Scenariusz dla Pri_Marshmallow
Miłego czytania :3
Pracowałam w kwiaciarni oddalonej od mojego
domu o dwie uliczki. Zawsze rano wychodziłam z domu i mijałam się z moim
sąsiadem z naprzeciwka. On do pracy jechał samochodem a ja szłam piechotą.
Chodziliśmy w dwie rożne strony jednak wpadaliśmy na siebie na klatce
schodowej. Wychodziliśmy i wracaliśmy o tej samej porze.
Trwaliśmy już
tak pół roku. Nigdy się nie poznaliśmy ani nie rozmawialiśmy ze sobą. Nawet nie
zwykliśmy na siebie patrzeć.
Chciałam go
poznać, nie ukrywam tego. Czułam, że dogadalibyśmy się. Wyglądał dość
przyjaźnie i na pewno byłoby fajnie czasem spędzić razem czas, jako
przyjaciele.
Dzisiaj tak samo jak codziennie wracałam do
domu z pracy. Powoli zaczynało się robić ciemno o tej porze. Weszłam spokojnie
po schodach. Nie zauważyłam jeszcze nieznajomego sąsiada. Zazwyczaj szedł zaraz
za mną albo stał już przy drzwiach. Niestety dzisiaj go nie było.
Przyznam, że się martwiłam. Może to i głupie,
ale myślałam o tym, co mogło się stać, że dzisiaj go nie ma.
Zajęłam się
robieniem kolacji. Mieszkałam sama i sama zarabiałam na siebie. Miałam część
oszczędności od rodziców i to mi starczyło. Moje mieszkanie było malutkie.
Jeden pokój, kuchnia połączona z salonem, korytarz i łazienka. Całkiem
przytulnie się tu urządziłam.
- Chyba czas
wyrzucić śmieci…- spojrzałam na wypełniony po brzegi i wyżej kosz na śmieci.
Zebrałam je w worek i zaczęłam nakładać buty żeby iść na dół i je wyrzucić.
Otworzyłam
drzwi do mojego mieszkania i od razu upuściłam worek. Podbiegłam do drzwi domu
mojego sąsiada.
Leżał pod
drzwiami i starał się otworzyć je, ale nie miał sił się podnieść. Jego twarz
była zakrwawiona, był zwyczajnie pobity. Miał rozdartą koszulkę i spodnie na
kolanie.
Byłam
przerażona. Od razu znalazłam się obok niego i złapałam za ramiona.
- Co się
stało? Pomóc ci?
Był ledwo
przytomny. Pomogłam mu wstać i zaciągnęłam do siebie do mieszkania.
Zastanawiałam się, kto i dlaczego mu to zrobił. Bardzo mnie to wystraszyło.
Padł od razu na krzesło w kuchni i odchylił się na nim maksymalnie wycierając z
twarzy krew rękawem. Szybko wzięłam pierwszą lepszą z brzegu chustkę i zaczęłam
mu w tym pomagać. Perfekcyjnie zajęłam się jego ranami i przeczyściłam je wodą
utlenioną. Przykleiłam plastry na jego rozciętą wargę. Ręce mi się trzęsły.
Ciągle patrzył w podłogę. Widząc, że są to różowe okrągłe plastry w kropki
zaśmiał się.
- Podoba mi
się ten wzorek – powiedział i spojrzał na mnie.
- Cieszę się
– odparłam lekko zawstydzona – Chciałabym o coś spytać…
- Jak to się
stało?
- T-tak…
- Zwykła
sprzeczka ze znajomym.
- Wiesz…
Zwykła sprzeczka, ale nieźle cię urządził. Ledwo stałeś na nogach.
- Bardzo mnie
po prostu bolała głowa. Dostałem w tył głowy kijem bejsbolowym.
- C-co?!
- Ale nic mi
nie jest! – od razu otworzył szerzej oczy – Tak właściwie ja też mam pytanie.
- Tak?
- Dlaczego mi
pomagasz?
Trochę nie
wiedziałam jak to ująć w słowa. Dlaczego mu pomagałam? Może, dlatego że pomaga
się ludziom, którzy leżą zakrwawieni pod drzwiami.
- Trochę mnie
przeraziło to.
- Rozumiem…
Nazywam się Hakyeon. A ty?
- ________ .
Miło mi.
- Mi również.
Dziwię się, że jeszcze się nie znamy… Zawsze widzę cię rano i popołudniu, ale
nigdy nie miałem odwagi się odezwać.
Zaśmiałaś
się. Skończyłaś doprowadzanie jego twarzy do normalnego stanu. Hakyeon
przyjrzał się w lustrze, które było w korytarzu.
- Bardzo
ładnie ci to wyszło… No a ja bardzo ci dziękuje. Sam bym sobie nie poradził –
powiedział bardzo spokojnie i położył mi ręce na ramionach- Jestem wdzięczny.
Co mogę dla ciebie zrobić?
- Nie no, to
było bezinteresownie – zaśmiałam się niezręcznie – Wdzięczność starczy.
- Jeszcze
kiedyś się rozliczymy – uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu – Jeszcze raz
bardzo dziękuję i do zobaczenia.
Wyszedł z
mojego mieszkania i pomachał do mnie. Kiedy tylko zamknęłam za nim drzwi przylgnęłam
do nich i zsunęłam się na podłogę. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze będziemy ze
sobą rozmawiać. Hakyeon był wdzięczny za to, co dla niego zrobiłam. Myślę, że
to dobry początek naszej znajomości.
***
Wreszcie koniec mojej pracy. Sprawdziłam czy
wszystko jest na swoim miejscu, pozamykałam wszystkie okna. Kiedy zbierałam
swoje rzeczy usłyszałam, że wszedł jeszcze jeden klient. Weszłam za ladę i
wtedy zobaczyłam Hakyeona. Uśmiechał się lekko i przyglądał mi.
- Chciałbym
kupić kwiaty. Może mi coś doradzisz?- spytał rozglądając się dookoła.
- A jakiś
konkretny rodzaj?- podeszłam do niego.
- Może jakiś
bukiet? Dla dziewczyny…
Starałam się
utrzymać uśmiech na twarzy. Nie ukrywałam, że wiadomość, iż on ma dziewczynę
bardzo mnie zaskoczyła. Chciałam żeby coś między nami „zaiskrzyło”. Wskazałam
na kwiaty z wystawy.
- Myślisz, że
się jej spodobają?
- Są bardzo
ładne.
- Podobają ci
się?- uśmiechnął się szeroko.
- T-tak.
- To
chciałbym takie.
Wzięłam
kwiaty i zaczęłam je ładnie ozdabiać. Co prawda to prawda… Mogłam już go wyprosić,
bo było po czasie, ale podobał mi się. Niestety tak jak mogłam się spodziewać…
Miał już kogoś.
Kiedy tylko
skończyłam robić bukiecik Hakyeon był pełen podziwu. Zapłacił za kwiaty i był
bardzo zadowolony.
- Idziesz już
do domu?- spytał.
- Tak, już
skończyłam robotę- lekko się uśmiechnęłam.
- To idziemy
razem.
Czyli jego
dziewczyna przyjedzie do niego? Jeszcze lepiej. Wcale nie chciałam jej poznać a
mogliśmy na nią trafić przy wejściu.
Weszliśmy po
schodach i nadeszła pora pożegnania.
- To…
Dobranoc – powiedziałam i skierowałam się do swoich drzwi.
- _______ - powiedział
spokojnym głosem i podszedł do mnie, kiedy się odwróciłam. Wręczył mi kwiaty- To
w podziękowaniu za ostatnią pomoc. Dziękuję.
Prawie
zaniemówiłam. Kolana lekko mi się ugięły. Wzięłam kwiaty a uśmiech nie schodził
mi z twarzy.
- Tylko
pamiętaj żeby je wstawić do wody bo zwiędną – zaśmiał się- Tak po za tym mogę
prosić o twój numer telefonu?
- Oczywiście –
wyjęłam telefon.
Wymieniliśmy
się numerami. Wszystko było takie piękne. Nie pomyślałabym, że te kwiaty będą
dla mnie. Naprawdę.
- Więc, do
zobaczenia jutro ______ !
***
Nie mogłam
uwierzyć w to, co widzę. Wszystko było doszczętnie zniszczone. Szyby
powybijane, kwiaty rozrzucone przed całą kwiaciarnią. A raczej przed jej
szczątkami.
Z całego
mojego dwuletniego dorobku i prowadzenia tego miejsca nie zostało mi prawie
nic. Policja właśnie rozglądała się i pytała przechodniów oraz szukała kamer. Moje
kamerki ze środka były zniszczone. Tak jak wszystko.
Na całe
szczęście nigdy nie zostawiałam pieniędzy w kasie. Tylko to było dobrą wiadomością.
Zresztą… Kasa była nietknięta.
Zadzwoniłam
do Hakyeona. Musiałam się dobrze go wypytać o to czy zamknęłam kwiaciarnię.
Kiedy tylko to zrobiłam powiedział, że zaraz przyjedzie i pomimo moich
protestów zrobił to.
- Ja naprawdę
przepraszam – zaczął od razu i złapał mnie za ręce. Byłam lekko zdziwiona jego zachowaniem.
- Ale za co?
- Bo to moja
wina. To przeze mnie oni tutaj przyszli.
- Ale kto?
Dlaczego?
- Wczoraj
miałem wrażenie ze ktoś mnie śledzi. I że znowu mnie pobiją. A to wszystko,
dlatego że mam dług. Ale nie myślałem, że odegrają się na mnie twoim kosztem…
Musieli obserwować mnie i widzieć nas razem i dlatego zniszczyli to miejsce!
To, co mówił
Hakyeon było dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Nie wiedziałam, dlaczego aż
tak mnie przeprasza. Ale był bardzo przejęty…
Policja ustaliła zdarzenia, ja wynajęłam firmę,
która sprzątnęła ten cały bajzel. Hakyeon pomagał mi. Ciągle widziałam, że być
podenerwowany i nieco przybity zarazem. Nie chciałam żeby tak było nawet, jeśli
to przez niego te osoby zrujnowały mój biznes.
Kiedy tylko
to się skończyło pojechaliśmy do mnie do domu. Zastanawiałam się, dlaczego
Hakyeon nie jest w pracy. Powiedział, że wziął sobie wolne.
- Powiedz mi
jak to jest, że to przez ciebie – zaczęłam rozmowę robią herbatę.
- Bo ci co to
zrobili wtedy mnie pobili… Chyba widzieli że wracaliśmy razem wczoraj i
postanowili zacząć uderzać na moich przyjaciół. Ale nie martw się. Ja to
wszystko naprawię.
- Nie musisz
nic robić… Nie wiadomo czy to oni…
- To byli
oni!- wstał z krzesła i podszedł do mnie łapiąc za ramiona- Tak naprawdę nie
zaczepiałem cię, bo nie chciałem żeby coś ci się stało!
Przytulił
mnie do siebie. W życiu bym się tego nie spodziewała. Czułam jak jego serduszko
mocno bije i jaki jest zdenerwowany.
- ______ …- odsunął
głowę w tył i spojrzał mi w oczy – Wybaczysz mi to? Nie możemy ze sobą rozmawiać…
To źle się dla ciebie skończy.
- Ale ja
wcale nie chce przestać z tobą rozmawiać – głos zaczynał mi się łamać.
- Tak będzie
lepiej dla ciebie… Wyprowadzę się stąd niedługo. Wszystko ci wynagrodzę,
zapłacę za to.
Pocałował
mnie lekko w czoło i odsunął się. Udał się do wyjścia. Nie mogłam się ruszyć. Jedyne,
co dało moim uczuciom wolną drogę to dźwięk zamykanych drzwi. Łzy poleciały mi
z oczu i nie mogłam ich powstrzymać.
Hakyeon zostawił
mnie z mętlikiem w głowie. Wcale nie chciałam zerwać nim kontaktu…
***
Od tamtej
pory minęło już pół roku. Nie mogłam się pogodzić z tym, że rozstaliśmy się w
taki sposób. Było mi ciężko, chociaż nie spędziliśmy ze sobą dużo czasu.
Zaledwie tydzień rozmów codziennie. Jednak bardzo szybko można się przywiązać do
człowieka…
Skończyłam działalność.
Zostawiłam wszystko w tamtym miejscu. Tak dla pewności, żeby nic nie
przypominało mi o nim.
Lepiej jest
zapomnieć prawda?
Ale się nie
da. Było trudno, w szczególności, że nie miałam pewności tego, co on do mnie
czuł.
BYŁO.
Zmieniłam pracę. Obecnie pracowałam, jako sprzedawczyni.
Byłam bardzo zadowolona z nowej pracy. Chyba bardziej się opłacała niż moja
poprzednia działalność. Tutaj przynajmniej nie na mnie będzie leżała
odpowiedzialność za zniszczenia sklepu.
Właśnie weszłam do domu. Byłam bardzo
zdziwiona faktem, że drzwi były otwarte. Pomyślałam, że nieźle mi się upiekło,
że nikt mnie nie okradł. Weszłam do kuchni.
Upuściłam zakupowy
na podłogę i otworzyłam szeroko usta.
Tego w życiu
bym się nie spodziewała.
- _______ -
uśmiechnął się i niepewnie podszedł do mnie- Cieszę się ze cię widzę… Przepraszam,
że mnie nie było…
- Hakyeon…
Przytulił
mnie do siebie i pogładził po włosach.
- Nie mogłem
przestać o tobie myśleć. Kiedy tylko załatwiłem wszystkie sprawy chciałem
wrócić. Przyjmiesz mnie jeszcze?
- Jeszcze
pytasz – zaśmiałam się i zaczęłam powstrzymywać łzy szczęścia.
Zauważył to
od razu i sam zaczął się śmiać, po czym wytarł rękawem łzę z mojego policzka.
Powoli zbliżył się żeby złączyć nasze usta w ciepłym pocałunku.
Naprawdę
myślałam że mnie zostawił… Tym czasem miałam dowód na to że miłość przychodzi szybko
i nie łatwo się jej pozbyć.
Wiadome było jedno…
Będziemy żyć
długo i szczęśliwie.
~ Sungmi
Świetne!
OdpowiedzUsuńTen wątek kryminalny i w ogóle..., fajnie Ci wyszło i takie słodkie zakończenie <3
Jakoe urocze pomimo tego całego zajścia z kwiaciarnia. Rozplywam sie
OdpowiedzUsuńO boziu.... N taki słodki.... i pobili mojego kochanego N'a ja im dam! xD
OdpowiedzUsuńSuper scenariusz taki lekki. Przyjemnie się czyta, choć ten początek był trochę mylący.
Ten wątek z pobiciem kojarzy mi się w MV Huh Gak'a - Hello i I told you I wanna die.
Ogólnie to cały scenariusz a raczej większa część pasuje do tego MV. :)
Zapraszam do mnie :D http://bigkoreandream.blogspot.com/
Omo! Jakie słodkie! ;3
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny scenariusz! ^^
Dziś mam dzień komentowania, więc się nie dziw, ze masz komentarz pod dwuletnim opkiem. xD
OdpowiedzUsuńZajebiste to, takie słodziaśne. <3 Uwielbiam N, ale w takiej roli sobie go nie wyobrażałam. Awww <3