czwartek, 2 stycznia 2014

Hanbyul ~ Podróż tysiąca mil.

Ah, wreszcie wróciłam i udało mi się wymęczyć coś w końcu =^w^= Postaram się coś częściej pisać ale coś mi ostatnio nie wychodzi =T_T= 

Scenariusz na zamówienie Love LaLa.

Zapraszam do czytania =^v^=




 Z nieba powoli spadały płatki śniegu. Siedziałaś na ławce w parku i patrzyłaś się na chmury. Chłodny podmuch wiatru zrobił z twojej idealnie ułożonej fryzury niezłe tsunami.
- Aigooo – mruknęłaś i zaczęłaś poprawiać włosy.
Chciałaś ładnie wyglądać na dzisiejszym spotkaniu. Ale miałaś wrażenie że się nie odbędzie… Hanbyul spóźniał się już 20 minut.
Twoje dłonie i stopy powoli zaczynały robić się bardzo zimne. Nie czułaś policzków ani nosa ale i tak dalej czekałaś. Wyjęłaś telefon z kieszeni i napisałaś mu wiadomość.


„ Zimnoo. Kiedy będziesz? =^o^=”


W parku ścieżki przemierzało wiele par, grupki przyjaciół i zabiegani biznesmeni ale ani ślady Hanbyula. Dlaczego się nie odzywał?

- Jagiiiiiii!
Odwróciłaś głowę i wstałaś. Hanbyul biegł w twoją stronę trzymając coś w ręce. Skrócił sobie drogę i zamiast ścieżką przebiegł po trawie przykrytej śniegiem. Kiedy w końcu znalazł przed tobą mógł spokojnie zaczerpnąć zimnego powietrza.
- Jagi wybacz…- powiedział- Spieszyłem się na autobus… Ale przez ten śnieg nie przyjechał… I wziąłem taxi. Ale ono ugrzęzło w korku. Więc przybiegłem- wyciągnął w twoją stronę całkiem „piękny” bukiet kwiatków- Proszę.
Zaśmiałaś się cicho. Hanbyul spojrzał na bukiet. Był cały pognieciony i zniszczony. Zaczerwienił się jeszcze bardziej niż przez mróz.
- Aaaaish…- opuścił rękę – Cały się zniszczył, aigooo… Przepraszam.
- Nie szkodzi, doceniam chęci – powiedziałaś czule i wzięłaś bukiet- Nie musiałeś…
- Ale chciałem ! – uśmiechnął się szeroko – Proszę chodźmy gdzieś, jest strasznie zimno. Do kina? Proszę.
Zgodziłaś się. Hanbyul idąc i opowiadając bardziej szczegółowo o swoim spóźnieniu co chwila patrzył na zniszczony bukiet kwiatków. W końcu zabrał ci go i wyrzucił do kosza.
- Jagi, to było straszne…- powiedział i przetarł czoło ręką- Teraz wyglądasz o wiele lepiej bez tych badyli.
Śmiałaś się z niego. Był taki uroczy kiedy z tobą rozmawiał.
Weszliście do kina. Jasne było że nie pójdziecie na jakieś romansidło wiec wybraliście thrillera. Usiedliście w jakimś środkowym rzędzie. Hanbyul przez chwile siedział spokojnie a w pewnym momencie wzdrygnął się bardzo.
- Bardzo zmarzłeś… Naprawdę nie musiałeś aż tak biec…- zmartwiłaś się.
- Nie szkodzi- zaśmiał się cicho – Już mi lepiej.
Film nie zaczynał się zbyt ciekawie. Zauważyłaś że większość ludzi jest zajęta czymś innym. Tym czasem poczułaś na swoim ramieniu czyjąś głowę. Nikt inny jak Hanbyul. Delikatnie odgarnęłaś mu grzywkę z oczu i uśmiechnęłaś się. Wyglądał jak aniołek kiedy spał.
Seans się skończył i wyszliście na zewnątrz. Śnieg padał jeszcze bardziej. Hanbyul od razu nałożył ci kaptur na głowę.
- Jagi przeziębisz się- powiedział robiąc minę smutnego szczeniaczka.
- Ty też…!- nałożyłaś mu jego kaptur- I tak pewnie zachorujesz przez ten bieg. Teraz mam wyrzuty sumienia.
- Będziesz mnie odwiedzać i zajmować się mną?- nachylił się do ciebie i spojrzał podejrzliwie.
- Może… Może tak.
- W takim razie zachoruję.
Przytulił się do ciebie mocno i za chwile odsunął. Złapał cię za rękę i prowadził za sobą.
- Gdzie idziemy? –spytałaś zaciekawiona.
- Chciałbym ci coś pokazać.
Prowadził cię w nieznane jeszcze ci miejsce. Wreszcie zatrzymał się na środku chodnika i kazał zamknąć ci oczy.
- Tylko nie podglądaj Jagi.
Nie wiedziałaś co się dzieje ale prowadził cię dalej. Poczułaś że zeszliście ze ścieżki w śnieg. Potem Hanbyul zatrzymał się.
- Nie otwieraj oczu jeszcze- powiedział pośpiesznie- Wezmę cię na ręce.
- Mnie?! Dlaczego, po co ?!- zdziwiłaś się.
- Zobaczysz…!
Poczułaś jak Hanbyul bierze cię na ręce i po omacku złapałaś się jego szyi. Nie otwierałaś oczu bo nie chciałaś psuć sobie niespodzianki a ufałaś mu i wiedziałaś ze nic się nie stanie.Wreszcie postawił się na ziemię.
- Jagiii… Otwórz oczka – powiedział uroczo.
Powoli otworzyłaś oczy i rozejrzałaś się. To miejsce było bajkowe. Właśnie byliście w altance na środku małego jeziorka pokrytego grubą warstwą lodu i śniegu. Na około były oszronione drzewa. Ścieżka prowadząca przez wodę do altanki po której niósł cię Hanbyul była wąska i pewnie dlatego to zrobił żebyś nie upadła. Poczułaś w pewnej chwili coś słodkiego. Za wami na stoliku stały dwa kubki ciepłej czekolady a na talerzyku były ciasteczka z wróżbą.
- Hanbyul… - spojrzałaś na niego- Jak to się stało… Jak ty…
- Jagi, nie pytaj – zaśmiał się – Chodź bo czekolada nam wystygnie!
Usiedliście na ławeczce przy stoliku i zaczęliście pić czekoladę. Była naprawdę pyszna. Hanbyul w pewnej chwili przysiadł się bliżej ciebie.
- ________ . Starałem się żeby było miło… Wiem że te kwiaty to nie był dobry pomysł… Kwiaty w zimie… Aaaish – uderzył się dłonią w czoło a potem spojrzał na ciebie naprawdę poważnie- Jest ci ze mną przyjemnie? Teraz?
- Jak możesz o to pytać, jest bardzo przyjemnie…! Tyle dzisiaj zrobiłeś. W niewyjaśniony dla mnie sposób znalazła się tutaj ciepła czekolada i ciastka, byliśmy w kinie… Dostałam kwiaty… Co prawda twój szalony bieg trochę je zniszczył – zachichotałaś cicho – Ale to było wspaniałe. Jestem ci wdzięczna. I dziękuję.
- _______! – przytulił się do ciebie- Tak się cieszę!
Czułaś się lekko niezręcznie. Twoje uszy mimo mrozu były bardzo gorące i dobrze o tym wiedziałaś. Różowe policzki mogłaś przynajmniej wytłumaczyć niską temperaturą. 
Hanbyul wyprostował się i podsunął ci talerzyk z ciastkami.
- Sprawdzimy jakie mamy wróżby? – spytał zaciekawiony.
- Dobrze- wzięłaś ciastko.


„Podróż tysiąca mil zawsze zaczyna się od jednego kroku.


Od razu przypomniałaś sobie każdą sekundę dzisiejszego dnia. Rano wyszłaś z domu do parku. Potem Hanbyul przebył długą drogę żeby się z tobą spotkać. Teraz tyle szłaś z zamkniętymi oczyma żeby zobaczyć to co przygotował. Ta wróżba wywołała uśmiech na twojej twarzy.

- Co masz ? –spytałaś.
- Nigdy nie rezygnuj z marzeń. To one nadają twojemu życiu sens – przeczytał Hanbyul- Chyba coś w tym jest… A ty?
Wręczyłaś mu karteczkę. Spojrzał na ciebie tak jakby wiedział o czym myślisz.

- Jeśli mamy nie rezygnować z marzeń i zaczynać podróż tysiąca mil od jednego kroku i tak nadamy sens naszemu życiu to chyba się dostosuję…- zaśmiał się lekko.
Odłożył karteczkę i przysunął się bliżej ciebie. Uśmiechnął się i przytulił cię mocno.
- Pierwszy krok…- powiedział cicho, po czym puścił cię.
Ujął twój podbródek i przymykając powieki złożył pocałunek na twoich ustach. Delikatnie przekręcił głowę i przysunął się jeszcze bliżej. Twoje biedne serduszko biło jak oszalałe a ty czułaś ciepło na swojej twarzy.Hanbyul odsunął głowę z tył.
- Spełniam marzenia – powiedział i jeszcze raz złączył wasze usta w czułym pocałunku. 



Sama nie wiem jak się tutaj nazywam wiec zostanę przy mojej niedawno zmienionej nazwie z tego konta ^_^''
~ Sungmi

3 komentarze:

  1. Ojejku <3 Jakie to urocze >.< Czemu mi się nie może coś takiego zdarzyć? Scenariusz mi się podoba, chodź nie ukrywam, że wolę dłuższe. Błędów (chyba) nie ma. xD Życzę weny~ / Rin

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko. Dziękuję. Tak mało jest scenariuszy z Hanbyulem. Ten jest świetny. Chciałabym, zeny takie coś mi się przytrafiło. Błędów chyba nie widziałam. Tem scenariusz jest taki świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę przyjemnie się czytało! Pomysł z ciasteczkami, z tym nawiązaniem do tytułu i sytuacji, które miało się podczas dnia... I te ich rozmówki, to było urocze! Jak dla mnie, to napływ weny i pomysłów masz i wprost nie mogę się doczekać, gdy i ja będę mogła sobie coś zamówić. *-*

    OdpowiedzUsuń