… Tak! To znaczy YES. Ne, ne.
- Here you are (proszę bardzo) – Sehun wręczył ci płytę. Przez sekundę mogłaś dotknąć jego dłoni. Czułaś że zaraz zemdlejesz – And thanks for gift. (I dziękuję za prezent)
Schowałaś płytę i wyjęłaś telefon. Spytałaś się go czy zrobi sobie z tobą zdjęcie. Zgodził się bez problemu i nawet objął cię ramieniem. Ze względu na to że był wyższy to on trzymał telefon. Podziękowałaś mu i niestety już musiałaś iść.
- Thank you very much! You are my favourite idol. Saranghaeyo! Bye! (Dziękuję ci bardzo! Jesteś moim ulubieńcem)
- Bye, Jagi.
Sehun pomachało ciebie a ty do niego. Nadal czułaś ze to sen. Nie mogło być tak pięknie. Zaczęłaś szukać idealnego miejsca do stania, tak żeby widzieć dobrze Sehuna.

***

Minęło już parę godzin. EXO porozmawiało z fanami i niestety nadszedł czas rozstania. Nie chciałaś już jechać do hotelu. Miałaś po tym wydarzeniu jeszcze jeden dzień żeby pobyć trochę w tym kraju i nacieszyć się tutejszą kulturą i atrakcjami. Na dodatek przyjechałaś tu specjalnie dla EXO.
- _______ ! Chodź bo się spóźnimy !- krzyknęła twoja przyjaciółka po czym pociągnęła cię za sobą. Czułaś się źle wiedząc że to już ostatnia chwila tutaj.
Wbiegłyście do autobusu i usiadłyście na swoje miejsca. Jechał on prosto pod hotel. Całą drogę słyszałaś jak wszyscy wraz z twoją przyjaciółką zachwycają się tym co dostały i tym co napisali dla nich chłopaki. A ty czułaś jednak pustkę…

Usiadłaś przed komputerem i weszłaś na tłumacza internetowego. Wpisałaś tam po kolei każdą literkę jaką nabazgrał Sehun. „Jagi” było napisane naszymi literkami i wtedy uśmiechnęłaś się sama do siebie. Przy okazji napisał „I love you”. Dorysował obok serduszko.
To było takie piękne. Nie dość że trzymał to w rękach to jeszcze tak ładnie się podpisał.

Jagi, masz bardzo ładny uśmiech i piękne oczy. Przebyłaś bardzo długa drogę do mnie. Dziękuję! I love you”.

Miałaś ochotę się rozpłakać ze już nigdy więcej się nie zobaczycie. Ale wiedziałaś ze tak będzie, przecież on był gwiazdą a ty zwyczajną dziewczyną z Polski. Przynajmniej miałaś nadzieję że Sehun wie gdzie jest Polska. Zaśmiałaś się cicho na samą myśl o tym jak szuka jej na mapie…
Chciałaś jeszcze spojrzeć na wasze wspólne zdjęcie i na wszelki wypadek zrobić parę jego kopii. Zaczęłaś przeszukiwać kieszenie i wszystko co się dało żeby znaleźć telefon. Niestety nigdzie go nie było. Twoja przyjaciółka wyszła specjalnie po to spod prysznica i również lekko się zdziwiła. Pomagała ci szukać ale to na nic.
Nie było ci przykro że zgubiłaś akurat telefon i nie dodzwonisz się do rodziców. Jedynie nie chciałaś stracić tego tak ważnego zdjęcia a właśnie to się stało.
Łzy spływały po twoich policzkach a przyjaciółka starała się ciebie pocieszyć. Rozumiała że to jest powód do płaczu, jak najbardziej. A teraz jedyne co ci zostało po Sehunie to ta podpisania przez niego płyta.

***

Była już 1 w nocy. Nadal nie mogłaś spać. Przyjaciółka już dawno zasnęła. W pewnej chwili w całym pokoju zrobiło się jasno. Ktoś dzwonił do twojej przyjaciółki jednak miała ona wyciszony telefon. Podeszłaś do jej szafki i go wzięłaś.
Był to twój własny numer na wyświetlaczu. Właśnie ktoś mógł uratować twoje zdjęcie ale nie wiedziałaś jak dogadasz się z tą osobą która mogła cię też okazać Koreańczykiem i pewnie tak też było. Mógł nie znać angielskiego.
Odebrałaś szybko.
- Halo? – w ostatniej chwili się poprawiłaś -Yeoboseyo?
- Can I talk with… _______? (Czy mogę rozmawiać z….)- głos w słuchawce nie bardzo wiedział jak wymówić twoje imię. Ale skąd je znał?
Czyżby to był… Sehun?! Tylko on przyszedł ci do głowy. Przez chwilę nie mogłaś oddychać z emocji.
- Ne. Who are you? (Kim jesteś?)
- You know me. Today we meet on fansing, you remember?  You lose your phone… I saw our photo. (Znasz mnie. Dzisiaj poznaliśmy się na fansingu, pamiętasz mnie? Zgubiłaś swój telefon…)
- How you found it?! (Jak go znalazłeś?!)
- Doesn’t matter (Nie ważne) – zaśmiał się do słuchawki – Where are you? (Gdzie jesteś?)
- In hotel, Sutome.
- I’ll come there. Wait for me, Jagi. (Przyjadę tam. Czekaj na mnie)
Sehun rozłączył się. Byłaś w szoku. Z jednej strony znowu miałaś wrażenie że to sen, ale to przecież było takie realistyczne.
Chciałaś obudzić przyjaciółkę ale uznałaś że nie będziesz tego robić. Ubrałaś się w coś i mimo wszystko ładnie ułożyłaś włosy.
Wyszłaś przed hotel. Recepcjonista dziwnie się na ciebie patrzył. Naprawdę zrobiłaś to bardzo cicho ale i tak było dziwnie.
Usiadłaś na schodkach. Tutaj o tej porze było jeszcze „życie”. I to takie jak w Polsce w dzień. Całkiem inne miasto.
Nie wiedziałaś czego się spodziewać. Przecież jak przyjedzie tu osobiście to będzie to bardzo dla niego ryzykowne.
Widziałaś z daleka jak ktoś idzie w twoją stronę. Wstałaś niepewnie. Ubrany był na czarno, miał na sobie skórzaną kurtkę i przy okazji czarny kaszkiet.
Podszedł do ciebie i zatrzymał się. Po chwili zobaczyłaś jego uśmieszek.
- Jagi – powiedział przeciągając.
- Thank you very much for this ! I never mind that you found my phone! (Bardzo ci za to dziękuję! Nie pomyślałabym że to ty znajdziesz mój telefon)
- Youre welcome. But... If you want to get back your phone, you must come with me. (Nie ma za co. Ale jeśli chcesz odzyskać swój telefon musisz iść ze mną.)
Iść gdzieś z Sehunem? Trochę się bałaś. Nie mówiłaś nikomu że wychodzisz a na dodatek jak coś ci się stanie? Ale w końcu to jest Sehun. Druga taka okazja mogła się nie przytrafić. Może to było głupie, ale zgodziłaś się.
Byłaś w szoku kiedy zatrzymaliście się przed motocyklem. W życiu byś się nie spodziewała że Sehun przyjedzie tutaj motocyklem. Na dodatek nigdy nie jechałaś motocyklem. Przy okazji będziesz musiała się trzymać Sehuna żeby nie spaść.  Jednak ten dzień to był chyba sen…
- Sehun… I’m scared (Boje się)– powiedziałaś niepewnie kiedy usiadł na motocyklu i podał ci kask.
- I’ll not hurt you. (Nie skrzywdzę cię.)
Powiedział to z taką czułością że od razu mu zaufałaś. Co mogło ci się stać?
Kiedy tylko odpalił motocykl złapałaś się go mocno w pasie. Jak się okazało pojechaliście w lekko odległe miejsce. Widać tam było całe niebo i gwiazdy. Było tam pięknie.
Sehun usiadł na murku i uśmiechnął się.
- If you are from Poland… I will show you this Town (Jeśli jesteś w Polski, pokażę ci to miasto)– powiedział- How long you be there?(Jak długo tu będziesz?)
- One day. Only one day… (Jeden dzień… Tylko jeden dzień)- usiadłaś obok niego i spuściłaś głowę.
- Well… You are my fan, right? (Więc… Jesteś moją fanką, prawda?) – spojrzał na ciebie więc pokiwałaś głową – What you like… I want to know what you like in me? (Co lubisz… Chcę wiedzieć co we mnie lubisz?)
- Hm… - zaczęłaś się zastanawiać – I like the way you are. Very calm and… handsome.(Lubię to jaki jesteś. Bardzo spokojny i… przystojny.)
- I swear you don’t know me. Today I’ll show you the real me (Przysięgam że nie znasz mnie… Dzisiaj pokażę ci jaki jestem naprawdę.)

***

Nie wiedziałaś ze w Korei jest tak wspaniale. Właśnie spędzałaś noc z Sehunem. Zwiedzaliście różne części miasta i świetnie się bawiliście. Sehun nosił na oczach okulary więc nie mogłaś patrzeć na jego piękne oczy jednak sama obecność i ta zabawna sytuacja że czasami żadne z was nie mogło się wysłowić po angielsku już coś znaczyła. Nie wiedziałaś że i tak łatwo przyjdzie wam rozmowa. Wiadome było że nie mówicie często w odpowiedniej formie ale rozumieliście się.
Byliście już w barze żeby coś przekąsić, oraz w salonie gier żeby pograć. Poszliście na karaoke.
Przyszedł czas zwiedzić plac. Akurat były tam pokazy ogni. Wyglądało to tak pięknie. Stałaś obok Sehuna i nie wiedziałaś co jest lepsze. Sehun obejmował cię jednym ramieniem i czasami chciał coś powiedzieć do ciebie ale nie mógł znaleźć na to angielskich słów więc tylko zawstydzał się. Robiliście sobie też różne wspólne zdjęcia na pamiątkę.
Nigdy nie pomyślałabyś że taki jest. Zazwyczaj kiedy jest na filmikach z EXO, jest charyzmatyczny i poważny. Nie wychyla się zbytnio. Jednak jest bardzo czuły i przyjacielski.
Nadeszła godzina 4 nad ranem. Byliście bardzo zmęczeni. Przez ten czas udało się wam zaprzyjaźnić. Sehun chciał utrzymać z tobą kontakt wiec kupił ci koreańską kartę i powiedział że kiedy tylko będziecie mogli porozmawiać to doładuje ci ją i zadzwonisz do niego. Wiedziałaś ze to będzie bardzo drogie ale obiecał że jutro jeszcze się zobaczycie i poda ci swoje prywatne konto na czacie.
 Sehun odwiózł cię pod hotel i nie bardzo wiedział jak się pożegnać.
- You are very cool. I think, I really like you. (Jesteś bardzo fajna. Myślę że naprawdę cię lubię)
- You know that I like you too (wiesz ze ja ciebie też lubię)– uśmiechnęłaś się i czułaś jak twoje policzki rumienią się.
Sehun przytulił cię lekko a potem lekko odsunął się i pocałował cię w czoło. W tej chwili całkowicie zapomniałaś o tym jak się oddycha, mówi i myśli.
Przez to wszystko zapomniałaś mu oddać kask.

***

Koleżanka z samego rana nie chciała ci uwierzyć że to wszystko przespała. Nawet nie wierzyła ci że byłaś tam z Sehunem. Zresztą… Sama w to nie wierzyłaś. Dopiero namacalne dowody takie jak twój telefon, zdjęcia i nowa karta do telefonu pozwoliły ci uwierzyć. Przyjaciółka kiedy zobaczyła zdjęcia była w takim szoku że nie wiedziała co ze sobą zrobić. Przyznała że bardzo ci zazdrości.
Sehun napisał ci na nową kartę że przyjedzie dzisiaj o 20 ponieważ nie będzie mógł wcześniej gdyż będzie na treningach. Przy okazji dodał że napisał to z tłumaczką EXO.
Byłaś taka ucieszona. Jednak po chwili zdałaś sobie sprawę że o 21 musisz jechać na lotnisko z polskim fanklubem. Nie była to dobra wiadomość.

 Nadszedł wieczór. Byłaś już spakowana po to żeby jak najdłużej być z Sehunem. Nawet zaniosłaś już bagaże do autobusu. Przyjaciółka bardzo się cieszyła z twojego spotkania. Bała się jednak że szybko odpłyniesz i potem z Polsce będziesz ciągle płakać za Sehunem. Wystarczy że płakałaś za nim jeszcze przed poznaniem go na żywo.
Przed 20:00 usiadłaś na przystanku bo tam miałaś czekać. Sehun wiedział o tym że będziesz tu tylko do 21:00.
Niestety. Była już 20:30 a jego nie było. Tak się martwiłaś. Było ci coraz gorzej. Chciałaś się rozpłakać.
- Naprawdę muszę tam jechać!- zawołał Sehun i chciał wyjść z Sali treningowej.
- Jeśli teraz wyjdziesz to nie wystąpisz – powiedział manager. Widział że to musi być coś poważnego i trochę zmiękł – Za 15 minut.
Sehun był zły ale podziękował. Miał nadzieję ze to starczy.
Siedziałaś na przystanku. Twoja przyjaciółka przyszła do ciebie.
- Już nie przyjedzie – powiedziała- To jest wiecznie zajęta gwiazda. Nie chciałam ci tego mówić ale lepiej będzie jak już pójdziemy do autobusu.
- Jeszcze poczekam- twój głos zaczynał ci się łamać.
Przyjaciółka poszła. Zostałaś sama. Trzymałaś kask na kolanach i wyczekiwałaś Sehuna.

 Sehun jechał tak szybko jak nigdy. Niechciał żeby ktoś go teraz zatrzymywał. Chciał mieć z tobą kontakt i jeszcze raz cię zobaczyć. Ostatniej nocy bardzo się polubiliście. Również chciałaś go jeszcze ujrzeć… Pewnie to będzie ostatnie wasze spotkanie. Jeśli w ogóle się odbędzie. Łzy niekontrolowanie poleciały z twoich oczu. Nie mogłaś się powstrzymać już więcej.
- ______ ! Musimy już jechać. Jest już 20:59 , chodź !- krzyczała twoja przyjaciółka i ciągnęła cię za rękę.
Zostawiłaś kask na schodach ale nie mogłaś się już wracać. Nie chciałaś. Weszłyście do autobusu i kierowca wydał komunikat że jedziecie…
Sehun nawet nie spojrzał na zegarek. Przybiegł pod schody i jedyne co zobaczył to swój kask. Podszedł wolnym krokiem i wziął go w ręce.
Poczuł jak ogarnia go smutek i pustka. Bardzo cię pokochał. Nie mógł ci już tego teraz powiedzieć. Złamał obietnicę i czuł się z tym źle. Ale wiedział że zrozumiesz… Przez to wszystko łzy napłynęły mu do oczu.
Przez moment żałował że jest sławny.
- I will found you, Jagi.

***

Nie mogłaś nadal się otrząsnąć z tego wszystkiego. Bardzo przeżyłaś to rozstanie. Niestety ale koreańska karta wyczerpała środki na koncie. Jeszcze w Korei Sehun napisał ci sms’a i odczytałaś go na lotnisku. Niestety był po koreańsku i nie mogłaś go przeczytać.
Na drugi dzień po powrocie odważyłaś się włączyć tłumacza i zobaczyć jaką treść kryje wiadomość. Wpisałaś po kolei literki. W końcu wszystko ułożyło się w całość. Jedyne co mogłaś zrobić to powstrzymywanie łez. Tak bardzo chciałaś spotkać się z Sehunem znowu…


제발 너무 보고 싶어. 널 사랑해.

Proszę, tęsknię za tobą. Kocham cię.


~ Sungmi.
Błędy w angielskim są zapewne moimi błędami ale akurat to na potrzeby scenariusza i znajomości języka angielskiego bohaterów :)

Dziękuję za wszystkie komentarze pod moimi scenario, nawet jak nie odpisuję to są one dla mnie bardzo ważne i bardzo motywują do pisania. Dziękuję :3 

wtorek, 7 stycznia 2014

Rasa ~ Remember me?



  Scenariusz dla Pri_Marshmallow <3

Mam nadzieję że się spodoba. Rekompensatą za tak długie oczekiwanie jest trochę dłuższy tekst. Znaczy się wydaje mi się ze dłuższy niż reszta moich scenariuszy XD 
 Scenariusz pisany z punktu widzenia biasa :)
Miłego czytania =^o^=





Męczący dzień. Cóż za męczący dzień. Otworzyłem drzwi do domu i wszedłem do środka. Ściągnąłem buty i odetchnąłem z ulgą. Kurtkę „niefortunnie” rzuciłem na podłogę. Przeciągnąłem się chyba setny raz dzisiaj i wolnym krokiem udałem się do kuchni.
- Jagi! – zawołałem otwierając lodówkę- Gdzie jesteś?! Nie ma nic w lodówce…
Nikt mi nie odpowiedział. Czyżby ______ wyszła z domu? Ale jeśli tak to gdzie? O! Może do sklepu po jakieś przekąski.
- Jagi! – zawołałem dla pewności i zajrzałem do salonu.
Cholera. Strach dotknął mnie zimną dłonią. ______ leżała na podłodze i wyglądało na to że zemdlała. Od razu podbiegłem do niej i potrząsnąłem nią mocno. Sprawdziłem jej puls.
- ______!
Oh… Tak się bałem że nie oddycha a jej serce nie pracuje. Przez głowę przebiegł mi najgorszy scenariusz. Na całe szczęście żyła…
Złapałem za telefon stacjonarny. Co ja do cholery robię ?! Szybciej będzie jak sam ją zawiozę.
Tak też zrobiłem. Nie ubierając się, tylko podnosząc kurtkę z podłogi i przykrywając nią moją Jagi pojechałem do szpitala.
Bałem się. Tak strasznie się bałem kiedy lekarze zabronili mi wchodzić na salę. Nie dostarczyli mi żadnych informacji. Siedziałem na korytarzu i nerwowo stukałem butem w podłogę. Przy okazji nie mogłem opanować moich trzęsących się dłoni. Przecież ______ była chodzącym okazem zdrowia, nie mogła tak po prostu się rozchorować. Jak to możliwe?
Nie zamknąłem nawet domu na klucz. Prawie rozpłakałem się w drodze do szpitala. O mało nie spowodowałem wypadku. Nie przepuściłem starszych ludzi na przejściu, i wtedy pierwszy raz spotkałem się z krytycznym spojrzeniem kierowanym w moją stronę.
Nienawidzę takiej niewiedzy. Do cholery, czego oni stamtąd nie wychodzą ?! Podszedłem do  drzwi i chciałem zajrzeć do środka ale dziwny rodzaj szkła mi na to nie pozwalał. Wtedy drzwi otworzyły się z zamachem. Odskoczyłem do tyłu. Dość niezręcznie się poczułem ale szybko o tym zapomniałem.
- Co z _______ ? Jak się czuje ? Będzie dobrze?
Lekarz przerwał moją wiązankę pytań. Oznajmił mi to czego tak się bałem…
- Pacjent jest w śpiączce. Przyczyna jest nie do końca znana ale prawdopodobnie to uraz głowy. Czy ostatnio wydarzyło się coś co mogło zagrozić zdrowiu pacjenta?
Chodzący okaz zdrowia. Co prawda ostatnio _______ skarżyła się na ból głowy ale tylko po tym kiedy półka z książkami zawaliła się i niestety nieco książek uderzyło ją w głowę. Myślałem że to banalne, przecież… Nie to nie może być przez książki…
- Ostatnio spadła na nią spora ilość książek…
- A czy pacjent skarżył się na ból głowy?
- T-tak… Brała leki przeciwbólowe.
- Wiem że to zabrzmi głupio ale nigdy nie wiadomo czy nie uszkodziła sobie nerwów. Człowiek to nadal wielka zagadka… Na razie może pan jechać do domu i zajrzeć tu jutro rano. Nie wiemy kiedy pacjentka się zbudzi.
Coś tknęło moim sercem. Bardzo. Na tyle mocno że musiałem usiąść. A co jeżeli się nie obudzi?
Muszę przestać tak myśleć. To złe myślenie.
Kiedy doszedłem do siebie postanowiłem zajrzeć do sali. Nie ma mowy żebym dzisiaj pojechał do domu.
_______ była już podłączona do kroplówki i odpowiedniego sprzętu. Nie wiedziałem dlaczego ale bałem się tam podejść. Strach obleciał mnie tak samo jak wtedy kiedy zobaczyłem ją w domu, na podłodze.
Usiadłem na krzesełku i przyjrzałem się mojej Jagi z uwagą. Była taka niewinna. Dlaczego to jej musiało się przydarzyć? Dlaczego nie… mi?
Chciałem wiedzieć co będzie dalej. Przez całą noc żałowałem wszystkiego czego jej nie powiedziałem. A przecież nikt jeszcze nie wiedział czy to koniec…! Ale jestem głupkiem. Przecież moja Jagi jest silna. Złapałem ją za dłoń i tak nie odrywając od niej wzroku wreszcie zasnąłem.
Obudziła mnie z samego rana pielęgniarka. Wskazała na moją dłoń. Nie wiedziałem co robić. Czułem jak coś trzyma mnie za palec u ręki. Widziałem to.
Jagi. Moja kochana Jagi. Tak się cieszyłem że złapała mnie podczas snu. Tak głębokiego snu. Dała mi znak że wszystko będzie dobrze. Nie mogłem w to uwierzyć. 

***  

- Jagi…! ______ ! – zawołałem uszczęśliwiony.
Po jednym dniu _______ obudziła się i powoli otworzyła powieki. Oparła się na łokciach i spojrzała w moją stronę. Czułem jak radość rozpiera moje serduszko od środka i przekazuje całe ciepło do moich dłoni. Do naszych dłoni. Trzymałem ją mocno. Szybko pocałowałem ją delikatnie w rękę.
- _______, dobrze się czujesz?- spytałem z uśmiechem.
- Co ja tu robię? – jej głos był ledwo słyszalny. Usiadła prosto i zaczęła się rozglądać. Jej wzrok znowu zatrzymał się na mnie a potem na naszych rękach. Zabrała ręce do siebie.
- Jagi… W porządku? Jesteś w szpitalu – trochę mnie to zmartwiło.
- Kim… Ty jesteś?
Straciłem czucie. Nie mogłem nawet mrugać. Moje oczy maksymalnie się powiększyły. Lekko otworzyłem usta bo nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.
- _______ nie drocz się ze mną- zaśmiałem się lekko – Przestraszyłaś mnie. To ja, Rasa!
- Ale… Ja cię nie znam…
Odsunęła się ode mnie. Opuściłem ręce i nie wiedziałem co powiedzieć. Zabolało mnie. Tak mocno że chciałem się rozpłakać ale nie mogłem. Ten ból ogarniający całe moje ciało, moją duszę. Całego mnie. Uczucie stracenia i cierpienia. Tak mała ilość swój wypowiedziana od mojej Jagi spowodowała ze czułem się uwięziony ze swoją miłością. Nie mogłem jej okazać, nie mogłem nic w tym momencie zrobić. Jagi…. Dlaczego mnie nie pamiętasz?

*** 

Bezsilnie stawiałem szybkie kroki. Nie wiedziałem co robić. Wpadłem do domu jak szalony nie zamykając drzwi. Nie zdążyłem wejść nawet do salonu. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach szybciej niż się spodziewałem. Zatrzymałem się w progu i oparłem o futrynę. Nie mogłem nawet przestać szlochać.
- Jagi… _______! Jak możesz mnie nie pamiętać…!- upadłem na kolana chowając twarz dłoniach – Jak możesz… To przecież ja… Geonwoo…
To niszczyło mnie od środka. Jednak nie mogłem dać aż tak ponieść się emocjom. Musiałem zrobić wszystko żeby ją odzyskać. To nie może się tak skończyć…
Nie miałem prawa się do niej zbliżać. Kochała mnie ale nawet nie wiedziała jak bardzo. Nawet nie wiedziała jak bardzo ja ją kocham. Tego dnia zrozumiałem że to może być koniec.
Nie. To nie może się na tym zakończyć…
Chcę żeby wiedziała kim jestem. Kim dla niej jestem.
Jagi, przepraszam…
Wyrzucałem z szafki płyty i wszystkie graty. Nie było czasu. Wreszcie znalazłem nasz album ze zdjęciami. Otworzyłem go i wtedy łzy poleciały jeszcze bardziej. Nie wiedziałem już dlaczego płaczę. Dlatego że ona mnie nie pamięta czy dlatego że tyle jej nie powiedziałem?  Tyle nie zrobiłem. A mogłem.
Już teraz, w tym momencie zaczynałem za nią tęsknić.

*** 

- Przyniosłem coś- powiedziałem nieco łamiącym się głosem- Przepraszam.
______ chyba wiedziała że nie kłamię. Była mądra. W końcu nie bez powody ktoś kogo nie pamiętała przyczepił się jej aż tak bardzo.
Podałem jej delikatnie album z naszymi zdjęciami. Niepewnie patrząc na mnie otworzyła pierwszą stronę. Nie wiedziałem jak się zachować. To musiało być dla niej szokiem. Odczytałem to z jej wzroku
- Park… Geonwoo? – spytała.
Nie mówiłem jej jak mam na nazwisko. Mogła to pamiętać? Popatrzyłem uważnie na zdjęcie. Nigdzie nie pisało jak w pełni się nazywam.  
- Pamiętasz coś? –usiadłem przy niej z nadzieją wypisaną na twarzy.
- Myślę że tak…- uśmiechnęła się delikatnie- Niestety ale…
Nie dałem jej dokończyć. Szybko przytuliłem się do niej czując że małe światełko w tunelu właśnie się zapaliło. Czułem jak łzy napływają mi do oczu. Znowu. Ale tym razem były one rozkoszą. Nie potrafiłem tego opisać.
- Tak się cieszę…
- Niestety ale nie pamiętam zbyt wiele… Wiem jak się nazywasz… Wiem że straciłam pamięć… Ale…
Spojrzałem na nią ostatkiem sił powstrzymując się od kolejnego wybuchu radości.
- Przepraszam, nie pamiętam nic więcej. Widzę te zdjęcia, i wierze ci. Jeśli naprawdę byliśmy razem…
- Wiem że mnie kochałaś… Wiem że pokochasz mnie znowu. Łączy nas niewidzialna więź której nie możemy przerwać. Możemy to zakończyć ale nigdy to nas nie opuści… Wiedz ze ja ciebie kocham… Nie ważne czy mnie pamiętasz czy nie. Proszę nie kończ tego…
Niecierpliwie czekałem na jej odpowiedź. Kiedy spojrzała na mnie serce zakuło mnie w środku. Chyba bałem się tego co powie… Tym czasem jej oczy napełniły się łzami i powoli spłynęły po policzku.
- Jagi nie płacz – pogłaskałem japo włosach- Przepraszam…
- Jeśli dawniej coś do ciebie czułam… To masz rację. To nigdy się nie skończy. Obiecuję pokochać cię na nowo, Geonwoo. Obiecuję…

*** 

Nadszedł dzień w którym Jagi w końcu mogła wyjść ze szpitala. Specjalnie przygotowałem nasze mieszkanie na tą uroczystość. Nawet przygotowałem kolację.
Wreszcie usiedliśmy w spokoju przy stole w salonie. Zgasiłem światło. W pokoju paliły się świeczki. Każda z nich miała pomóc mojej Jagi przypomnieć sobie nasz pierwszy wspólny wieczór. Chciałem zrobić wszystko tak samo.
Przez całe trzy dni przypominałem wszystko co się między nami zdarzyło. _______ słuchała z uwagą. Czasem przypominała sobie niektóre chwile, ułamki, sekundy.
- Jagi…- złapałem ją za rękę i przysunąłem powoli do siebie- Obiecuje cię że nawet jeśli znowu o mnie zapomnisz… To zrobię wszystko żeby przywrócić ci pamięć. Dlatego chcę ci to dać- włożyłem na jej palec pierścionek. Był srebrny i całkiem zwyczajny. Nie chciałem nigdy przesadzić. Uważałem że bardzo do niej pasował- Kiedy spojrzysz na ten pierścionek… Przypomnisz sobie wszystkie nasz wspólne chwile, dobrze?
Uśmiechnęła się a po chwili zaczęła płakać. Nie wiedziałem dlaczego, czy ze szczęścia czy ze smutku. Jedynie przytuliłem ją do siebie i pocałowałem lekko w czoło. Sama się do mnie wtuliła.
Brakowało mi tego. Z uczuciem i oddaniem złożyłem pocałunek na jej ustach.
Wiedziałem że mogę spać spokojnie. Zaczynałem bardzo uważać na jej zdrowie. Każdy moment z naszego życia był uwieczniony w albumie, na nagraniach i w moim prywatnym pamiętniku. Może to i głupie… Ale dla mojej kochanej Jagi jestem w stanie poświęcić życie.


„Jagi. Przepraszam że nie mówiłem tego wcześniej. Jeśli kiedyś to przeczytasz… To wiedz że kocham cię nad życie całym moim sercem i całą moją duszą. Całym mną.”

~Sungmi

czwartek, 2 stycznia 2014

Hanbyul ~ Podróż tysiąca mil.

Ah, wreszcie wróciłam i udało mi się wymęczyć coś w końcu =^w^= Postaram się coś częściej pisać ale coś mi ostatnio nie wychodzi =T_T= 

Scenariusz na zamówienie Love LaLa.

Zapraszam do czytania =^v^=




 Z nieba powoli spadały płatki śniegu. Siedziałaś na ławce w parku i patrzyłaś się na chmury. Chłodny podmuch wiatru zrobił z twojej idealnie ułożonej fryzury niezłe tsunami.
- Aigooo – mruknęłaś i zaczęłaś poprawiać włosy.
Chciałaś ładnie wyglądać na dzisiejszym spotkaniu. Ale miałaś wrażenie że się nie odbędzie… Hanbyul spóźniał się już 20 minut.
Twoje dłonie i stopy powoli zaczynały robić się bardzo zimne. Nie czułaś policzków ani nosa ale i tak dalej czekałaś. Wyjęłaś telefon z kieszeni i napisałaś mu wiadomość.


„ Zimnoo. Kiedy będziesz? =^o^=”


W parku ścieżki przemierzało wiele par, grupki przyjaciół i zabiegani biznesmeni ale ani ślady Hanbyula. Dlaczego się nie odzywał?

- Jagiiiiiii!
Odwróciłaś głowę i wstałaś. Hanbyul biegł w twoją stronę trzymając coś w ręce. Skrócił sobie drogę i zamiast ścieżką przebiegł po trawie przykrytej śniegiem. Kiedy w końcu znalazł przed tobą mógł spokojnie zaczerpnąć zimnego powietrza.
- Jagi wybacz…- powiedział- Spieszyłem się na autobus… Ale przez ten śnieg nie przyjechał… I wziąłem taxi. Ale ono ugrzęzło w korku. Więc przybiegłem- wyciągnął w twoją stronę całkiem „piękny” bukiet kwiatków- Proszę.
Zaśmiałaś się cicho. Hanbyul spojrzał na bukiet. Był cały pognieciony i zniszczony. Zaczerwienił się jeszcze bardziej niż przez mróz.
- Aaaaish…- opuścił rękę – Cały się zniszczył, aigooo… Przepraszam.
- Nie szkodzi, doceniam chęci – powiedziałaś czule i wzięłaś bukiet- Nie musiałeś…
- Ale chciałem ! – uśmiechnął się szeroko – Proszę chodźmy gdzieś, jest strasznie zimno. Do kina? Proszę.
Zgodziłaś się. Hanbyul idąc i opowiadając bardziej szczegółowo o swoim spóźnieniu co chwila patrzył na zniszczony bukiet kwiatków. W końcu zabrał ci go i wyrzucił do kosza.
- Jagi, to było straszne…- powiedział i przetarł czoło ręką- Teraz wyglądasz o wiele lepiej bez tych badyli.
Śmiałaś się z niego. Był taki uroczy kiedy z tobą rozmawiał.
Weszliście do kina. Jasne było że nie pójdziecie na jakieś romansidło wiec wybraliście thrillera. Usiedliście w jakimś środkowym rzędzie. Hanbyul przez chwile siedział spokojnie a w pewnym momencie wzdrygnął się bardzo.
- Bardzo zmarzłeś… Naprawdę nie musiałeś aż tak biec…- zmartwiłaś się.
- Nie szkodzi- zaśmiał się cicho – Już mi lepiej.
Film nie zaczynał się zbyt ciekawie. Zauważyłaś że większość ludzi jest zajęta czymś innym. Tym czasem poczułaś na swoim ramieniu czyjąś głowę. Nikt inny jak Hanbyul. Delikatnie odgarnęłaś mu grzywkę z oczu i uśmiechnęłaś się. Wyglądał jak aniołek kiedy spał.
Seans się skończył i wyszliście na zewnątrz. Śnieg padał jeszcze bardziej. Hanbyul od razu nałożył ci kaptur na głowę.
- Jagi przeziębisz się- powiedział robiąc minę smutnego szczeniaczka.
- Ty też…!- nałożyłaś mu jego kaptur- I tak pewnie zachorujesz przez ten bieg. Teraz mam wyrzuty sumienia.
- Będziesz mnie odwiedzać i zajmować się mną?- nachylił się do ciebie i spojrzał podejrzliwie.
- Może… Może tak.
- W takim razie zachoruję.
Przytulił się do ciebie mocno i za chwile odsunął. Złapał cię za rękę i prowadził za sobą.
- Gdzie idziemy? –spytałaś zaciekawiona.
- Chciałbym ci coś pokazać.
Prowadził cię w nieznane jeszcze ci miejsce. Wreszcie zatrzymał się na środku chodnika i kazał zamknąć ci oczy.
- Tylko nie podglądaj Jagi.
Nie wiedziałaś co się dzieje ale prowadził cię dalej. Poczułaś że zeszliście ze ścieżki w śnieg. Potem Hanbyul zatrzymał się.
- Nie otwieraj oczu jeszcze- powiedział pośpiesznie- Wezmę cię na ręce.
- Mnie?! Dlaczego, po co ?!- zdziwiłaś się.
- Zobaczysz…!
Poczułaś jak Hanbyul bierze cię na ręce i po omacku złapałaś się jego szyi. Nie otwierałaś oczu bo nie chciałaś psuć sobie niespodzianki a ufałaś mu i wiedziałaś ze nic się nie stanie.Wreszcie postawił się na ziemię.
- Jagiii… Otwórz oczka – powiedział uroczo.
Powoli otworzyłaś oczy i rozejrzałaś się. To miejsce było bajkowe. Właśnie byliście w altance na środku małego jeziorka pokrytego grubą warstwą lodu i śniegu. Na około były oszronione drzewa. Ścieżka prowadząca przez wodę do altanki po której niósł cię Hanbyul była wąska i pewnie dlatego to zrobił żebyś nie upadła. Poczułaś w pewnej chwili coś słodkiego. Za wami na stoliku stały dwa kubki ciepłej czekolady a na talerzyku były ciasteczka z wróżbą.
- Hanbyul… - spojrzałaś na niego- Jak to się stało… Jak ty…
- Jagi, nie pytaj – zaśmiał się – Chodź bo czekolada nam wystygnie!
Usiedliście na ławeczce przy stoliku i zaczęliście pić czekoladę. Była naprawdę pyszna. Hanbyul w pewnej chwili przysiadł się bliżej ciebie.
- ________ . Starałem się żeby było miło… Wiem że te kwiaty to nie był dobry pomysł… Kwiaty w zimie… Aaaish – uderzył się dłonią w czoło a potem spojrzał na ciebie naprawdę poważnie- Jest ci ze mną przyjemnie? Teraz?
- Jak możesz o to pytać, jest bardzo przyjemnie…! Tyle dzisiaj zrobiłeś. W niewyjaśniony dla mnie sposób znalazła się tutaj ciepła czekolada i ciastka, byliśmy w kinie… Dostałam kwiaty… Co prawda twój szalony bieg trochę je zniszczył – zachichotałaś cicho – Ale to było wspaniałe. Jestem ci wdzięczna. I dziękuję.
- _______! – przytulił się do ciebie- Tak się cieszę!
Czułaś się lekko niezręcznie. Twoje uszy mimo mrozu były bardzo gorące i dobrze o tym wiedziałaś. Różowe policzki mogłaś przynajmniej wytłumaczyć niską temperaturą. 
Hanbyul wyprostował się i podsunął ci talerzyk z ciastkami.
- Sprawdzimy jakie mamy wróżby? – spytał zaciekawiony.
- Dobrze- wzięłaś ciastko.


„Podróż tysiąca mil zawsze zaczyna się od jednego kroku.


Od razu przypomniałaś sobie każdą sekundę dzisiejszego dnia. Rano wyszłaś z domu do parku. Potem Hanbyul przebył długą drogę żeby się z tobą spotkać. Teraz tyle szłaś z zamkniętymi oczyma żeby zobaczyć to co przygotował. Ta wróżba wywołała uśmiech na twojej twarzy.

- Co masz ? –spytałaś.
- Nigdy nie rezygnuj z marzeń. To one nadają twojemu życiu sens – przeczytał Hanbyul- Chyba coś w tym jest… A ty?
Wręczyłaś mu karteczkę. Spojrzał na ciebie tak jakby wiedział o czym myślisz.

- Jeśli mamy nie rezygnować z marzeń i zaczynać podróż tysiąca mil od jednego kroku i tak nadamy sens naszemu życiu to chyba się dostosuję…- zaśmiał się lekko.
Odłożył karteczkę i przysunął się bliżej ciebie. Uśmiechnął się i przytulił cię mocno.
- Pierwszy krok…- powiedział cicho, po czym puścił cię.
Ujął twój podbródek i przymykając powieki złożył pocałunek na twoich ustach. Delikatnie przekręcił głowę i przysunął się jeszcze bliżej. Twoje biedne serduszko biło jak oszalałe a ty czułaś ciepło na swojej twarzy.Hanbyul odsunął głowę z tył.
- Spełniam marzenia – powiedział i jeszcze raz złączył wasze usta w czułym pocałunku. 



Sama nie wiem jak się tutaj nazywam wiec zostanę przy mojej niedawno zmienionej nazwie z tego konta ^_^''
~ Sungmi